Literatura niemiecka. Moja ukochana, tak często czytana, rozpowszechniana i polecana innym. Wśród jej przedstawicieli ktoś wyjątkowy: pisarz naznaczony dwiema wojnami światowymi oraz bólem emigracji. Bojowy pacyfista, człowiek o barwnym życiu, klasyk - Erich Maria Remarque i jego pisany podczas śmiertelnej choroby testament - "Na ziemi obiecanej". I już na samym wstępie cytat - taki, który pokaże kierunek, w którym zmierza proza tego wybitnego Niemca: "Życie nie ma prawa toczyć się dalej, dopóki przeszłość nie zostanie rozliczona. Rozliczona, nie odpokutowana." (str. 305) Literatura wybitna - bez dwóch zdań.
32-letni Ludwik Sommer (w rzeczywistości nazywa się inaczej - Sommer to nazwisko jego zmarłego przyjaciela, Żyda, którego paszportem się posługuje), przebywa w obozie dla internowanych w Ellis Island (będącej końcowym etapem jego Via Dolorosa: z łac. "droga cierpienia", to droga emigrantów z nazistowskich Niemiec, prowadząca przez Belgię, Francję i inne kraje europejskie do ziemi obiecanej, jaką jawiły się Stany Zjednoczone), gdzie w oddali majaczy mu Nowy Jork. Za sprawą przyjaciela, Roberta Hirscha, udaje mu się do niego dotrzeć, co niestety nie kończy traumatycznych przeżyć, makabrycznych doświadczeń, sennych koszmarów i widm przeszłości. Sommer, podobnie jak wielu innych, zbudował sobie romantyczny obraz Nowego Jorku jako przeciwwagę dla ogarniętej nazizmem Europy, ale co z tego, gdy wizja ta jest jedynie ułudą i prowadzi donikąd? W otoczeniu emigrantów i razem z nimi próbuje bezskutecznie odnaleźć się w nowej rzeczywistości, nieznanym języku, wśród nieustannego strachu o życie, głębokich ran i nieuleczalnej traumy. Swoje smutki zapijając w dzień alkoholem, a wieczorem faszerując się tabletkami nasennymi, czuje zapach wolności i delektuje się nim, często nie mogąc uwierzyć w to, że żyje. Kiedy dowiadujemy się przez jakie piekło musieli przejść ci niemieccy uchodźcy, by znaleźć się tu, gdzie są teraz, cierpnie nam skóra: Sommer opowiada, jak wprowadzał się w stan sztucznej bezmyślności, kiedy przez kilka miesięcy ukrywał się w bardzo ciasnej komórce w muzeum w Belgii oraz dzieli się swoimi wrażeniami z pobytu w obozie koncentracyjnym, gdzie pozbawiono życia jego ojca. Większość emigrantów jest zgodna, że to nie wiara w życie, a nadzieja zemsty dodawała im sił. Wciąż zastanawiają się, jak żyć po tak wielkiej tragedii jaką był nazizm. Czy życie zaczęte od nowa nie jest zdradą i ponownym morderstwem na zmarłych, którym należy się pamięć? Na to pytanie nie znajdują odpowiedzi. Zamiast tego pracują, głównie na czarno. Ludwik znajduje zatrudnienie u Reginalda Blacka, handlarza dziełami sztuki (to przy okazji przykład świetnej satyry na USA). To u niego poznaje mentalność bogatych Amerykanów, zostaje wprowadzony w arkana strategii handlu dziełami sztuki oraz doświadcza, że trzeba coś kochać, by nie być martwym. Można uwielbiać nawet sztukę, zwłaszcza tę wybitną... Zaczyna spotykać się z modelką, niejaką Marią Fiolą, ale zdaje się, że oboje nie są w stanie stworzyć niczego trwałego, naznaczonego szczęściem i prawdziwą miłością. Są więc skromni i nieufni jak większość, przyznając, że "na dobrą sprawę tylko ci, co zginęli mogliby mówić o wojnie. Przerobili ją całą. Ale oni milczą." (str. 163) Jaka jest zatem ich wartość i jaki sens ich egzystencji?
"Na ziemi obiecanej" to powieść emigracyjna, będąca ostatnim i niestety niedokończonym dziełem Remarque'a (pisarz zmarł we wrześniu 1970 roku). Piękny język, w tym wypadku oddający wszystko to, czym żyli emigranci w Ameryce w tamtych czasach, to znak charakterystyczny jego twórczości. Doskonale zarysowany kontekst historyczny, atmosfera rozmów ukazujących problemy i troski Żydów w Nowym Jorku w latach czterdziestych ubiegłego wieku brzmi niczym świadectwo, obok którego trudno przejść obojętnie. Możliwość obserwacji reakcji opisywanych uchodźców na różne wiadomości docierające z frontu (np. te dotyczące kapitulacji Paryża wywołują euforię) czy na spotkanych przypadkowo ludzi z przeszłości, budzących upiory przeszłości, jest bezcenna. Dociera do nas, że emigrant ('enemy aliens') nigdy nie jest szczęśliwy. Zawsze obcy, skazany na ciągły ruch, jest ledwo tolerowany. Nic więcej. Nie ma także powrotu do normalności czy asymilacji ze społeczeństwem amerykańskim - jest niechcianym wyrzutem sumienia, człowiekiem drugiej kategorii, nieposiadającym korzeni, a więc praktycznie nikim. Remarque rozpościera przed czytelnikiem całą gamę emocji - tu strach miesza się z odrobiną radości, śmierć z namiętnością, a miłość z zagładą. Ot, życie w czasie wojny. Żałuję, iż nie udało mu się skończyć tej książki, dopisać dalszych losów Ludwika i innych emigrantów. Brak zakończenia otwiera jednakże przed czytelnikiem inne możliwości - pozwala mu stworzyć dokładnie taki finał, jaki mu się marzy. To właśnie on zadecyduje, czy Sommer powróci do normalnego życia czy się podda, doprowadzając do samounicestwienia...
Ocena 5/6
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Bellona oraz portalowi obliczakultury.pl32-letni Ludwik Sommer (w rzeczywistości nazywa się inaczej - Sommer to nazwisko jego zmarłego przyjaciela, Żyda, którego paszportem się posługuje), przebywa w obozie dla internowanych w Ellis Island (będącej końcowym etapem jego Via Dolorosa: z łac. "droga cierpienia", to droga emigrantów z nazistowskich Niemiec, prowadząca przez Belgię, Francję i inne kraje europejskie do ziemi obiecanej, jaką jawiły się Stany Zjednoczone), gdzie w oddali majaczy mu Nowy Jork. Za sprawą przyjaciela, Roberta Hirscha, udaje mu się do niego dotrzeć, co niestety nie kończy traumatycznych przeżyć, makabrycznych doświadczeń, sennych koszmarów i widm przeszłości. Sommer, podobnie jak wielu innych, zbudował sobie romantyczny obraz Nowego Jorku jako przeciwwagę dla ogarniętej nazizmem Europy, ale co z tego, gdy wizja ta jest jedynie ułudą i prowadzi donikąd? W otoczeniu emigrantów i razem z nimi próbuje bezskutecznie odnaleźć się w nowej rzeczywistości, nieznanym języku, wśród nieustannego strachu o życie, głębokich ran i nieuleczalnej traumy. Swoje smutki zapijając w dzień alkoholem, a wieczorem faszerując się tabletkami nasennymi, czuje zapach wolności i delektuje się nim, często nie mogąc uwierzyć w to, że żyje. Kiedy dowiadujemy się przez jakie piekło musieli przejść ci niemieccy uchodźcy, by znaleźć się tu, gdzie są teraz, cierpnie nam skóra: Sommer opowiada, jak wprowadzał się w stan sztucznej bezmyślności, kiedy przez kilka miesięcy ukrywał się w bardzo ciasnej komórce w muzeum w Belgii oraz dzieli się swoimi wrażeniami z pobytu w obozie koncentracyjnym, gdzie pozbawiono życia jego ojca. Większość emigrantów jest zgodna, że to nie wiara w życie, a nadzieja zemsty dodawała im sił. Wciąż zastanawiają się, jak żyć po tak wielkiej tragedii jaką był nazizm. Czy życie zaczęte od nowa nie jest zdradą i ponownym morderstwem na zmarłych, którym należy się pamięć? Na to pytanie nie znajdują odpowiedzi. Zamiast tego pracują, głównie na czarno. Ludwik znajduje zatrudnienie u Reginalda Blacka, handlarza dziełami sztuki (to przy okazji przykład świetnej satyry na USA). To u niego poznaje mentalność bogatych Amerykanów, zostaje wprowadzony w arkana strategii handlu dziełami sztuki oraz doświadcza, że trzeba coś kochać, by nie być martwym. Można uwielbiać nawet sztukę, zwłaszcza tę wybitną... Zaczyna spotykać się z modelką, niejaką Marią Fiolą, ale zdaje się, że oboje nie są w stanie stworzyć niczego trwałego, naznaczonego szczęściem i prawdziwą miłością. Są więc skromni i nieufni jak większość, przyznając, że "na dobrą sprawę tylko ci, co zginęli mogliby mówić o wojnie. Przerobili ją całą. Ale oni milczą." (str. 163) Jaka jest zatem ich wartość i jaki sens ich egzystencji?
"Na ziemi obiecanej" to powieść emigracyjna, będąca ostatnim i niestety niedokończonym dziełem Remarque'a (pisarz zmarł we wrześniu 1970 roku). Piękny język, w tym wypadku oddający wszystko to, czym żyli emigranci w Ameryce w tamtych czasach, to znak charakterystyczny jego twórczości. Doskonale zarysowany kontekst historyczny, atmosfera rozmów ukazujących problemy i troski Żydów w Nowym Jorku w latach czterdziestych ubiegłego wieku brzmi niczym świadectwo, obok którego trudno przejść obojętnie. Możliwość obserwacji reakcji opisywanych uchodźców na różne wiadomości docierające z frontu (np. te dotyczące kapitulacji Paryża wywołują euforię) czy na spotkanych przypadkowo ludzi z przeszłości, budzących upiory przeszłości, jest bezcenna. Dociera do nas, że emigrant ('enemy aliens') nigdy nie jest szczęśliwy. Zawsze obcy, skazany na ciągły ruch, jest ledwo tolerowany. Nic więcej. Nie ma także powrotu do normalności czy asymilacji ze społeczeństwem amerykańskim - jest niechcianym wyrzutem sumienia, człowiekiem drugiej kategorii, nieposiadającym korzeni, a więc praktycznie nikim. Remarque rozpościera przed czytelnikiem całą gamę emocji - tu strach miesza się z odrobiną radości, śmierć z namiętnością, a miłość z zagładą. Ot, życie w czasie wojny. Żałuję, iż nie udało mu się skończyć tej książki, dopisać dalszych losów Ludwika i innych emigrantów. Brak zakończenia otwiera jednakże przed czytelnikiem inne możliwości - pozwala mu stworzyć dokładnie taki finał, jaki mu się marzy. To właśnie on zadecyduje, czy Sommer powróci do normalnego życia czy się podda, doprowadzając do samounicestwienia...
Ocena 5/6
Intrygująca i bolesna tematyka, która porusza tyle kwestii! Z przyjemnością przyjrzę się bliżej tej powieści Remarque'a!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Oj tak, bogato tu jeśli chodzi o tematykę i interesujące wątki. Ja także pozdrawiam!
UsuńJa mam w planach 'Łuk triumfalny' i lubię książki, gdzie autor - jak napisałaś - "rozpościera przed czytelnikiem całą gamę emocji'. Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńJa też :) Remarque jest warty czytania bez wątpienia...
UsuńNie znam tego rodzaju literatury, ale z chęcią to zmienię.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic tego autora, ale mam nadzieję, że się to zmieni. Nie wiem tylko czy taka opowieść emigracyjna przypadłaby mi do gustu. Może na początek zacznę od czegoś innego. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak, to bardzo dobry pisarz. Polecam jego książki.
OdpowiedzUsuńnie czytałam nic tego autora,ale recenzja brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuń