Był naukowcem związanym z NASA i pewnego dnia mógł zostać astronautą. Miał piękną dziewczynę i, nawet jeśli żył z nią w separacji, piękną żonę. Znał kilka języków, potrafił pilotować samolot, skakać do wody z wysokich klifów i nurkować w NBL. Miał za sobą wizytę w symulatorze wahadłowców. Miał wszystko. I szybko to stracił. Oto historia Thada Robertsa spisana przez Bena Mezricha, amerykańskiego pisarza, autora dwunastu książek, przetłumaczonych na dwadzieścia języków. Oto „Seks na księżycu” – jego najnowsza książka, która niedawno ukazała się na naszym rynku.
Thad Roberts, główny bohater „Seksu na księżycu”, mieszka w Salt Lake City w stanie Utah i jest tonącym w długach absolwentem uniwersytetu. Ma znoszone ubranie, trzysta dolarów na koncie i pustkę w głowie, kiedy myśli o tym, co chce robić w życiu. Jest nieśmiały i lekko zagubiony, bo wzrastając w mormońskiej rodzinie doświadczył surowego i bezkompromisowego wychowania pod okiem brutalnego ojca i podporządkowanej mężowi matki. Kiedy trafia do Ośrodka Szkoleniowego dla Misjonarzy w Provo i przyznaje się, że spał ze swoją dziewczyną, natychmiast zostaje wyrzucony z misji i uznany za niegodnego do służby Panu. Szybko opuszcza rodziców i żeni się z Sonią, piękną dziewczyną, przez którą został skreślony w oczach bliskich i mormońskiej społeczności. Wtedy wpada na pomysł, by zostać astronautą. Ponieważ jest pracowity, ambitny, inteligentny i uparcie dąży do celu, jego pragnienie ma szansę się ziścić mimo braku koneksji i odpowiedniego wykształcenia. Zaczyna nadrabiać braki: odbywa kursy z fizyki, geologii i antropologii, zakłada Towarzystwo Astronomiczne stanu Utah, zdobywa licencję pilota, zaczyna się uczyć rosyjskiego i japońskiego, przejeżdża na rowerze z Salt Lake City do San Francisco zbierając pieniądze na walkę z mukowiscydozą. Kiedy słyszy słowa: Thad uważam, że będziesz cennym nabytkiem dla naszego programu dla stażystów, wszystko staje się jasne – Roberts dostaje się na praktyki zawodowe w Centrum Lotów Kosmicznych im. Lyndona B. Johnsona (JSC). Początkowo jest oszołomiony ośrodkiem NASA, czuć wyraźnie jego fascynację i wielką radość, że mu się udało, bo dla niego NASA była (…) religią, a żywy astronauta nie różnił się niczym od bóstwa. Mężczyzna szybko odnajduje się w towarzystwie wybitnych uczonych i chętnie w nim przebywa. Dla stażystów organizuje imprezy, dzięki którym ma opinię urodzonego przywódcy, dobrego we wszystkim, co robi. Nic dziwnego skoro tylko on miał odwagę zakraść się do symulatora wahadłowców, czym wzbudził podziw u całej grupy i jej szacunek. Kiedy Roberts odnosi sukcesy na polu zawodowym, nasilają się problemy z Sonią, bo Thad po prostu… przebywając z dala od JSC, miał poczucie, jakby zatrzymał się w rozwoju. A on nie potrafił się już zatrzymać, więc żona powoli znikała z jego życia... Jego pragnienie, by zostać najjaśniejszą gwiazdą, którą mógł[by] zobaczyć człowiek patrzący w niebo oraz by być pierwszym człowiekiem, który postawi nogę na Marsie, staje się priorytetem. Wtedy poznaje Rebekę, uzdolnioną stażystkę, i zakochuje się w niej bez pamięci. Jest pod ogromnym wrażeniem jej intelektu, osobowości i urody. To ona staje się jego katalizatorem, i co ciekawe jego przyszłością, bo NASA niespodziewanie przestaje się dla niego liczyć. Pewność siebie Thada wzrasta, bo oto on, prawdziwy astronauta szykujący się do niebezpiecznej i ważnej misji, do odciśnięcia swojego piętna na historii świata – a nie biedny mormon, wyrzucony z domu przez rodziców, spętany małżeństwem pogrążony w szybko pogłębiającym się kryzysie, niedowartościowany i niedoceniony członek społeczności, do której tak naprawdę nie pasował, znalazł kobietę swych marzeń. W jego głowie realizuje się pomysł na największy skok w dziejach Stanów Zjednoczonych. Roberts chce sprzedać skały księżycowe (będące dobrem narodowym), do których ma dostęp jako stażysta ośrodka NASA! Adrenalina rośnie, jego podejście do życia zmienia się diametralnie i choć wie, że ryzykuje usunięcie z grona stażystów i że będzie musiał pokonać wiele przeszkód, decyduje się na kradzież, a oszustwo nazywa eksperymentem naukowym i zgrywą… Jaki będzie finał tej intrygującej historii?
Marzenie Thada niespodziewanie się spełniło. I być może to właśnie ten szybki sukces w połączeniu ze zbyt wysokim poziomem testosteronu zawrócił mu w głowie. Brawura, nadmierna pewność siebie i zwykła naiwność sprawiła, że błyskawicznie znalazł się na dnie. Okazuje się bowiem, że inteligencja w połączeniu ze zbytnim zaufaniem we własne siły i wiarą, że wszystko jest osiągalne, że nie ma żadnych granic, odbiera zdolność logicznego myślenia i niszczy człowieka niezależnie od tego, kim jest i gdzie żyje. Doskonale nakreśleni bohaterowie z krwi i kości, wydarzenia, które są nieprawdopodobne i mogłyby stanowić kanwę dobrego filmu sensacyjnego, a są przecież prawdziwe oraz świetny styl pisarza sprawiają, że „Seks na księżycu” czyta się jednym tchem. Oto cały Ben Mezrich - kontrowersyjny dokumentalista - który przedstawiając nam historię Thada Robertsa, młodego amerykańskiego geniusza, który mając przy boku piękną kobietę, sukces zawodowy i perspektywę dużych pieniędzy, zapomniał o etyce i moralności, a otrzymał w zamian bolesną nauczkę od losu. „Seks na księżycu” to mądra książka kondycji współczesnego człowieka i o tym, że czasem życie pisze najbardziej nieprawdopodobne scenariusze…
Cytaty za: "Seks na księżycu", Ben Mezrich, W.A.B., 2012.
Ocena 5/6
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu W.A.B.
Thad Roberts, główny bohater „Seksu na księżycu”, mieszka w Salt Lake City w stanie Utah i jest tonącym w długach absolwentem uniwersytetu. Ma znoszone ubranie, trzysta dolarów na koncie i pustkę w głowie, kiedy myśli o tym, co chce robić w życiu. Jest nieśmiały i lekko zagubiony, bo wzrastając w mormońskiej rodzinie doświadczył surowego i bezkompromisowego wychowania pod okiem brutalnego ojca i podporządkowanej mężowi matki. Kiedy trafia do Ośrodka Szkoleniowego dla Misjonarzy w Provo i przyznaje się, że spał ze swoją dziewczyną, natychmiast zostaje wyrzucony z misji i uznany za niegodnego do służby Panu. Szybko opuszcza rodziców i żeni się z Sonią, piękną dziewczyną, przez którą został skreślony w oczach bliskich i mormońskiej społeczności. Wtedy wpada na pomysł, by zostać astronautą. Ponieważ jest pracowity, ambitny, inteligentny i uparcie dąży do celu, jego pragnienie ma szansę się ziścić mimo braku koneksji i odpowiedniego wykształcenia. Zaczyna nadrabiać braki: odbywa kursy z fizyki, geologii i antropologii, zakłada Towarzystwo Astronomiczne stanu Utah, zdobywa licencję pilota, zaczyna się uczyć rosyjskiego i japońskiego, przejeżdża na rowerze z Salt Lake City do San Francisco zbierając pieniądze na walkę z mukowiscydozą. Kiedy słyszy słowa: Thad uważam, że będziesz cennym nabytkiem dla naszego programu dla stażystów, wszystko staje się jasne – Roberts dostaje się na praktyki zawodowe w Centrum Lotów Kosmicznych im. Lyndona B. Johnsona (JSC). Początkowo jest oszołomiony ośrodkiem NASA, czuć wyraźnie jego fascynację i wielką radość, że mu się udało, bo dla niego NASA była (…) religią, a żywy astronauta nie różnił się niczym od bóstwa. Mężczyzna szybko odnajduje się w towarzystwie wybitnych uczonych i chętnie w nim przebywa. Dla stażystów organizuje imprezy, dzięki którym ma opinię urodzonego przywódcy, dobrego we wszystkim, co robi. Nic dziwnego skoro tylko on miał odwagę zakraść się do symulatora wahadłowców, czym wzbudził podziw u całej grupy i jej szacunek. Kiedy Roberts odnosi sukcesy na polu zawodowym, nasilają się problemy z Sonią, bo Thad po prostu… przebywając z dala od JSC, miał poczucie, jakby zatrzymał się w rozwoju. A on nie potrafił się już zatrzymać, więc żona powoli znikała z jego życia... Jego pragnienie, by zostać najjaśniejszą gwiazdą, którą mógł[by] zobaczyć człowiek patrzący w niebo oraz by być pierwszym człowiekiem, który postawi nogę na Marsie, staje się priorytetem. Wtedy poznaje Rebekę, uzdolnioną stażystkę, i zakochuje się w niej bez pamięci. Jest pod ogromnym wrażeniem jej intelektu, osobowości i urody. To ona staje się jego katalizatorem, i co ciekawe jego przyszłością, bo NASA niespodziewanie przestaje się dla niego liczyć. Pewność siebie Thada wzrasta, bo oto on, prawdziwy astronauta szykujący się do niebezpiecznej i ważnej misji, do odciśnięcia swojego piętna na historii świata – a nie biedny mormon, wyrzucony z domu przez rodziców, spętany małżeństwem pogrążony w szybko pogłębiającym się kryzysie, niedowartościowany i niedoceniony członek społeczności, do której tak naprawdę nie pasował, znalazł kobietę swych marzeń. W jego głowie realizuje się pomysł na największy skok w dziejach Stanów Zjednoczonych. Roberts chce sprzedać skały księżycowe (będące dobrem narodowym), do których ma dostęp jako stażysta ośrodka NASA! Adrenalina rośnie, jego podejście do życia zmienia się diametralnie i choć wie, że ryzykuje usunięcie z grona stażystów i że będzie musiał pokonać wiele przeszkód, decyduje się na kradzież, a oszustwo nazywa eksperymentem naukowym i zgrywą… Jaki będzie finał tej intrygującej historii?
Marzenie Thada niespodziewanie się spełniło. I być może to właśnie ten szybki sukces w połączeniu ze zbyt wysokim poziomem testosteronu zawrócił mu w głowie. Brawura, nadmierna pewność siebie i zwykła naiwność sprawiła, że błyskawicznie znalazł się na dnie. Okazuje się bowiem, że inteligencja w połączeniu ze zbytnim zaufaniem we własne siły i wiarą, że wszystko jest osiągalne, że nie ma żadnych granic, odbiera zdolność logicznego myślenia i niszczy człowieka niezależnie od tego, kim jest i gdzie żyje. Doskonale nakreśleni bohaterowie z krwi i kości, wydarzenia, które są nieprawdopodobne i mogłyby stanowić kanwę dobrego filmu sensacyjnego, a są przecież prawdziwe oraz świetny styl pisarza sprawiają, że „Seks na księżycu” czyta się jednym tchem. Oto cały Ben Mezrich - kontrowersyjny dokumentalista - który przedstawiając nam historię Thada Robertsa, młodego amerykańskiego geniusza, który mając przy boku piękną kobietę, sukces zawodowy i perspektywę dużych pieniędzy, zapomniał o etyce i moralności, a otrzymał w zamian bolesną nauczkę od losu. „Seks na księżycu” to mądra książka kondycji współczesnego człowieka i o tym, że czasem życie pisze najbardziej nieprawdopodobne scenariusze…
Cytaty za: "Seks na księżycu", Ben Mezrich, W.A.B., 2012.
Ocena 5/6
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu W.A.B.
Straszną mam ochotę na tę książkę - początkowo myślałam, że to nie dla mnie: dziwaczny tytuł jakoś nie zachęcał do czytania, ale opowieść o człowieku, który miał świat u swych stóp i wszystko stracił (dobrze zrozumiałam?), w dodatku naukowiec NASA brzmi bardzo, bardzo zachęcająco!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Bardzo dobrze zrozumiałaś! Ośrodkiem NASA jest ogromnie zafascynowany autor (na końcu w podziękowaniach daje temu wyraz) i mnie też on zaintrygował. To zupełnie inny świat, a dzięki tej książce miałam możliwość choć na chwilkę w nim pobyć i powiem Wam - warto! Pozdrawiam ciepło!
UsuńMogę podpisać się pod komentarzem Isadory. Gdyby nie blogowe recenzje to na pewno nie zwróciłabym na tę książkę uwagi. Tytuł i okładka kojarzą mi się z jakimś paranormalem :P
OdpowiedzUsuńDokładnie, zgadzam się. Jednak to właśnie życie napisało taką historię, a Mezrich ją tylko ujął w odpowiednie słowa. W sekrecie Wam powiem, że tego seksu na księżycu jest tyle, co kot napłakał :)
UsuńAlleluja za Twoją recenzję - nigdy nie sięgnęłabym po tę książkę (nie miałabym nawet odpowiedniej szufladki w moim banku pamięci), gdyby nie Twoja pochlebna opinia. :) Na tę chwilę istnieje duże (ogromne) prawdopodobieństwo, że przeczytam "Seks na księżycu" :)
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie :) Tytuł miał być chyba wabikiem, ale w połączeniu z okładką, która jest intrygująca bez dwóch zdań, dał dość dziwne skojarzenia. Pewnie nie każdy zechce przez to zestawienie książkę przeczytać, a szkoda.
Usuń