"Muzeum to niekomercyjna, trwała instytucja publiczna, która służy społeczeństwu i jego rozwojowi, prowadzi różnorodne badania nad materialnymi dowodami działalności człowieka oraz nad jego środowiskiem, ponadto zbiera i przechowuje owe materiały, ogłaszając wyniki swoich badań, a także wystawia swoje zbiory w celach naukowych, edukacyjnych i rekreacyjnych."* Czyżby?
Autorka książki "Muzeum ciszy", Yōko Ogawa, zaprasza nas w wyjątkowe miejsce. Jej bohaterowie zamierzają stworzyć muzeum, "które przekracza granice ludzkiego istnienia. Gdzie nawet pozbawiona charakteru, gnijąca na śmietniku obierzyna odkrywa cud życia..." ** Ma to być bowiem Muzeum Ciszy, w którym znalazłyby się pamiątki po zmarłych, bo przecież "ludzie chcą pozostawić coś po sobie. To jedna z ich podstawowych potrzeb." *** Ot, takie miejsce wytchnienia dla starzejącego się świata, dowodzące istnienia danego miasteczka i konkretnych osób. Do eksponatów należą zatem rzeczy dobitnie świadczące o życiu danej osoby i są to min.: krążek domaciczny, skalpel, mumia psa, kłak brudu wygrzebany z czyjegoś pępka, kula armatnia czy szklane oko. Właścicielką tego miejsca jest sędziwa pani (nazywana przez narratora staruchą), przeraźliwie niska, ostra, a wręcz niemiła i wyniosła, która postanawia zatrudnić młodego muzealnika, mającego jej pomóc w uporządkowaniu wszystkich tych rzeczy. Dzielnie wspierają ich także: adoptowana córka staruchy, ogrodnik i jego żona, będącą służącą w tym domu. Wszystkich zaś łączy jedno - pamiątki po zmarłych, roztaczające wokół siebie silną aurę, kłócące się ze sobą, nie mające niczego, co nadawałoby im status zbioru... Kiedy w miasteczku ktoś umiera, młody kustosz (nie znamy jego imienia, podobnie jak imion innych postaci) udaje się na poszukiwanie pamiątek, będących niczym 'lustra, w których odbija się przyszłość'****, opowiadające bardziej o świecie dokąd udali się zmarli po śmierci aniżeli jak przed nią żyli. Początkowo nie chce tego robić, boi się konsekwencji, ma zahamowania natury moralnej, ale stopniowo nasiąka atmosferą wielkiej rezydencji staruchy, jej filozofią i posuwa się coraz dalej... I choć może się to wydawać dość dziwnym zajęciem, nie sposób zaprzeczyć, że "wszystko na świecie ma swoją przyczynę, znaczenie i wartość. Tak jak pamiątki po zmarłych."***** Mimo wielu niebagatelnych zdarzeń takich jak wybuch bomby na rynku, spotkań z tajemniczym nauczycielem ciszy, śmierci kilku młodych kobiet i okrutnych okaleczeń ich ciał, załamań nerwowych i osamotnienia młody pracownik stoi wiernie u boku swojej pracodawczyni i wypełnia jej wolę, po to by na końcu... No właśnie - jak się kończy ta wieloznaczna, intrygująca i niebanalna historia?
"Muzeum ciszy" to druga wydana w Polsce, po "Miłości na marginesie" z 2011 roku, powieść japońskiej pisarki Yōko Ogawy. Książka pełna tajemnic, napięcia, niedopowiedzeń, wnikliwych obserwacji ludzkich zachowań, ale także skarbnica delikatnie zaznaczonych, muśniętych łagodnym podmuchem wiatru głębszych myśli, skłaniających do refleksji. Doskonale oddany klimat wnętrz, odczuć bohaterów czy przesądów panujących w japońskim społeczeństwie to wielkie zalety tej powieści. Nie ma tu zbędnych słów, przegadanych momentów czy natłoku zdarzeń. Język Ogawy jest oszczędny, suchy, miejscami lakoniczny, ale za to dający do myślenia i pobudzający wyobraźnię. Autorka bez wątpienia poruszyła jeden z ważniejszych tematów, traktowany w dzisiejszym świecie po macoszemu jakim jest przemijanie człowieka. I nie ma to znaczenia, że nie pochodzi ona z naszego kręgu kulturowego - bezimienni bohaterowie Yōko Ogawy (nie wiemy nic o ich wyglądzie, wieku, itd. zarówno o zmarłych jak i żywych) są tak uniwersalni, że mogliby żyć wszędzie. Podobnie jest z miasteczkiem, w którym toczy się akcja, a którego mimo wielu szczegółów nie sposób usytuować na mapie.
"Muzeum ciszy" BARDZO mi się podobało, bo wyczułam w nim powiew świeżości (jakże daleko mu do oklepanych wzorców czy powtarzających się we współczesnej literaturze tematów), subtelny (ale momentami także mroczny!) klimat, zauważalny powiew wiatru, zapach starych ksiąg czy pamiątek po zmarłych, gdzie prym bez wątpienia wiedzie cisza (produkt deficytowy naszych czasów). Nagromadzone przedmioty mimo, iż nie wydają z siebie dźwięku, krzyczą by zachować je w pamięci, by ocalić od zapomnienia je i ich właścicieli. U Ogawy wszystko dzieje się bez hałasu, nadmiernej ekscytacji, szaleństwa, za to z głębią, pasją i sensem. Polecam gorąco, bo to niezwykle interesująca i warta uwagi książka.
PS Duży plus za świetne wydanie i wspaniałe tłumaczenie pani Anny Horikoshi.
Ocena 5+/6
* Muzeum ciszy, Yōko Ogawa, W.A.B. 2012, str. 14.
** tamże, str. 14.
*** tamże, str.47.
**** tamże, str.105.
***** tamże, str.127.
Autorka książki "Muzeum ciszy", Yōko Ogawa, zaprasza nas w wyjątkowe miejsce. Jej bohaterowie zamierzają stworzyć muzeum, "które przekracza granice ludzkiego istnienia. Gdzie nawet pozbawiona charakteru, gnijąca na śmietniku obierzyna odkrywa cud życia..." ** Ma to być bowiem Muzeum Ciszy, w którym znalazłyby się pamiątki po zmarłych, bo przecież "ludzie chcą pozostawić coś po sobie. To jedna z ich podstawowych potrzeb." *** Ot, takie miejsce wytchnienia dla starzejącego się świata, dowodzące istnienia danego miasteczka i konkretnych osób. Do eksponatów należą zatem rzeczy dobitnie świadczące o życiu danej osoby i są to min.: krążek domaciczny, skalpel, mumia psa, kłak brudu wygrzebany z czyjegoś pępka, kula armatnia czy szklane oko. Właścicielką tego miejsca jest sędziwa pani (nazywana przez narratora staruchą), przeraźliwie niska, ostra, a wręcz niemiła i wyniosła, która postanawia zatrudnić młodego muzealnika, mającego jej pomóc w uporządkowaniu wszystkich tych rzeczy. Dzielnie wspierają ich także: adoptowana córka staruchy, ogrodnik i jego żona, będącą służącą w tym domu. Wszystkich zaś łączy jedno - pamiątki po zmarłych, roztaczające wokół siebie silną aurę, kłócące się ze sobą, nie mające niczego, co nadawałoby im status zbioru... Kiedy w miasteczku ktoś umiera, młody kustosz (nie znamy jego imienia, podobnie jak imion innych postaci) udaje się na poszukiwanie pamiątek, będących niczym 'lustra, w których odbija się przyszłość'****, opowiadające bardziej o świecie dokąd udali się zmarli po śmierci aniżeli jak przed nią żyli. Początkowo nie chce tego robić, boi się konsekwencji, ma zahamowania natury moralnej, ale stopniowo nasiąka atmosferą wielkiej rezydencji staruchy, jej filozofią i posuwa się coraz dalej... I choć może się to wydawać dość dziwnym zajęciem, nie sposób zaprzeczyć, że "wszystko na świecie ma swoją przyczynę, znaczenie i wartość. Tak jak pamiątki po zmarłych."***** Mimo wielu niebagatelnych zdarzeń takich jak wybuch bomby na rynku, spotkań z tajemniczym nauczycielem ciszy, śmierci kilku młodych kobiet i okrutnych okaleczeń ich ciał, załamań nerwowych i osamotnienia młody pracownik stoi wiernie u boku swojej pracodawczyni i wypełnia jej wolę, po to by na końcu... No właśnie - jak się kończy ta wieloznaczna, intrygująca i niebanalna historia?
"Muzeum ciszy" to druga wydana w Polsce, po "Miłości na marginesie" z 2011 roku, powieść japońskiej pisarki Yōko Ogawy. Książka pełna tajemnic, napięcia, niedopowiedzeń, wnikliwych obserwacji ludzkich zachowań, ale także skarbnica delikatnie zaznaczonych, muśniętych łagodnym podmuchem wiatru głębszych myśli, skłaniających do refleksji. Doskonale oddany klimat wnętrz, odczuć bohaterów czy przesądów panujących w japońskim społeczeństwie to wielkie zalety tej powieści. Nie ma tu zbędnych słów, przegadanych momentów czy natłoku zdarzeń. Język Ogawy jest oszczędny, suchy, miejscami lakoniczny, ale za to dający do myślenia i pobudzający wyobraźnię. Autorka bez wątpienia poruszyła jeden z ważniejszych tematów, traktowany w dzisiejszym świecie po macoszemu jakim jest przemijanie człowieka. I nie ma to znaczenia, że nie pochodzi ona z naszego kręgu kulturowego - bezimienni bohaterowie Yōko Ogawy (nie wiemy nic o ich wyglądzie, wieku, itd. zarówno o zmarłych jak i żywych) są tak uniwersalni, że mogliby żyć wszędzie. Podobnie jest z miasteczkiem, w którym toczy się akcja, a którego mimo wielu szczegółów nie sposób usytuować na mapie.
"Muzeum ciszy" BARDZO mi się podobało, bo wyczułam w nim powiew świeżości (jakże daleko mu do oklepanych wzorców czy powtarzających się we współczesnej literaturze tematów), subtelny (ale momentami także mroczny!) klimat, zauważalny powiew wiatru, zapach starych ksiąg czy pamiątek po zmarłych, gdzie prym bez wątpienia wiedzie cisza (produkt deficytowy naszych czasów). Nagromadzone przedmioty mimo, iż nie wydają z siebie dźwięku, krzyczą by zachować je w pamięci, by ocalić od zapomnienia je i ich właścicieli. U Ogawy wszystko dzieje się bez hałasu, nadmiernej ekscytacji, szaleństwa, za to z głębią, pasją i sensem. Polecam gorąco, bo to niezwykle interesująca i warta uwagi książka.
PS Duży plus za świetne wydanie i wspaniałe tłumaczenie pani Anny Horikoshi.
Ocena 5+/6
* Muzeum ciszy, Yōko Ogawa, W.A.B. 2012, str. 14.
** tamże, str. 14.
*** tamże, str.47.
**** tamże, str.105.
***** tamże, str.127.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu W.A.B.
Czeka na półce. Każdą powieść z serii z miotłą zakupuje natychmiastowo i każdą posiadam:) ierwsza powieśc pisarki bardzo mnie oczarowała klimatem i czymś takim...nie wiem intymnym..niesamowite.
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam tę serię. Ma w sobie to COŚ :) "Miłość na marginesie" też mam i chyba szybko się za nią wezmę, bo styl pisania Yoko Ogawy bardzo mi się spodobał.
UsuńAleż to musi być przygnębiająca książka! I o ile nie mam zwykle z taką tematyką i klimatem problemów, o tyle w wydaniu pisarzy japońskich mam ochotę sięgać od razu po żyletkę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Wcale nie jest taka przygnębiająca! W trakcie lektury ani na chwilkę o tym nie pomyślałam. Temat jest ciężki, stąd może takie wrażenie. Przykro mi z powodu Twojej niechęci do japońskich pisarzy (tych cięższego kalibru) - możesz przegapić jakąś perełkę... Pozdrawiam!
UsuńBrzmi świetnie, wreszcie coś oryginalnego! Koniecznie muszę przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńGorąco polecam!
UsuńJakiś czas temu wpadłam na tą książkę w księgarni i zastanawiałam się, czy z nie zapoznać się z nią bliżej. Jednak nie byłam pewna czy wpadnie w mój gust. Teraz myślę że sięgnę po tą książkę przy najbliższej okazji.
OdpowiedzUsuńP.S. Znalazłam Twój blog przypadkiem i bardzo mi się to spodobało. Wrócę na pewno :)
Myślę, że to jest naprawdę ciekawa propozycja. A co do mojego bloga - BARDZO mi miło Cię gościć! Serdecznie Cię zapraszam częściej :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście oryginalny temat. Podoba mi się.
OdpowiedzUsuń