sobota, 18 lutego 2012

O modlitwie - C.S. Lewis

Clive Staples Lewis (1898-1963) to nazwisko dobrze znane w naszym kraju głównie za sprawą "Opowieści z Narni", "Listów starego diabła do młodego" czy "Trylogii międzyplanetarnej". Pisarz ten zaskarbił sobie rzesze czytelników na całym świecie, a jego utwory są często wznawiane i cieszą się niesłabnącą popularnością. "O modlitwie. Listy do Malkolma" to jego ostatnia książka, wydana drukiem już po śmierci w roku 1964. Jak nie trudno się domyślić dotyczy ona modlitwy indywidualnej i ma być pomocą dla wszystkich, którzy potrzebują wsparcia podczas tej intymnej rozmowy z Bogiem.

Modlitwa nie jest rzeczą prostą i wie to każda osoba wierząca. Często zbyt zmęczeni, przytłoczeni problemami dnia codziennego mamy problemy, by klęknąć, zebrać myśli i skierować je w stronę Stwórcy. Te trudności stojące w centrum Kościoła od zawsze, bliskie były także Lewisowi. W swojej książce próbuje nas przekonać, że warto się modlić i należy to czynić niezależnie od kondycji, w której jesteśmy. Autor nie zamęcza czytelnika skomplikowanymi pismami doktorów Kościoła czy trudnymi do zrozumienia encyklikami papieży - bazuje jedynie na swoim doświadczeniu: 'Zacznij od miejsca, gdzie jesteś' pisze. Świadomy, jak często boimy się, że Bóg nie wysłucha naszych próśb, że nam 'odmówi' lub co gorsza, że może nie być zainteresowanym tym, co mamy Mu do przekazania, przekonuje, iż musimy wierzyć, że Bóg słyszy nasze modlitwy i bierze je pod uwagę. Skoro Pan ma na uwadze nasze grzechy, to czemu miałby zapomnieć o błaganiach?

Lewis twierdzi, iż w modlitwę powinniśmy wkładać całą naszą wiarę i duszę na wzór modlitwy Jezusa w Getsemani (która co istotne nie została wysłuchana). Nie powinno to być tzw. 'odmawianie modlitwy', czyli klepanie formułek, ale prawdziwa rozmowa z Bogiem, w której opowiadamy Mu o tym, co nas boli, o co Go prosimy (modlitwa błagalna) i za co przepraszamy (modlitwa pokutna). Bardzo spodobała mi się myśl Lewisa o tzw. 'adoracji w drobiazgach', czyli o tym, by dostrzegać działanie Stwórcy w rzeczach na pierwszy rzut oka zupełnie bez znaczenia. Bóg może nam się przecież ukazać (oczywiście nie dosłownie!) w kromce chleba z masłem, kolorze nieba, czy plamie słonecznego światła w lesie. Prawda, że to piękne?

Autor w swojej książce jest bardzo szczery, nikogo nie udaje, nie pozuje. Przyznaje otwarcie, że nie zna się na teologii i ma problem ze zrozumieniem istoty eucharystii - przeistoczeniem. Za chwilę zaś dodaje, że to bez znaczenia, bo 'Chrystus przykazał nam: "Bierzcie i jedzcie", a nie: "Bierzcie i rozumiejcie". Poza tym ma odwagę ukazać słabość swego życia duchowego, zjednując sobie tym ludzi niewierzących, przedstawiając im swoją prawdziwą drogę wiary: nie prostą, idealną, ale właśnie utkaną pytaniami, zawiłościami, dylematami. Jest przecież wciąż człowiekiem poszukującym Boga i uczącym się modlić...

"O modlitwie. Listy do Malkolma" to zbiór cennych wskazówek zawartych w listach do fikcyjnego przyjaciela Lewisa, w których autor odnosi się do spraw codziennych Malkolma, dotyka rzeczy namacalnych, bliskich wszystkim ludziom. Problemem tej książki były dla mnie liczne odwołania do wydarzeń czy toczących się w latach sześćdziesiątych dyskusji teologicznych. Mimo próby ich wyjaśniania na bieżąco przez tłumaczkę, zmęczyły mnie one i wyrywały co chwilę z rytmu. Nie porwał mnie także styl autora: niby obrazowy i prosty, dla mnie nużący i momentami zbyt abstrakcyjny. Książka z pewnością będzie miłym kąskiem dla wielbicieli talentu Lewisa, czy osób nawróconych potrzebujących wskazówek, jak się modlić. Ja nie zaliczam się do żadnej z tych grup, więc nie zostałam oszołomiona treścią. Bez wątpienia jednak jest to mądra, filozoficzna lektura skłaniająca do refleksji nad kondycją naszej wiary i naszych rozmów z Bogiem.

Ocena 4/6

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Esprit oraz portalowi sztukater.pl

8 komentarzy :

  1. Lewisa muszę koniecznie poznać - zbyt dużo dobrych recenzji zbiera, by przejść obok niego obojętnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podbijam! Od kilku lat już z każdej strony zasypują mnie wszyscy Lewisem, a ja wciąż nie miałam w rękach żadnej z Jego książek.

      Usuń
    2. A naprawdę warto :) Można Lewisa nie lubić, ale jego książki mają coś w sobie i nie da się przejść obok nich obojętnie :)

      Usuń
  2. Książka już za mną i podobnie jak inne pozycje Lewisa, ta również zrobiła na mnie dobre wrażenie:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem zauroczona prozą Lewisa i przykładam się do innych jego dzieł:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Raczej nie dla mnie. Jakoś temat mnie nie zainteresował.

    OdpowiedzUsuń
  5. Co prawda nie moja bajka, ale ostatnio mam na nią chętkę. Kto wie? ;)

    Chciałam Cię też serdecznie zaprosić do zabawy:
    http://ksiazkatoniewiasta.blogspot.com/2012/02/perfekt-women.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Czeka grzecznie w stosiku na swoją kolej :).

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń