Przyznaję, iż byłam w stosunku do tej książki odrobinę nieufna. Bałam się, że jej główna bohaterka oprócz swej przyjaźni z psem zechce przemycić też garść utyskiwań na jej tragiczny i niesprawiedliwy los, tudzież bariery architektoniczne, nieustanne cierpienie, brak refundacji za leczenie z NFZ i inne pretensje podobnego kalibru. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że Magdalena Kulus nie tylko się w swej książce nie skarży, ale wręcz zaraża swoich czytelników optymizmem i pozytywnym podejściem do życia... Jako osoba niepełnosprawna mogłaby zamknąć się w czterech ścianach i płakać, a tymczasem ona pracuje w Urzędzie Miasta Tychy, robi doktorat z polonistyki na Uniwersytecie Śląskim, założyła stowarzyszenie osób chorych na zanik mięśni "SMAk życia" i świetnie się bawi za sprawą swych przyjaciół, w tym tego najwierniejszego - psa asystenta, o którym jest jej książka "Blondyn i Blondyna".
Tytułowy Blondyn to biszkoptowy golden retriever o imieniu Igor (przez panią zwany pieszczotliwie Królewiczem, Ajkusiem lub Gusiem), który pomaga Megi, chorej na rdzeniowy zanik mięśni w życiu codziennym. Pies wspiera ją we wszystkich możliwych czynnościach: począwszy od przynoszenia leków, telefonu, pilota, poprzez podawanie z zamkniętej szafy pidżamy, a na wyciąganiu kasety z magnetowidu (nie) kończąc. Pomaga jej bowiem także w rehabilitacji, bezpośrednio wpływając na komfort życia i jest iskierką, dla której chce się żyć. Nic więc dziwnego, że Ajkuś bez problemu zjednuje swoją pracą oraz siłą woli sympatię nawet najtwardszych przeciwników i wszędzie jest mile widziany.
Owa wyjątkowo 'ruchliwa' osóbka jaką jest Megi zabiera swego prawdziwego przyjaciela - Blondyna dosłownie wszędzie. Na spotkanie z przedszkolakami w ramach dogoterapii (Królewicz jest do tego stworzony!), do biblioteki, na uczelnię czy na spotkanie autorskie z Normanem Davisem, gdzie trudno kontrolować nieodgadnioną psią naturę... Nie byłoby jednakże aktywności Magdy, gdyby nie jej bliscy: niezastąpieni rodzice oraz przyjaciele (w tym klerycy zapisujący się na kilka tygodni naprzód na 'dyżur' u niej). To w tej książce Magda chce im za wszystko podziękować, docenić ich trud i nieustanną pomoc. Im oraz Blondynowi, którym ta książka jest przesiąknięta. Proszę zwrócić uwagę na sam tytuł "Blondyn i Blondyna": to pies jest na pierwszym miejscu, nie właścicielka... Opisując ich wspólne przebywanie, pracę, przyjaźń, nie sposób nie uronić łzy wzruszenia czy wydobyć z siebie okrzyku radości. Okazuję się bowiem, iż nawet taki ułożony Ajkuś, ma jak każdy golden słabsze chwile, kiedy zje 15 kg karmy lub garść śmieci z trawnika...
Książka "Blondyn i Blondyna " składa się z postów, jakie Magda zamieszcza na swym blogu (http://blondyniblondyna.blox.pl - polecam!). Czyta się ją świetnie i bardzo szybko, momentami wręcz zachłannie. Jest bowiem w niej sama prawda, sprawy życia codziennego - przez nas wykonywane automatycznie, a dla osoby niepełnosprawnej urastające do wielkiej rangi - głębokie przemyślenia i wielka nadzieja. Ten swoisty pamiętnik dotyczący zmagań z nieuleczalną chorobą, to doskonała okazja dla ludzi w pełni zdrowych, by poznać inną jakość życia, dowiedzieć się, ile problemów nastręcza Megi prysznic, zapakowanie się do samochodu, wyjście na imprezę sylwestrową czy udział w rekolekcjach Ruchu Światło Życie poza miejscem zamieszkania. Mimo, iż można odnieść niekiedy wrażenie, że ta mnogość tematów może męczyć, zapewniam Was, iż to właśnie dzięki owemu 'chaosowi', poznajemy pełny obraz życia głównej bohaterki i jej najbliższych, z wyjątkowym psiakiem na czele. Autorka, jak sama pisze o sobie jest osobą zachłanną na życie, na wrażenia, na jutro i dobrze wie, że każdy z nas - zdrowy czy chory - ma mało czasu. Postarajmy się o tym pamiętać narzekając kolejny raz na nasz los i uczmy się afirmacji życia od tak pozytywnych, lecz doświadczonych ciężką chorobą, bohaterów ...
Ocena 5+/6Tytułowy Blondyn to biszkoptowy golden retriever o imieniu Igor (przez panią zwany pieszczotliwie Królewiczem, Ajkusiem lub Gusiem), który pomaga Megi, chorej na rdzeniowy zanik mięśni w życiu codziennym. Pies wspiera ją we wszystkich możliwych czynnościach: począwszy od przynoszenia leków, telefonu, pilota, poprzez podawanie z zamkniętej szafy pidżamy, a na wyciąganiu kasety z magnetowidu (nie) kończąc. Pomaga jej bowiem także w rehabilitacji, bezpośrednio wpływając na komfort życia i jest iskierką, dla której chce się żyć. Nic więc dziwnego, że Ajkuś bez problemu zjednuje swoją pracą oraz siłą woli sympatię nawet najtwardszych przeciwników i wszędzie jest mile widziany.
Owa wyjątkowo 'ruchliwa' osóbka jaką jest Megi zabiera swego prawdziwego przyjaciela - Blondyna dosłownie wszędzie. Na spotkanie z przedszkolakami w ramach dogoterapii (Królewicz jest do tego stworzony!), do biblioteki, na uczelnię czy na spotkanie autorskie z Normanem Davisem, gdzie trudno kontrolować nieodgadnioną psią naturę... Nie byłoby jednakże aktywności Magdy, gdyby nie jej bliscy: niezastąpieni rodzice oraz przyjaciele (w tym klerycy zapisujący się na kilka tygodni naprzód na 'dyżur' u niej). To w tej książce Magda chce im za wszystko podziękować, docenić ich trud i nieustanną pomoc. Im oraz Blondynowi, którym ta książka jest przesiąknięta. Proszę zwrócić uwagę na sam tytuł "Blondyn i Blondyna": to pies jest na pierwszym miejscu, nie właścicielka... Opisując ich wspólne przebywanie, pracę, przyjaźń, nie sposób nie uronić łzy wzruszenia czy wydobyć z siebie okrzyku radości. Okazuję się bowiem, iż nawet taki ułożony Ajkuś, ma jak każdy golden słabsze chwile, kiedy zje 15 kg karmy lub garść śmieci z trawnika...
Książka "Blondyn i Blondyna " składa się z postów, jakie Magda zamieszcza na swym blogu (http://blondyniblondyna.blox.pl - polecam!). Czyta się ją świetnie i bardzo szybko, momentami wręcz zachłannie. Jest bowiem w niej sama prawda, sprawy życia codziennego - przez nas wykonywane automatycznie, a dla osoby niepełnosprawnej urastające do wielkiej rangi - głębokie przemyślenia i wielka nadzieja. Ten swoisty pamiętnik dotyczący zmagań z nieuleczalną chorobą, to doskonała okazja dla ludzi w pełni zdrowych, by poznać inną jakość życia, dowiedzieć się, ile problemów nastręcza Megi prysznic, zapakowanie się do samochodu, wyjście na imprezę sylwestrową czy udział w rekolekcjach Ruchu Światło Życie poza miejscem zamieszkania. Mimo, iż można odnieść niekiedy wrażenie, że ta mnogość tematów może męczyć, zapewniam Was, iż to właśnie dzięki owemu 'chaosowi', poznajemy pełny obraz życia głównej bohaterki i jej najbliższych, z wyjątkowym psiakiem na czele. Autorka, jak sama pisze o sobie jest osobą zachłanną na życie, na wrażenia, na jutro i dobrze wie, że każdy z nas - zdrowy czy chory - ma mało czasu. Postarajmy się o tym pamiętać narzekając kolejny raz na nasz los i uczmy się afirmacji życia od tak pozytywnych, lecz doświadczonych ciężką chorobą, bohaterów ...
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu SOL oraz portalowi Sztukater.pl
Rzeczywiście, świetna, mądra i potrzebna książka:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Isadora - zgadzam się w pełni :) i pozdrawiam równie serdecznie!
OdpowiedzUsuń