czwartek, 19 stycznia 2012

Gorzkie spotkanie - Eileen Chang

Nie będę czarować, że Eileen Chang należy do moich ulubionych pisarek, bo do "Gorzkiego spotkania" w ogóle jej nie znałam i to nie za sprawą tego nazwiska zainteresowałam się tą książką. Nie będę także zmyślać, że znam historię Chin, fascynuje mnie od lat i to właśnie sprawiło, że sięgnęłam po tę powieść, bo wiem o Chinach tyle, co kot napłakał (tak, wstyd się przyznawać). Przeczytałam "Gorzkie spotkanie", bo jego tematyka była tak uniwersalna i interesująca, że nie mogłam sobie odmówić. Poza tym zawiera w sobie wątki autobiograficzne, a to zawsze ciekawi czytelników, którzy rozkoszują się poznając pikantne szczegóły z życia pisarza, czując, że jest jednym z nich ze swoimi słabościami i ułomnościami... Lubię także wejść w inną kulturę i spróbować się w niej odnaleźć. W tej było mi ciężko... Dlaczego? Oto powody:

Julia Sheng (alter ego Eileen Chang) to młoda dziewczyna, studentka Sztuk Wyzwolonych, która w czasie ataku Japończyków na Hongkong czy wojny chińsko-japońskiej, jest niczym dziecko we mgle - nie ma nikogo, kto by ją chronił, do kogo mogłaby się zwrócić o pomoc. Nie, nie jest sierotą, nie straciła rodziców na polu bitwy. Jej rodzina praktycznie nie istnieje, podobnie jak inne relacje międzyludzkie przedstawione w tej powieści w tym kręgu kulturowym..

Matka Julii - Rachel, w której żyłach płynie portugalska krew, tzw. kobieta z Makao, dba jedynie o siebie, pragnie ciągłych zachwytów nad swoją osobą i szuka szczęścia w nieustannych wojażach oraz kolejnych romansach. Jej kontakty z dziećmi, praktycznie tylko z córką, ograniczają się najczęściej do pomocy przy pakowaniu walizek, a jakakolwiek czułość czy kontakt fizyczny jest wykluczony. Julia jest odbierana jako ta, przez którą namiętne związki Rachel szybko się kończą, co złośliwa mamunia bez ogródek jej wytyka: "Odkąd żyjesz, tylko krzywdzisz innych! Takich ludzi jak ty powinno się zostawiać, niech sami żyją i sami umierają." (str. 135) Ot, takie surowe wychowanie, a może naleciałości kulturowe?
Ojciec, Ned, szybko przystający na rozwód (wszak był to sygnał, że rodzina jest postępowa i prze ku Zachodowi), szuka pocieszenia w ramionach innej kobiety, w opiumowym dymie i ukojeniu uzyskiwanym za sprawą morfiny, zapominając o swoich dzieciach...

Ucząca się na uniwersytecie w Hongkongu, a mieszkająca w bursie prowadzonej przez zakonnice Julia, zostaje zmuszona do ucieczki, do Szanghaju ze względu na konflikt zbrojny. Widzi w tym jednak swoją szansę, pragnie poczuć się tam jak u siebie, bo we wcześniejszych realiach nie mogła się odnaleźć, była obca, nierozumiana, inna. Kobieta zaczyna pisać i wysyła swoje opowiadania do cenionego pisarza z prośbą o ich ocenę. Zostaje dostrzeżona i doceniona, wtedy także poznaje człowieka, który zaważy na całym jej przyszłym życiu. Jest nim Shao Zhiyong (pierwowzorem jest mąż Chang - Hu Lan­cheng) - zdrajca ojczyzny, mający dwie żony, podstarzały zalotnik, natrętny adorator Julii, któremu udaje się ją ostatecznie uwieść, otumanić i skrzywdzić. Kiedy mimo wielu przeciwności losu, decydują się być razem, Shao musi uciekać, kryje się na wsi - sam, bez Julii. Nie dziwi więc że szybko zapomina o pannie Sheng i wdaje się w kolejną aferę miłosną, przynoszącą ból wszystkim jego kobietom. To przez niego kochająca bezwarunkowo Julia, naznaczona za jego przyczyną zdradą, poniżeniem, cierpieniem, straci szansę na założenie szczęśliwej rodziny, na emocjonalną stabilizację i potwierdzenie słuszności swoich wyborów... Tak przedstawia się w skrócie tematyka tej powieści.

W prozie Chang wiele jest niespodzianek, zwrotów akcji, zmian scen niczym w teatrze. Niekiedy można odnieść wrażenie, że wkradł się do niej chaos, bo chociażby mnogość nazwisk, ilość prób wyjaśnienia, kto jest kim, jest porażająca. "Gorzkie spotkanie" to powieść o wielkiej namiętności i różnych meandrach miłości, głównie tych nieszczęśliwych, zawiedzionych. Choć wiadomo, że zawiera dużo wątków autobiograficznych, dla przeciętnego polskiego czytelnika będzie świadectwem życia Chińczyków w latach czterdziestych ubiegłego wieku, bo niewielu doszuka się tu faktów z życia nieznanej nam pani Chang. Co nie zmienia faktu, że jest to pozycja ciekawa, bo nie ma w niej przygniatającej polityki, skomplikowanych opisów sytuacji geopolitycznej - zamiast tego jest prosty obraz nieszczęśliwego życia, podstawowe, może nawet błahe tematy, z których przecież składa się ludzkie życie. Czasem miałam wrażenie, że ten rozkład komunikacji między ludźmi jest tak dotkliwy, że trudno go opisać. Jakby przekładanie doświadczeń na słowa bolało samą autorkę, a jej opisy - czytelnika. Kiedy zamknęłam książkę, byłam rozczarowana i poczułam, że mnie oszukano. Gorycz nie dotyczy jedynie jednego spotkania (jak można by wnioskować po tytule), ale pojawia się właściwie non stop, bo trudno znaleźć tu coś, co byłoby słodkie i szczęśliwe. Jest to powieść smutna i bolesna. Nerwowość podyktowaną wojną, powierzchowność relacji międzyludzkich, ból samotności, rozczarowania czy zdrady (nie tylko kobiety, ale i państwa), a także wszechobecna w życiu Chińczyków gra pozorów, próba połączenia tradycji ze współczesnością, problem aranżowanych małżeństw i nieszczęścia jednostek w nich tkwiących - oto gorzki smak najeżonej emocjami, szczerej i bardzo autentycznej powieści Eileen Chang. Moim zdaniem to propozycja dla bardziej wybrednych, nieszukających w literaturze jedynie uciech i przyjemności czytelników. Z pewnością warta przeczytania. Polecam!

Ocena 4/5

Ps Wielki ukłon należy się pani Katarzynie Kulpie za świetny przekład "Gorzkiego spotkania" - widać wielką pracę w niego włożony. Zwróćcie także uwagę na piękne wydanie tej powieści - klasa!

Polecam także "Gorzkie spotkanie" czytane aksamitnym głosem Anny Dereszowskiej na antenie Polskiego Radia PR 2 o godz. 23.45 od poniedziałku do piątku.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

13 komentarzy :

  1. Ja ostatnio skusiłam się na powieść o Korei, chociaż w Chinach akcja też się rozgrywała, a autorka powieści jest noblistką o podobnie jak Ty -zawiodłam się. Aranżowane małżeństwa, polityka, konflikty... Po Gorzkie spotkanie raczej nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka mimo Twoich obiekcji wydaje mi się ciekawa - kilka powieści osadzonych w chińskich realiach, w tym także ubiegłowiecznych, zdarzyło mi się czytać, więc i po tę książkę chętnie sięgnę:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    2. Muszę się wtrącić, żeby uciąć wszelkie spekulacje - "Gorzkie spotkanie" uważam za powieść naprawdę wartą przeczytania, a że jest smutna i przepełniona bólem? No cóż, takie było życie Eileen, taki świat chciała przedstawić - dla mnie jest to szczere świadectwo osoby, której życie naznaczone wieloma doświadczeniami, osadzone w trudnej sytuacji politycznej dla nas jest wartością samą w sobie. Ja do prozy Cheng zachęcam, zwłaszcza że niewiele brakowało, a książka nie zostałaby w ogóle wydana. Ja się na niej nie zawiodłam :) Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Książkę czytałam i bardzo mi się podobała:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pamiętam Twoją pozytywną recenzję :) To po niej w dużej mierze nabrałam ochoty na tę książkę. Również pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. Bardzo mnie zachęciłaś do zapoznania się z tą książką. Rozejrzę się za nią.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ines:)świetnie piszesz!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo interesujące, jak będę miała szansę na pewno skorzystam i przeczytam :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaciekawiła mnie ta książka po twojej recenzji. Muszę ją koniecznie przeczytać.

    OdpowiedzUsuń