Spełniło się moje marzenie – „Antologia polskiego reportażu XX wieku” pod redakcją Mariusza Szczygła znalazła się wreszcie na moim (nieuporządkowanym) biurku. Robi wrażenie nie tylko ilością stron (2000!), czy wagą (ok. 3,5 kg), ale i pięknym, eleganckim wydaniem – twarda oprawa, stonowane kolory, porządny papier. Solidne przygotowanie i wysmakowany dobór tekstów sprawia, iż mówi się o niej w kategorii ‘biblii polskiego reportażu’. Takie nawiązanie, podobnie jak i sama antologia, powinna zaskakiwać, obezwładniać, szokować, wreszcie – porażać. I poraża. O wrażenia z najwyższej półki zadbał reporter i pisarz, który jest dla mnie gwarantem wielkiej wrażliwości na rzeczywistość, na człowieka, wreszcie - na bohatera (jego) tekstu. Mariusz Szczygieł, bo o nim mowa, będący bacznym obserwatorem otaczającej go rzeczywistości, wykonał kawał dobrej roboty. Czuję się oszołomiona nadmiarem tych pochwał, tych ochów i achów, które płyną nie tylko z mojej strony, ale i ze wszelkich innych źródeł. Dlatego dziś chcę się zatrzymać jedynie na wstępie i ogólnikach. Na omówienie poszczególnych reportaży zostawiam sobie kolejny wpis, a może i dwa, w końcu teksty podzielono na dwa pokaźne tomiszcza (tom 1 zawiera teksty z lat 1901-1965, tom 2 - 1966-2000). Jak widać, „Antologia” to potężny materiał, toteż ja chcę do niego podchodzić z pewnego rodzaju namaszczeniem. Zamierzam się nią delektować, by widzieć dokładnie, jak zmieniały się typy reportaży i one same, jak przekształcał się kraj, jak ewoluowała rzeczywistość, jak żyli ludzie. Pośpiech, to ostatnia rzecz, która by tutaj pasowała.
Teksty zawarte w „Antologii” to według Mariusza Szczygła, najciekawsze, najlepsze, najbardziej odkrywcze, najbardziej kontrowersyjne i najważniejsze polskie reportaże XX wieku. Do ich wyboru przyczyniła się rada programowa, w skład której weszli: Hanna Krall, Elżbieta Sawicka, Małgorzata Szejnert i profesor Kazimierz Wolny-Zamorzyński. Materiały były dobierane (oczywiście) według gustu Szczygła, ale wyżej wymienieni dawali wskazówki, mające zapewnić publikacji wysoki poziom bez zbędnych sentymentów. Każdy członek rady proponował od kilkudziesięciu do stu kilkudziesięciu tekstów, przy czym wszyscy sięgali do ważnych opracowań na temat polskiego reportażu, a Szczygieł wraz ze swoją współpracownicą odwiedził nawet mieszkanie legendarnej redaktorki Iskier Krystyny Goldbergowej. Czytanie i wybór trwał ponad pół roku, materiału mieli w bród. Wybrane prace są różnorodne, idealnie się dopełniają, kontrastują ze sobą, prowadzą swoisty dialog. Ich autorzy są często dla współczesnego czytelnika zupełnie anonimowi. W przypadku twórców bardzo znanych, często czytywanych, w antologii znalazły się ich mniej znane teksty: A więc przy oczywistych autorach-nieoczywiste teksty. A poza tym - mnóstwo autorów nieoczywistych, jak się dowiadujemy. Sylwetkę każdego reportera i jego dzieło opatrzyłem małym szkicem, w którym staram się odtworzyć okoliczności powstania reportażu i opowiedzieć o jego twórcy. Bardzo rzadko dotykam życia prywatnego autorów - tylko tam, gdzie wydawało się to istotne dla treści, zdradza Szczygieł. O tym, jak trudny miał wybór, niech świadczy fakt, iż na końcu znalazły się nazwiska osób, które powinny się w „Antologii” pojawić, a które niestety z różnych przyczyn się nie zakwalifikowały.
Prof. Kazimierz Wolny-Zamorzyński w posłowiu opowiada o reportażu jako gatunku. Ta odrobina łatwo przyswajalnej teorii, jest świetnym uzupełnieniem wiedzy czytelnika lub też jej podsumowaniem. Profesor przypomina, iż ojcem reportażu światowego jest Egon Erwisch Kisch, zaś w Polsce twórcą nowoczesnego reportażu był Melchior Wańkowicz. Czym jest sam ‘reportaż’? W skrócie to historia, która wydarzyła się naprawdę i ma dawać do myślenia. Powinien mieć on funkcję sprawozdania, dbać o obrazowość, o ‘plastykę’, o język artystyczny. Tak, by odbiorca potrafił wyobrazić sobie opisywanych bohaterów i przedstawiane zdarzenia, po to by wczuć się w ich przeżycia. Ważne przy tym jest, jak się coś opowiada, a nie co się opowiada. Reportaż stoi więc wyraźnie na granicy literatury i dziennikarstwa: obrazowość i plastyka przekazu przechylają go w stronę literatury, a prezentowanie faktów, brak fikcji – w stronę dziennikarstwa, dodaje profesor Wolny-Zamorzyński. W swoim podsumowaniu wyróżnia również okresy w rozwoju polskiego powojennego reportażu oraz nadmienia, iż zainteresowanie polskim reportażem w świecie wzrasta. Dzieje się tak ze względu na świetny warsztat naszych reportażystów. Potrafią oni opowiadać interesująco o otaczającej ich rzeczywistości i umieją się dzielić swoimi informacjami. Są odważni, wierni zasadom swojego zawodu i wzorują się na sprawdzonych wzorcach, dzięki czemu ich teksty poruszają do głębi pod każdą szerokością geograficzną.
Egon Erwon Kisch w "Powieści i reportażu" w roku 1929 pisał, iż reportaż jest literacką strawą przyszłości. Był zdania, że pewnego dnia, ludzie zechcą czytać jedynie prawdę o otaczającym ich świecie. Zdaje się, że te czasy powoli nadchodzą, spychając telewizyjną, ogłupiającą papkę w kąt. Dobra sprzedaż „Antologii”, jest tego wyrazem i optymistyczną zapowiedzią nowych, bardziej ‘reporterskich’ czasów jednocześnie .
Na drugą część recenzji zapraszam wkrótce – pierwszy tom już czeka…
Tę oraz inne, warte polecenia książki znajdziecie na www.gandalf.com.pl Polecam gorąco!
Teksty zawarte w „Antologii” to według Mariusza Szczygła, najciekawsze, najlepsze, najbardziej odkrywcze, najbardziej kontrowersyjne i najważniejsze polskie reportaże XX wieku. Do ich wyboru przyczyniła się rada programowa, w skład której weszli: Hanna Krall, Elżbieta Sawicka, Małgorzata Szejnert i profesor Kazimierz Wolny-Zamorzyński. Materiały były dobierane (oczywiście) według gustu Szczygła, ale wyżej wymienieni dawali wskazówki, mające zapewnić publikacji wysoki poziom bez zbędnych sentymentów. Każdy członek rady proponował od kilkudziesięciu do stu kilkudziesięciu tekstów, przy czym wszyscy sięgali do ważnych opracowań na temat polskiego reportażu, a Szczygieł wraz ze swoją współpracownicą odwiedził nawet mieszkanie legendarnej redaktorki Iskier Krystyny Goldbergowej. Czytanie i wybór trwał ponad pół roku, materiału mieli w bród. Wybrane prace są różnorodne, idealnie się dopełniają, kontrastują ze sobą, prowadzą swoisty dialog. Ich autorzy są często dla współczesnego czytelnika zupełnie anonimowi. W przypadku twórców bardzo znanych, często czytywanych, w antologii znalazły się ich mniej znane teksty: A więc przy oczywistych autorach-nieoczywiste teksty. A poza tym - mnóstwo autorów nieoczywistych, jak się dowiadujemy. Sylwetkę każdego reportera i jego dzieło opatrzyłem małym szkicem, w którym staram się odtworzyć okoliczności powstania reportażu i opowiedzieć o jego twórcy. Bardzo rzadko dotykam życia prywatnego autorów - tylko tam, gdzie wydawało się to istotne dla treści, zdradza Szczygieł. O tym, jak trudny miał wybór, niech świadczy fakt, iż na końcu znalazły się nazwiska osób, które powinny się w „Antologii” pojawić, a które niestety z różnych przyczyn się nie zakwalifikowały.
Prof. Kazimierz Wolny-Zamorzyński w posłowiu opowiada o reportażu jako gatunku. Ta odrobina łatwo przyswajalnej teorii, jest świetnym uzupełnieniem wiedzy czytelnika lub też jej podsumowaniem. Profesor przypomina, iż ojcem reportażu światowego jest Egon Erwisch Kisch, zaś w Polsce twórcą nowoczesnego reportażu był Melchior Wańkowicz. Czym jest sam ‘reportaż’? W skrócie to historia, która wydarzyła się naprawdę i ma dawać do myślenia. Powinien mieć on funkcję sprawozdania, dbać o obrazowość, o ‘plastykę’, o język artystyczny. Tak, by odbiorca potrafił wyobrazić sobie opisywanych bohaterów i przedstawiane zdarzenia, po to by wczuć się w ich przeżycia. Ważne przy tym jest, jak się coś opowiada, a nie co się opowiada. Reportaż stoi więc wyraźnie na granicy literatury i dziennikarstwa: obrazowość i plastyka przekazu przechylają go w stronę literatury, a prezentowanie faktów, brak fikcji – w stronę dziennikarstwa, dodaje profesor Wolny-Zamorzyński. W swoim podsumowaniu wyróżnia również okresy w rozwoju polskiego powojennego reportażu oraz nadmienia, iż zainteresowanie polskim reportażem w świecie wzrasta. Dzieje się tak ze względu na świetny warsztat naszych reportażystów. Potrafią oni opowiadać interesująco o otaczającej ich rzeczywistości i umieją się dzielić swoimi informacjami. Są odważni, wierni zasadom swojego zawodu i wzorują się na sprawdzonych wzorcach, dzięki czemu ich teksty poruszają do głębi pod każdą szerokością geograficzną.
Egon Erwon Kisch w "Powieści i reportażu" w roku 1929 pisał, iż reportaż jest literacką strawą przyszłości. Był zdania, że pewnego dnia, ludzie zechcą czytać jedynie prawdę o otaczającym ich świecie. Zdaje się, że te czasy powoli nadchodzą, spychając telewizyjną, ogłupiającą papkę w kąt. Dobra sprzedaż „Antologii”, jest tego wyrazem i optymistyczną zapowiedzią nowych, bardziej ‘reporterskich’ czasów jednocześnie .
Na drugą część recenzji zapraszam wkrótce – pierwszy tom już czeka…
Tę oraz inne, warte polecenia książki znajdziecie na www.gandalf.com.pl Polecam gorąco!
Mam ochotę nie powiem, że nie... po wypłacie pewnie nabędę.
OdpowiedzUsuńJa też mam ochotę, ale reportaże, choć czytuję, to nie jest jakoś lektura, która mnie specjalnie kręci...
OdpowiedzUsuń