Neutralna politycznie, ekologicznie zrównoważona, przodująca w technologiach, wzorowa wychowawczo, językowo kuriozalna, pionierska w kwestiach emancypacji…, oto Finlandia w całej krasie. Większości z nas kraj ten kojarzy się z tysiącami jezior i bogactwem lasów, świetną Nokią, ciągłą (bo aż ośmiomiesięczną) zimą i uwielbianą przez Finów sauną. Przyznacie – brzmi ciekawie, aczkolwiek dość egzotycznie, przynajmniej jak dla mnie. Zatem: yksi, kaksi, kolme* i startujemy razem z Wolframem Eilenbergerem, niemieckim dziennikarzem, publicystą i filozofem, który zakochując się w Fince o wąskich oczach, próbuje zadomowić się w Suomi (tak nazywają Finlandię jej mieszkańcy), by podejrzeć, co Finowie mają w głowie, jak żyją i czy da się funkcjonować obok nich będąc obcokrajowcem pełną gębą…
Zacznijmy od języka. Fiński to chyba jeden z najtrudniejszych języków na świecie. Rzeczownik odmienia się tam przez 15 przypadków, nie występują zaimki i nie istnieje czasownik ‘mieć’ ani czas przyszły. Brzmi ciekawie, prawda? Wolfram Eilenberer opanował póki co z piętnastu jedynie trzy i pół. Finowie są nadal postrzegani jako ‘naród leśnych ludzi’, który żyje w dość ekstremalnych warunkach jak dla nas, Polaków: nie straszne im ani niskie temperatury ani roje komarów. Mówią mało, wolą milczeć i długo każą czekać na odpowiedź. Życie małżeńskie upływa im w stanie ciszy, to tzw. ‘milcząca harmonia’, którą Wolfram obserwuje na przykładzie swoich teściów. Cenią życie według utartego schematu i wygląda na to, że nie lubią zmian. Wykazują niechęć do rozrzutności i pyszałkowatości: Miejscowi powiadają, iż jeśli ktoś uważa zakup nowego auta za konieczny, to znaczy, że nie potrafi utrzymać w dobrym stanie swojego dotychczasowego samochodu. Prowadzi zatem niespokojne życie i wykazuje duży deficyt umiejętności manualnych – jest więc złym człowiekiem. Takie rzeczy i sposób myślenia, chyba jedynie w Finlandii jest możliwy …
Finowie mają bzika na punkcie wędkarstwa. Łowią ryby przez kilka dni na jachcie motorowym, który zapewnia ochronę przed deszczem i wąską koję do spania (!). Cóż, skoro Fin Lauri Rapala jest twórcą woblera (sztucznej przynęty wędkarskiej), chyba nie powinno nas to dziwić… Zaskakuje natomiast fakt, iż od kliku lat w Finlandii nie ma oryginalnych dokumentów. Osobiste pliki (jak np. metrykę) można wydrukować sobie samemu z komputera i … gotowe! Jeśli dodamy do tego informacje, iż Finowie nie pogardzą gulaszem z renifera, zajmują najwyższe miejsce w światowym rankingu spożycia kawy, preferują bardzo wytrzymałe, ale mało inteligentne szpice fińskie, [noc] latem to wieczny świt, zaś Marimekko to przodująca fińska firma włókiennicza, w której ubierają się wszyscy Finowie bez wyjątku (być może ze względu na dużą trwałość materiału), to nie dziwi fakt, o którym Eilenberger pisze otwarcie, obcokrajowiec ma prawo czuć się w Finlandii naprawdę obco… Na koniec należałoby wymienić kilku znanych Finów. Na dobry początek proponuję: skoczka narciarskiego Mattiego Nykänena, reżysera Akiego Kaurismäki czy programistę Linusa Benedicta Torvala będącego twórcą systemu operacyjnego Linux. Zacne towarzystwo, przyznacie. Dodam jeszcze, iż „Władca pierścieni” został stworzony na podstawie fińskiego (!) eposu narodowego „Kalevala”.
Książka Wolframa Eilenbergera „Co Finowie mają w głowie. O jednym takim, co poślubił Finkę”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Dolnośląskiego w serii 'Z różą wiatrów' nie jest przewodnikiem po Finlandii, nie przedstawia też charakterystyki narodu fińskiego. Autor skupia się na własnych doświadczeniach, na próbach zrozumienia odmiennej kultury i odnalezienia się w niej. Ciekawie wyłuszcza problemy, na jakie napotkał podczas przygotowań do ślubu z Finką i pobytu w kraju swej wybranki. Całość, przyznaję, miejscami jest trochę chaotyczna. Przypomina rozrzucone kartki zapełnione wspomnieniami, które złożono, ale zapomniano o chronologii. Eilenberger bez wątpienia chciał pokazać różne aspekty życia w Finlandii ważne dla niego, związane z jego żoną i jej rodziną, przyjaciółmi oraz z ich konkretnie przywarami, oryginalnościami, itp. Książka jest bez wątpienia ciekawa (wzbogacona filozoficznymi dygresjami autora z racji jego wykształcenia), o ile oczywiście czytelnik nie założy sobie, że „Co Finowie mają w głowie” to jedynie powieść o Finlandii i Finach. Wszystkim, którzy mają ochotę na chwilkę zajrzeć do intrygującej Finlandii, by sprawdzić jak i czy w ogóle radzi sobie w niej Niemiec, polecam!
*(fin.) Raz, dwa, trzy
Cytaty za: Co Finowie mają w głowie. O jednym takim, co poślubił Finkę, Wolfram Eilenberger, Wydawnictwo Dolnośląskie 2012.
Ocena: 4/6
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję portalowi Oblicza Kultury
Zacznijmy od języka. Fiński to chyba jeden z najtrudniejszych języków na świecie. Rzeczownik odmienia się tam przez 15 przypadków, nie występują zaimki i nie istnieje czasownik ‘mieć’ ani czas przyszły. Brzmi ciekawie, prawda? Wolfram Eilenberer opanował póki co z piętnastu jedynie trzy i pół. Finowie są nadal postrzegani jako ‘naród leśnych ludzi’, który żyje w dość ekstremalnych warunkach jak dla nas, Polaków: nie straszne im ani niskie temperatury ani roje komarów. Mówią mało, wolą milczeć i długo każą czekać na odpowiedź. Życie małżeńskie upływa im w stanie ciszy, to tzw. ‘milcząca harmonia’, którą Wolfram obserwuje na przykładzie swoich teściów. Cenią życie według utartego schematu i wygląda na to, że nie lubią zmian. Wykazują niechęć do rozrzutności i pyszałkowatości: Miejscowi powiadają, iż jeśli ktoś uważa zakup nowego auta za konieczny, to znaczy, że nie potrafi utrzymać w dobrym stanie swojego dotychczasowego samochodu. Prowadzi zatem niespokojne życie i wykazuje duży deficyt umiejętności manualnych – jest więc złym człowiekiem. Takie rzeczy i sposób myślenia, chyba jedynie w Finlandii jest możliwy …
Finowie mają bzika na punkcie wędkarstwa. Łowią ryby przez kilka dni na jachcie motorowym, który zapewnia ochronę przed deszczem i wąską koję do spania (!). Cóż, skoro Fin Lauri Rapala jest twórcą woblera (sztucznej przynęty wędkarskiej), chyba nie powinno nas to dziwić… Zaskakuje natomiast fakt, iż od kliku lat w Finlandii nie ma oryginalnych dokumentów. Osobiste pliki (jak np. metrykę) można wydrukować sobie samemu z komputera i … gotowe! Jeśli dodamy do tego informacje, iż Finowie nie pogardzą gulaszem z renifera, zajmują najwyższe miejsce w światowym rankingu spożycia kawy, preferują bardzo wytrzymałe, ale mało inteligentne szpice fińskie, [noc] latem to wieczny świt, zaś Marimekko to przodująca fińska firma włókiennicza, w której ubierają się wszyscy Finowie bez wyjątku (być może ze względu na dużą trwałość materiału), to nie dziwi fakt, o którym Eilenberger pisze otwarcie, obcokrajowiec ma prawo czuć się w Finlandii naprawdę obco… Na koniec należałoby wymienić kilku znanych Finów. Na dobry początek proponuję: skoczka narciarskiego Mattiego Nykänena, reżysera Akiego Kaurismäki czy programistę Linusa Benedicta Torvala będącego twórcą systemu operacyjnego Linux. Zacne towarzystwo, przyznacie. Dodam jeszcze, iż „Władca pierścieni” został stworzony na podstawie fińskiego (!) eposu narodowego „Kalevala”.
Książka Wolframa Eilenbergera „Co Finowie mają w głowie. O jednym takim, co poślubił Finkę”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Dolnośląskiego w serii 'Z różą wiatrów' nie jest przewodnikiem po Finlandii, nie przedstawia też charakterystyki narodu fińskiego. Autor skupia się na własnych doświadczeniach, na próbach zrozumienia odmiennej kultury i odnalezienia się w niej. Ciekawie wyłuszcza problemy, na jakie napotkał podczas przygotowań do ślubu z Finką i pobytu w kraju swej wybranki. Całość, przyznaję, miejscami jest trochę chaotyczna. Przypomina rozrzucone kartki zapełnione wspomnieniami, które złożono, ale zapomniano o chronologii. Eilenberger bez wątpienia chciał pokazać różne aspekty życia w Finlandii ważne dla niego, związane z jego żoną i jej rodziną, przyjaciółmi oraz z ich konkretnie przywarami, oryginalnościami, itp. Książka jest bez wątpienia ciekawa (wzbogacona filozoficznymi dygresjami autora z racji jego wykształcenia), o ile oczywiście czytelnik nie założy sobie, że „Co Finowie mają w głowie” to jedynie powieść o Finlandii i Finach. Wszystkim, którzy mają ochotę na chwilkę zajrzeć do intrygującej Finlandii, by sprawdzić jak i czy w ogóle radzi sobie w niej Niemiec, polecam!
*(fin.) Raz, dwa, trzy
Cytaty za: Co Finowie mają w głowie. O jednym takim, co poślubił Finkę, Wolfram Eilenberger, Wydawnictwo Dolnośląskie 2012.
Ocena: 4/6
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję portalowi Oblicza Kultury
Chętnie bym zajrzała do tej książki - wydaje się ciekawa i zabawna:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ciekawa jest na pewno, bo dla mnie Finlandia póki co jest całkowicie nieodkrytym krajem. A zabawna momentami także. Myślę, że Ci się spodoba :))
UsuńO cholerka, to dopiero egzotyczne miejsce :) Nie wiem czy potrafiłabym odnaleźć się w takim kraju, a język to już w ogóle zapowiada się na prawdziwą zaporę dla obcokrajowca. Chętnie przeczytam tę książkę, bo o Finlandii nie wiem prawie nic.
OdpowiedzUsuńMasz rację, pachnie egzotyką na wskroś :) Język i sam jego wygląd wydaje mi się po prostu kosmiczny, a sam fakt, że jest podobny do węgierskiego mówi sam za siebie...
UsuńNajmniej znany z krajów skandynawskich. Dosyć zniechęcający, taka długa zima nie mówiąc o dziwacznym języku;-) Nie ma się więc co dziwić że tam kawa cieszy się taką popularnością. Autor nic nie pisze o ilości spożywanego alkoholu? Pewnie teź nie jest mały;-)
OdpowiedzUsuńCiekawa lektura.
Oj, tak! Gdyby nie ta zima i język chętnie bym tam pomieszkała. Zauroczyła mnie niewyobrażalna cisza, jaka panuje w tym kraju, bliskość natury i taki spokój, którego w naszym kraju bardzo mi brakuje. O alkoholu autor wspomina jedynie na marginesie ;))
UsuńW Suomi mieszka jeszcze jeden znany Niemiec Roman Schatz, ktory pisze z humorem o Finach :)
OdpowiedzUsuńKsiazke, o ktorej piszesz, czytalam z wewnetrznym dialogiem bez dialogu z autorem czy jego Suomi :) do tej chwili :).
Cytat: "Wykazują niechęć do rozrzutności i pyszałkowatości: Miejscowi powiadają, iż jeśli ktoś uważa zakup nowego auta za konieczny, to znaczy, że nie potrafi utrzymać w dobrym stanie swojego dotychczasowego samochodu. Prowadzi zatem niespokojne życie i wykazuje duży deficyt umiejętności manualnych – jest więc złym człowiekiem. Takie rzeczy i sposób myślenia, chyba jedynie w Finlandii jest możliwy … "
I tu pan autor sie myli czesciowo, samochod sie zmienia czesto bo i zuzywalnosc jego jest wielka i nowszy samochod jest w tym wypadku tanszy w eksploatacji :) (to ten brak rozrzutnosci). Jest tez cos takiego, ze jak sasiad kupi sobie samochod (nowy) to jego sasiad tez zmienia samochod na nowszy. To taka reakcja lancuszkowa.... to taki postep techniczny (brak pyszalkowosci w zamian za ... no wlasnie).
Marimekko - jest b. drogie i owszem jest popularne jako roznego rodzaju prezenty od slubnego zaczynajac. Takich wyznacznikow desingerowskich jest wiecej :).
A jezyk z tymi przypadkami to prawdziwa karkołomna łamiglowka :).
Pozdrawia - A.
Bardzo, bardzo dziękuję za Twój komentarz, który przybliża mi mentalność całkowicie nieznanych mi Finów! Być może Twoja wypowiedź nie pokrywa się z uwagami Eilenbergera ze względu na konkretną społeczność, w której przebywał i którą opisuje. Może Ty masz inne doświadczenia albo widzisz to inaczej niż Niemiec :) przykładowo w kwestii Marimekko i ich cen? A może czasy się zmieniają, bo książka "Co Finowie..." ukazała się w oryginale w 2010 roku? Nie mniej, bardzo się cieszę z Twojej wizyty u mnie i tej garstki informacji, jaką otrzymałam od Ciebie :) Chętnie dowiedziałabym się więcej. Pozdrawiam ciepło!
UsuńMoi, wiec :)
UsuńZgadzam sie, jesli chodzi o srodowisko. Ja mam do czynienia raczej z duzym miastem (na warunki finskie duzym, bo jednak wszystko jest wzgledne) i raczej na terenach, gdzie Szwedo-Finowie sa malenka mniejszoscia. Oczywiscie kraj, z ktorego sie przybywa jest rownie wazny (ilez ja lez wylalam, ze nie jestem Jankeska czy Angielka, wtedy jezek (ojczysty, nie nabyty, decydowal o 'waznosci' emigranta :). Rowniez spojrzenie 'meskie' troche sie rozni od 'damskiego' (chocby nie wiem jak mowilo sie o rownouprawnieniu i ze plec nie ma znaczenia - mysle, ze w mysleniu ma :). Rowniez wiek ma swoje znaczenie, pan Eilenberger mysli jak moj tesc :).
Co do Marimekko. Opowiada sie taka anegdotke. Marimekko wystawialo swoje wyroby za oceanem. Jedna z zaszczytnych gosci byla p.Jacqueline Kennedy. Jednak poogladala wyroby,zachwycila sie jakas torebka i nic nie kupila. Zaaferowani przedstawiciele stoiska zaczeli wypytywac co sie nie spodobalo: kolory, projektant... (jedna z cech Finow: jesli cos robia to zawsze maja na uwadze, co o nich pomysla inni). Okazalo sie, ze pani JK odpowiedziala, ze ich wyroby sa dla niej zbyt drogie.(sic!)Oczywiscie torebke przeslano jej w prezencie :). Ceny sa wysokie rowniez na dzien dzisiejszy, choc wykonanie wyrobow jest tansze (wiadomo gdzie :)
Ja pochlonelam te ksiazke (jak i inne pisane przez obcokrajowcow (rowniez kobiety) o tym kraju aby porownac wlasne zadamawianie sie) jednym tchem. Jestem chyba dalej na wdechu pod jej wplywem :D
Pozdrowienia- A.
I znów ciekawie piszesz, bardzo :) Uśmiałam się z anegdotki o Marimekko i pani Kennedy, ale przyznam szczerze, że produkują rzeczy bajeczne. Eh, gdyby tylko było mnie na nie stać...
UsuńJuuuuuu!
UsuńChciec to miec. Tez lubie Marimekko, tylko 'pasiakow' nie kupije (jakies genetyczne polskie uprzedzenia) ale maki, krowy i przyroda, ostatnio plotna swiateczne na zaslony - czerwone lub granatowe miasteczko - po nacach mi sie sni. Juuuu!
O ile mi wiadomo, to Marimekko ma swoje sklepy rowniez w POlsce, nie pamietam gdzie poza W-Wa.
Pozdrawiam kolorowo i barwnie - A.