[N]ikt nigdy tak naprawdę mnie nie kochał. Tak mi się przynajmniej wydaje, wyznaje Roma Ligocka, autorka niezapomnianej „Dziewczynki w czerwonym płaszczyku”, która w swojej książce „Dobre dziecko” porusza trudny, ale wciąż aktualny temat dojrzewania młodego człowieka. W tym okresie wpływ na Romę miała oczywiście druga wojna światowa, pobyt w getcie oraz… historia miłosna jej matki, która skutecznie niszczyła córkę wpędzając ją w depresję i anoreksję, brak pewności siebie oraz powodując ten bezradny dziecięcy lęk… i wieczn[ą] gotowość do ucieczki. Temu tematowi autorka poświęciła swoją najnowszą, dodajmy już na wstępie, świetną publikację.
Umiem tylko kochać. Nie umiem być kochana. Nigdy nie umiałam – nawet jako dziecko. Prosiłam, modliłam się o czyjąś czułość, o uwagę – zawsze dostawałam jej za mało. Byłam tylko samotną dziewczynką w obcym świecie i chyba ciągle nią jestem. Dopiero jako dorosła kobieta zrozumiałam, że ta dziewczynka nie opuści mnie już nigdy. Smutne było dzieciństwo i okres dojrzewania Romy. Była nieśmiała, pełna lęków, rozpaczy, nerwowa, szczupła, drobna i trochę niezgrabna. Jak sama przyznaje, [n]igdy nie umiała się bawić, cieszyć, głośno śmiać. Do dziś nie umie. Nauczono ją tylko uciekać, bronić się ukrywać. Do końca. Bo trzeba przeżyć, cokolwiek by ją spotkało. Matka postrzegała ją jako samotniczkę, ciągle siedzącą w książkach albo coś rysującą, nie umiejącą sobie zjednać ludzi (nie miała koleżanek w szkole, dzieci jej nie lubiły, nazywały ją ‘szczytem mądrości’). Czy to dziwne, skoro od najmłodszych lat przyszło się Romie zmierzyć z największymi przeciwnościami losu? Gdy musiała walczyć o swoje życie, uciekać, a z czasem konkurować o względy mamy z jej nowym mężczyzną? To wujek Arek, kolega ojca Romy, w którym jej matka zakochała się bez pamięci już po śmierci swojego męża. I nie miał znaczenia fakt, że był on żonaty, miał dziecko, a romans z nim oznaczał narażenie siebie i córki na ciągłe szykany ze strony krakowskiego społeczeństwa. To była miłość… Jak bardzo źle było tej młodej Romeczce, kiedy pisała: Mama już mnie nie kocha. Kocha tylko tego wujka. To dobrze, bo ja też jej nie kocham. Czasem jej nienawidzę. Niestety, matka nie potrafiła zrozumieć zachowania córki, widząc w nim jedynie przejaw krnąbrności i nieumiejętność docenienia jej poświęcenia. Dlatego wyzywała ją od wariatki bez serca, nieczułej jak rodzina ojca, a przecież Roma zwyczajnie nie mogła sobie poradzić z tym, że jej ukochana mama spotyka się z obcym człowiekiem, że on pisze do niej listy, że się kochają na leżance w pracy! Nastolatka ciągle czuła się winna i naprawdę nie chciała sprawiać problemów mamie, która (…) w domu (…) nie śmi[ała] się nigdy. Stale mówi,[ła] że [Roma] ją wpędz[i] do grobu. Hitlerowi się nie udało, ale [ona] to zrobi. Czy to aby nie dorośli o mało nie wpędzili Romy do grobu? Czy to nie oni obarczali ją ich dorosłymi problemami, tak bardzo, że prawie nie miała dzieciństwa i spokojnego okresu dojrzewania? Czy to nie dzięki nim stała się ‘starą malutką’, zagubioną i samotną? A czy to nie Roma była powierniczką, spowiednikiem i sędzią matki? Czy to nie ona ratowała jej życie? Owszem były i dobre chwile, np. kiedy mama i córka jeździły do Zakopanego, Rabki czy Poznania, ale to były raczej ucieczki przed atakami zazdrosnej żony wujka Arka… Roma na zdjęciach z tego okresu wygląda kwitnąco, uśmiecha się szeroko, itp. Nie widać jej depresji, anoreksji, stresu czy syndromu posttraumatycznego. I tu Ligocka dość sprytnie wprowadziła koloryt w lata pięćdziesiąte ubiegłego wieku: Roma dużo czytała ambitnej literatury, chodziła sama lub z koleżankami do filharmonii, kina i teatru, a z mamą na obiady do Wierzynka – słowem znajdowała radość życia, choć historia miłosna jej matki dużo ją kosztowała bez wątpienia. Ponadto dziewczyna czytywała pamiętnik swojej babci – Anny Abrahamerowej (Ten pamiętnik stał się moją ulubioną lekturą na długi czas. Potem już właściwie go nie czytałam – znałam go na pamięć, pisała Ligocka), w którym Anna cieszyła się życiem, miała plany na przyszłość dla siebie i całej rodziny, chwaliła się swymi dziećmi (zwłaszcza swoim dobrym dzieckiem-Tosią-matką Romy) nie wiedząc, że już wkrótce nadejdzie wojna i zabierze jej wszystko… Ten pamiętnik rozświetla mroki piekła, przez jakie przechodziła rodzicielka Romy, bo choć była dobrym dzieckiem, nie potrafiła być szczęśliwą kobietą i uszczęśliwić swojej córki...
„Dobre dziecko” to opowieść bardzo osobista, pełna przemyśleń i (świetnie odtworzonych) uczuć zranionego, dojrzewającego dziecka napisana plastycznym językiem. Roma Ligocka opowiadając po latach o tym, co przeżyła, cały ciężar wzięła niejako na siebie, nie obarczając nim czytelnika, nie topiąc go w swym smutku, nie dołując. Dzięki zręcznie wplecionym radosnym wspomnieniom babci autorki, książka ta zdaje się być także ostrzeżeniem – niezależnie od tego, w jakich czasach żyjemy, nasza ‘normalność’ w każdej chwili może zostać nam odebrana i pozbawić nas wszystkiego tego, co kochamy, o co walczymy każdego dnia i co jest dla nas ważne, wszak [w]szyscy jesteśmy przedziwną mieszaniną strachu, słabości, dobrych intencji i złych uczynków. Szczególnie kiedy tkwi w nas zadawniony, nieuświadomiony lęk…
Ocena 6/6
Cytaty za: Dobre dziecko, Roma Ligocka, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012.
Umiem tylko kochać. Nie umiem być kochana. Nigdy nie umiałam – nawet jako dziecko. Prosiłam, modliłam się o czyjąś czułość, o uwagę – zawsze dostawałam jej za mało. Byłam tylko samotną dziewczynką w obcym świecie i chyba ciągle nią jestem. Dopiero jako dorosła kobieta zrozumiałam, że ta dziewczynka nie opuści mnie już nigdy. Smutne było dzieciństwo i okres dojrzewania Romy. Była nieśmiała, pełna lęków, rozpaczy, nerwowa, szczupła, drobna i trochę niezgrabna. Jak sama przyznaje, [n]igdy nie umiała się bawić, cieszyć, głośno śmiać. Do dziś nie umie. Nauczono ją tylko uciekać, bronić się ukrywać. Do końca. Bo trzeba przeżyć, cokolwiek by ją spotkało. Matka postrzegała ją jako samotniczkę, ciągle siedzącą w książkach albo coś rysującą, nie umiejącą sobie zjednać ludzi (nie miała koleżanek w szkole, dzieci jej nie lubiły, nazywały ją ‘szczytem mądrości’). Czy to dziwne, skoro od najmłodszych lat przyszło się Romie zmierzyć z największymi przeciwnościami losu? Gdy musiała walczyć o swoje życie, uciekać, a z czasem konkurować o względy mamy z jej nowym mężczyzną? To wujek Arek, kolega ojca Romy, w którym jej matka zakochała się bez pamięci już po śmierci swojego męża. I nie miał znaczenia fakt, że był on żonaty, miał dziecko, a romans z nim oznaczał narażenie siebie i córki na ciągłe szykany ze strony krakowskiego społeczeństwa. To była miłość… Jak bardzo źle było tej młodej Romeczce, kiedy pisała: Mama już mnie nie kocha. Kocha tylko tego wujka. To dobrze, bo ja też jej nie kocham. Czasem jej nienawidzę. Niestety, matka nie potrafiła zrozumieć zachowania córki, widząc w nim jedynie przejaw krnąbrności i nieumiejętność docenienia jej poświęcenia. Dlatego wyzywała ją od wariatki bez serca, nieczułej jak rodzina ojca, a przecież Roma zwyczajnie nie mogła sobie poradzić z tym, że jej ukochana mama spotyka się z obcym człowiekiem, że on pisze do niej listy, że się kochają na leżance w pracy! Nastolatka ciągle czuła się winna i naprawdę nie chciała sprawiać problemów mamie, która (…) w domu (…) nie śmi[ała] się nigdy. Stale mówi,[ła] że [Roma] ją wpędz[i] do grobu. Hitlerowi się nie udało, ale [ona] to zrobi. Czy to aby nie dorośli o mało nie wpędzili Romy do grobu? Czy to nie oni obarczali ją ich dorosłymi problemami, tak bardzo, że prawie nie miała dzieciństwa i spokojnego okresu dojrzewania? Czy to nie dzięki nim stała się ‘starą malutką’, zagubioną i samotną? A czy to nie Roma była powierniczką, spowiednikiem i sędzią matki? Czy to nie ona ratowała jej życie? Owszem były i dobre chwile, np. kiedy mama i córka jeździły do Zakopanego, Rabki czy Poznania, ale to były raczej ucieczki przed atakami zazdrosnej żony wujka Arka… Roma na zdjęciach z tego okresu wygląda kwitnąco, uśmiecha się szeroko, itp. Nie widać jej depresji, anoreksji, stresu czy syndromu posttraumatycznego. I tu Ligocka dość sprytnie wprowadziła koloryt w lata pięćdziesiąte ubiegłego wieku: Roma dużo czytała ambitnej literatury, chodziła sama lub z koleżankami do filharmonii, kina i teatru, a z mamą na obiady do Wierzynka – słowem znajdowała radość życia, choć historia miłosna jej matki dużo ją kosztowała bez wątpienia. Ponadto dziewczyna czytywała pamiętnik swojej babci – Anny Abrahamerowej (Ten pamiętnik stał się moją ulubioną lekturą na długi czas. Potem już właściwie go nie czytałam – znałam go na pamięć, pisała Ligocka), w którym Anna cieszyła się życiem, miała plany na przyszłość dla siebie i całej rodziny, chwaliła się swymi dziećmi (zwłaszcza swoim dobrym dzieckiem-Tosią-matką Romy) nie wiedząc, że już wkrótce nadejdzie wojna i zabierze jej wszystko… Ten pamiętnik rozświetla mroki piekła, przez jakie przechodziła rodzicielka Romy, bo choć była dobrym dzieckiem, nie potrafiła być szczęśliwą kobietą i uszczęśliwić swojej córki...
„Dobre dziecko” to opowieść bardzo osobista, pełna przemyśleń i (świetnie odtworzonych) uczuć zranionego, dojrzewającego dziecka napisana plastycznym językiem. Roma Ligocka opowiadając po latach o tym, co przeżyła, cały ciężar wzięła niejako na siebie, nie obarczając nim czytelnika, nie topiąc go w swym smutku, nie dołując. Dzięki zręcznie wplecionym radosnym wspomnieniom babci autorki, książka ta zdaje się być także ostrzeżeniem – niezależnie od tego, w jakich czasach żyjemy, nasza ‘normalność’ w każdej chwili może zostać nam odebrana i pozbawić nas wszystkiego tego, co kochamy, o co walczymy każdego dnia i co jest dla nas ważne, wszak [w]szyscy jesteśmy przedziwną mieszaniną strachu, słabości, dobrych intencji i złych uczynków. Szczególnie kiedy tkwi w nas zadawniony, nieuświadomiony lęk…
Ocena 6/6
Cytaty za: Dobre dziecko, Roma Ligocka, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012.
Za możliwość książki serdecznie dziękuję Księgarni Gandalf, której bogatą ofertę serdecznie polecam!
Nie czytałam żadnej książki Romy Ligockiej, ale teraz mam ochotę nadrobić. Myślę, że wcześniej nie czułam się gotowa na taką literaturę, teraz postaram się z nią zmierzyć. Nie wiem tylko czy wybór "Dobrego dziecka" na pierwszą książkę jest dobrym pomysłem.
OdpowiedzUsuńMoże zacznij od "Dziewczynki..."?
UsuńJestem otwarta na sugestie, więc zgadzam się :)
UsuńJestem w trakcie czytania "Dziewczynki w czerwonym płaszczyku" i jestem w stanie wczuć się w przeżycia jakie opisujesz w swojej recenzji. Roma przeżyła zbyt wiele jak na małe dziecko, świadek Holocaustu, niewinna istota, dla której śmierć stała się codziennością. Może dlatego nie rozumiejąc czym jest miłość- tak nienawidzi matki. Świetnie oddałaś klimat książki i mnie zachęciłaś do ponownego spotkania z powieścią tej autorki. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńProblem w tym, że Roma kocha matkę. Ona nienawidzi (jak mi się wydaje) zaistniałej sytuacji, tego, że jest ktoś obok niej, kto mógłby zabrać jej miłość mamy. Pięknie ukazana jest w "Dobrym dziecku" ta walka o życie matki, o to, by podejmowane przez nią próby samobójcze nie powiodły się, by ona wciąż była przy Romie. Ten bunt młodej Ligockiej, popadanie ze skrajności w skrajność, buzujące emocje, są przecież charakterystyczne również dla okresu dojrzewania.
UsuńPolecam CI "Dobre dziecko", chętnie poznam Twoje zdanie na jego temat. Pozdrawiam ciepło!
"Roma Ligocka opowiadając po latach o tym, co przeżyła, cały ciężar wzięła niejako na siebie, nie obarczając nim czytelnika, nie topiąc go w swym smutku, nie dołując." ...
OdpowiedzUsuń..."wszak [w]szyscy jesteśmy przedziwną mieszaniną strachu, słabości, dobrych intencji i złych uczynków. Szczególnie kiedy tkwi w nas zadawniony, nieuświadomiony lęk…"
Chcialoby sie dodac: (zo)stanie ‘starą malutką’ kiedys, pozniej, pozniej powoduje, ze dorosla kobieta ciagle mysli kategoriami ‘starej malutkiej’ choc juz nie musi.
Ksiazke chetnie przeczytam, gdy uda nam sie trafic na siebie; co w praktyce nie jest takie latwe.
A.
Tak, rzeczywiście to chyba zostaje w człowieku. Trudno zmienić ten sposób myślenia. Życzę by udało Ci się książkę pani Romy przeczytać - jest tego warta :)
UsuńCzytałam kiedyś miniaturowe felietony napisane przez Romę Ligocką, ale nigdy nie sięgałam po popularną "Dziewczynkę w czerwonym płaszczyku", ani po "Dobre dziecko". Roma Ligocka pozostaje dla mnie nadal nieodkrytą postacią, a przez to fascynującą. Chciałabym bliżej poznać jej twórczość i losy. Jak będę miała okazję, to chętnie zajrzę do jej najnowszej książki.
OdpowiedzUsuń