niedziela, 5 lutego 2012

Życie po mężczyźnie - Hanna Samson

Hanna Samson to psychoterapeutka, pisarka, feministka. Jej najnowsze dzieło "Życie po mężczyźnie" to opowieść o potrzebie znalezienia własnej tożsamości, o trudzie jej budowania, samotności i starzeniu się.

Główna bohaterka to kobieta 55+, dojrzała, po przejściach. Ma za sobą trudne dzieciństwo naznaczone despotyczną matką oraz dwa nieudane małżeństwa. Jest wstydliwa i zastraszona - podobnie jak jej ukochany pies boi się wszystkiego. Źródeł braku pewności siebie szuka w ciągłym poniżaniu i poczuciu zagrożenia w dzieciństwie, gwałcie dokonanym przez wychowawcę na obozie, nękającej ją nerwicy wegetatywnej czy przeświadczeniu, że rodzice z pewnością woleliby inną córkę... Niekiedy trudno pojąć jej zachowanie, np. wtedy gdy sika na dywan we własnym pokoju (ze zwierzęcej przyjemności, chęci wymknięcia się spod panowania rodziców, potrzebie znaczenia swojego terenu???), wychodzi za mąż za alkoholika, zdając sobie sprawę, jak będzie wyglądało jej życie czy popełnia zbrodnię(?)... Bohaterka powieści spędza dużo czasu na wsi, w swojej chatce razem ze swoim psem, gdzie siedząc bezczynnie jest napastowana złymi myślami. Dlatego pisze, odnajdując przy tym względny spokój, a jak sama przyznaje: "W wiejskiej rezydencji jestem poza światem. Nie mam internetu, gazety, telewizora. Jestem jak Ewa w raju, tyle że bez Adama i po przejściach" (str.75)...

Proza Hanny Samson jest ciekawa i najeżona problemami czyhającymi na wiele spośród nas, kobiet. Autorka nie daje tutaj gotowych odpowiedzi, ale ukazuje dojrzewanie głównej bohaterki do tego, by poczuć się wartościową i pełnoprawną osobą, zdolną żyć pełnią życia. Dużo tu sytuacji i przemyśleń bliskich każdej kobiecie. Do tego dodajmy przykładowo: zmienność nastrojów, rozkojarzenie, natrętne wspomnienia, obawa przed przemijaniem, starzeniem się oraz ludźmi. To także powieść o miłości do psów, z którymi jest się bardzo blisko (Puma jest namiastką wymarzonej córki Kasi) oraz o zbrodni doskonałej. Wyraźnie wyczuwalny jest humor i ironia. Podobał mi się początek tej powieści, kiedy autorka opisywała poranek swojej bohaterki - powolnie, bardzo sugestywnie i niezwykle prawdziwie (czuć było, że to kobieta pisze o kobiecym przeżywaniu świata). Potem jakby narracja nabiera tempa i stopniowo się rozkręca, lecz jej rytm pozostawał dla mnie zbyt monotonny. Może w tym właśnie ukryty jest jej sens, by sprawiać wrażenie momentami nudnawej opowieści snutej przez zranioną, doświadczoną boleśnie kobietę? Taką, która nic nie musi, przeskakuje bezkarnie z jednej myśli na drugą, wstydzi się swoich posunięć, paradontozy i swojej całej historii. Być może, ale mnie to do końca nie przekonało. Czułam się zmęczona tym ciągłym chaosem i miałam wrażenie, jakby niewiele z tej lektury we mnie zostało. Raziły mnie wplatane co pewien czas wulgaryzmy, bo nie zawsze widziałam ich sens - owszem miały zastępować słowa, gdy one nie były w stanie nieść ładunku emocjonalnego, ale czasem wartościowsze są trzy kropki na końcu zdania niż sztucznie rzucone przekleństwo. Żałuję, bo książka zapowiadała się naprawdę obiecująco. Polecam szczególnie kobietom po przejściach, szukającym inspiracji do swojej nowej, oby lepszej rzeczywistości.

Ocena 3/6

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak oraz portalowi sztukater.pl



Zapraszam także w imieniu swoim oraz Redakcji portalu sztukater.pl na spotkanie z Krzysztofem Petkiem. Szczegóły poniżej :)

7 komentarzy :

  1. Nigdy jakos nie moge przekonac sie do literatury feministycznej. Po zapoznaniu sie z kilkoma ksiazkami wydanymi przez feministki dochodze do wniosku, ze za bardzo podnosza mi cisnienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie jestem jej wielką zwolenniczką. Tutaj temat wydawał mi się interesujący, dlatego sięgnęłam po "Życie po mężczyźnie". Niestety, nie jestem do końca usatysfakcjonowana, więc po książki feministek prędko nie sięgnę. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Ze względów przez Was wymienionych i ja tym razem spasuję:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zupełnie nie moje klimaty, unikam takich tematów i przyznam, że literatura feministyczna to nie dla mnie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na tą chwilę nie mam ochoty na taką książkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszalam o tej książce w DDTVN, ale jakoś nie miałam na nią ochoty, po Twojej recenzji, jako że nie mam się za kobietę po przejściach to sobie tym bardziej daruję ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że bardziej Was swoją recenzją zniechęciłam niż zachęciłam :/

    OdpowiedzUsuń