wtorek, 29 października 2013

Białe autobusy. Pakt z Himmlerem i niezwykła akcja ratowania więźniów obozów koncentracyjnych - Sune Persson

II wojna światowa jest słusznie postrzegana jako morze nienawiści, okrucieństwa i śmierci, zadawane ludziom niewinnym, najbardziej bezbronnym lub oddającym swe życie na ołtarzu ojczyzny. W tym ogromie tragedii należy wspomnieć jednostki odważne i empatyczne, które za cenę własnego życia ratowały innych. Tym razem nie mam na myśli Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, a więc bohaterów indywidualnych, ale pewną organizację, ludzi w niej zaangażowanych i pomysł, na który wpadli, zakończony dużym sukcesem. Chodzi o pewien fascynujący, wojenny epizod jakim była akcja zorganizowana przez Szwedzki Czerwony Krzyż, która przeszła do historii pod nazwą ‘Białe Autobusy’. „Białe Autobusy. Pakt z Himmlerem i niezwykła akcja ratowania więźniów obozów koncentracyjnych” to pozycja opracowana niezwykle drobiazgowo przez Sune’a Perssona, która przybliża nam to odważne przedsięwzięcie bardzo ciekawie i z widocznym wielkim zaangażowaniem oraz znawstwem tematu.

W roku 1945, kiedy wojna zbliżała się do końca, Hitler wydał rozkaz zabicia wszystkich więźniów obozów koncentracyjnych, zanim zostaną one wyzwolone przez aliantów. To był bodziec do zorganizowania niezwykle odważnej akcji zanim Hitler i Himmler zdołają wprowadzić w życie swe mordercze plany. Rząd w Sztokholmie zdecydował, iż szwedzcy więźniowie (w tym Żydzi) mają zostać uratowani przez szwedzką ekspedycję. To było pewne novum, bo przez długi czas (aż do 1942 roku) kwestia żydowska nie była istotna dla szwedzkich decydentów, którzy z kilkoma wyjątkami, nie interesowali się losem europejskich Żydów. Na zmianę ich polityki wpłynął fakt, że wojna zaczynała mieć przebieg korzystny dla aliantów (klęska Niemiec pod El-Alamein 1942; pod Stalingradem 1943), a ponadto żydowskie organizacje w Sztokholmie wywierały odpowiednie naciski na szwedzkie władze. Na czele misji stanął posiadający predyspozycje do działalności humanitarnej 50-letni hrabia Folke Bernadotte, początkowo wiceprezes Szwedzkiego Czerwonego Krzyża, później jego prezes, znający języki, posiadający talent organizacyjny i umiejętności kierownicze, a ponadto dobry negocjator umiejący wpływać na otoczenie dzięki wrodzonej pewności siebie (…), szczypcie humoru i arystokratycznego wdzięku. Autobusy biorące udział w akcji były oznaczone zgodnie z praktyką szwedzkiej armii, szwedzkimi chorągiewkami i znakami Czerwonego Krzyża namalowanymi na dachu i po bokach, a dodatkowo zostały pomalowane na biało w celu łatwiejszej identyfikacji przez samoloty aliantów i stąd też wzięła się nazwa całego przedsięwzięcia. Każdy pojazd miał oficerów łącznikowych, oficerów SS i gestapo nad sobą i podążał w stronę niemieckich obozów zagłady. O wrażeniach z drogi ku wyzwoleniu, jak i pobycie w obozach czytelnik czerpie wiadomości z zamieszczonych w książce zdjęć oraz z relacji osób jadących w konwoju. Właściwie tylko w tych miejscach mowa jest o uczuciach i odczuciach, bo reszta wiadomości to praktycznie suche fakty i daty albo dementi niesprawiedliwych ocen całej ekspedycji tudzież jej kierownictwa. Opisy osób bezpośrednio zaangażowanych, a więc pielęgniarek (jedna z nich, która dotarła do Waldheim relacjonowała histeryczne wybuchy radości szwedzkich więźniarek), kierowców czy samych więźniów, zdają się być najciekawsze, przesiąknięte empatią, pachnące prawdą, tętniące życiem. Transport szwedzkich obywateli z terenu Rzeszy nie odbył się bowiem bez niespodzianek, a szwedzkich kierowców nie raz wystawił na ciężką próbę, co w ciekawy sposób relacjonuje Persson. Zaskoczyło ich to, że wszyscy uratowani więźniowie chcieli siedzieć z przodu; jedna ze Szwedek skarżyła się, że w autobusie nie częstują brandy(!), a inna gniewnie pytała, czy naprawdę ma spędzić noc w duńskim schronisku młodzieżowym, śpiąc na rozesłanej na podłodze słomie… Były i bardziej stonowane reakcje ludzi jakby sparaliżowanych widokiem Białych Autobusów, uważających, że wyzwolenie to piękny sen albo wybryk ich wyobraźni (pewna dziewczyna z Polski pisała: Boję się przebudzenia. Jestem przekonana, że mi się śni, że jestem wolna i widzę wokół siebie przyjazne twarze, i że wkrótce wrócę do domu). Według danych szacunkowych ogólna liczba objętych akcją hrabiego Bernadotte wyniosła około 19 tysięcy osób reprezentujących 127 narodowości. Pewne jest, że 17 555 zostało uratowanych i przewiezionych do Szwecji przed 5 maja 1945 roku. Niestety, do wielu ludzi szwedzka pomoc dotarła zbyt późno i autor tego faktu nie ukrywa.

„Białe Autobusy”
to wynik wielu lat badań i studiów, które dają prawdziwy obraz tej słynnej i wyjątkowej operacji humanitarnej. Autor zebrał autentyczne wspomnienia od osób zaangażowanych w akcję (podaje konkretne nazwiska osób, które pomagały ocalić więźniów oraz tych, które nie chciały ratować Żydów) i wszechstronnie odwzorował całą ekspedycję, jej trud i powodzenie w tak ekstremalnych warunkach. W sposób ciekawy poruszył kwestię udziału w II wojnie światowej krajów skandynawskich (także niesnaski wśród nich oraz kilka niezbyt udanych posunięć ze strony neutralnych Szwedów), opisał hitlerowskie Niemcy, imperium SS i Himmlera (toczone rozmowy hrabiego z nim i Ribbentropem) i obozy koncentracyjne (dociekał, czy Hitler rzeczywiście wydał rozkaz wysadzania obozów, czy próbowano je ratować czy też nie). Ważny temat książki to weryfikacja oskarżeń dotyczących hrabiego Bernadotte przedstawianego często w skrajnie nieprzychylnym świetle (pojawiły się zarzuty, że był agentem nazistów, a później Brytyjczyków, oskarżano go o kontakty z Himmlerem i innymi nazistami oraz o to, że nie chciał ratować skandynawskich Żydów).

Książka Sune’a Perssona jest opracowana z wielką starannością, dbałością o szczegóły i zaangażowaniem. To cenne świadectwo o rzadko wspominanych bohaterach ze Skandynawii, którzy nawiązując ryzykowny kontakt z nazistami, zdołali ich przekonać, by u schyłku wojny okazali odrobinę serca swoim ofiarom.

Cytaty za: Białe autobusy. Pakt z Himmlerem i niezwykła akcja ratowania więźniów obozów koncentracyjnych, Sune Persson, PWN, Warszawa 2013.

Ocena 5+/6

Recenzja ukazała się na portalu lubimyczytac.pl pod tytułem: Skandynawscy bohaterowie ‘zmierzchu Bogów’

2 komentarze :

  1. Przed przeczytaniem tej książki nie miałam pojęcia o tej akcji - dobrze się stało, że wciąż się mówi o nich, przypomina i rozpowszechnia również takie fakty. Znacząco uzupełniają naszą wiedzę historyczną i pozwalają uwierzyć w dobro drzemiące w człowieku.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń