Są (…) chwile w życiu, gdy milczenie staje się grzechem, a mówienie jest nakazem. Obywatelskim obowiązkiem, moralnym wyzwaniem, imperatywem kategorycznym, przed którym nie ma ucieczki. Dla Oriany Fallaci ten moment nadszedł po 11 września 2001 roku. Wtedy to zamiast łez spływały na papier słowa, będące w gruncie rzeczy niepohamowanym płaczem. Nad żywymi, nad umarłymi. Nad tymi, którzy wyglądają na żywych, ale naprawdę są martwi. Na mojej półce wreszcie zagościła „Wściekłość i duma” tej wybitnej włoskiej dziennikarki. Publikacja ta dla jednych okazała się być niezwykle kontrowersyjną, wręcz nie do przyjęcia ze względu na szczerość autorki, ostry język kipiący rasizmem, dla innych wręcz przeciwnie - była bezwzględnym wyznaniem tego, co skrywają na dnie swego serca, ale nie mają odwagi tego wypowiedzieć. Dla mnie „Wściekłość” bez wątpienia była lekturą pełną dramatyzmu, siły i przekonania autorki o słuszności własnych poglądów, która nie bez kozery wywołała ogromne zamieszanie na całym świecie, stając się przyczynkiem do poważnych dyskusji, ale i prześladowań...
Oriana Fallaci „Wściekłość i dumę” poświęciła swoim rodzicom i stryjowi. Rodzina, w sposób szczególny jej ojciec, pojawia się w tej publikacji dość często – najczęściej jako ofiara fanatyków różnej maści, bo i jej rodzinę naznaczyły prześladowania na przestrzeni dziejów. Oriana bez ogródek przyznaje, że w Ameryce mieszka jako uchodźca polityczny, wymienia przy okazji innych uchodźców z Włoch. I choć kocha swoją ojczyznę ogromnie, jest świadoma, jak bardzo jej rodacy, mogą zazdrościć Ameryce, będącej narodem, który powstał z potrzeby ducha, potrzeby ojczyzny i z najwznioślejszej idei, jaką kiedykolwiek wymyślono na Zachodzie: idei Wolności zespolonej z ideą Równości. Nie kryje zatem oburzenia, kiedy w ten bogaty, demokratyczny i silny kraj uderzają terroryści. Wydarzenia z września 2001 roku tak bardzo ją dotykają, że dziennikarka postanawia przerwać swoje długotrwałe milczenie, przelać na papier swoje wrażenia i spostrzeżenia, by spróbować otworzyć oczy tym, którzy nie chcą widzieć, odetkać uszy tym, którzy nie chcą słuchać, zapłodnić myślą tych, którzy nie chcą myśleć. Swoim tekstem zamierza udowodnić, że muzułmanie żyjący na naszych ziemiach przez nikogo nie niepokojeni, wierni czciciele Bin Ladena, dokonali zamachu na wieże World Trade Center, bo Zachód w swej głupocie czy cynizmie przemyka oczy od stuleci na ich terrorystyczną działalność. Fallaci jest bardzo surowa w swoich opiniach, z zaciętością pisze, że meczety w Europie roją się od terrorystów lub kandydatów na terrorystów, że toczy się wojna religijna-dżihad, która na celu ma podbój naszych dusz i zlikwidowanie naszej wolności. Ameryka to my, mówię wam. Więc jeśli Ameryka upadnie, upadnie też Europa. Upadnie cały Zachód. Wszyscy upadniemy (…) Upadniemy pod wszelkimi względami, moi drodzy. Ponieważ umrze nasza cywilizacja i obudzimy się z minaretami zamiast wież kościelnych, w burkach zamiast minispódniczek, z wielbłądzim mlekiem zamiast drinka… Autorka zwraca uwagę na beznadziejną sytuację kobiet w świecie islamu. Fundamentaliści muzułmańscy zabraniają się kobietom śmiać, nie wolno im także brać udziału w żadnym przyjęciu, nawet we własnym weselu, a zakład fryzjerski to według nich miejsce rozpustne i za wizytę w nim można zostać aresztowanym. Muzułmankom odmawia się również prawa do śmiechu, do noszenia butów na wysokim obcasie, do przebywania w domu bez czarnych zasłon na oknach. W obliczu takich ograniczeń, jakże trudnych do pojęcia, dla nas, kobiet wolnych, uprawnione staje się pytanie Fallaci: Czy takie reżimy mogą współegzystować z naszymi zasadami wolności, demokracji, cywilizacji? Czy możemy je akceptować w imię tolerancji, wyrozumiałości, porozumienia i pluralizmu? Autorka obawia się również o los istoty zachodniej kultury - o zabytki, dzieła sztuki i skarby naszej historii. Nie robi tego bezpodstawnie: Talibowie zniszczyli przecież w Afganistanie w 2001 roku dwa monumentalne posągi Buddy w Bamjani liczące blisko dwa tysiące lat…
Symbolami siły, bogactwa, władzy i kapitalizmu Ameryki są: drapacze chmur, samoloty, Pentagon, prężnie rozwijająca się nauka i zaawansowana technika, która zmienia życie ludzi na całym świecie: A w co uderzył Osama bin Laden? W drapacze chmur, w Pentagon. Jak? Za pomocą jej nauki, jej techniki! Czy zatem myli się, kiedy uważa, że [i]m bardziej społeczeństwo jest otwarte i demokratyczne, tym bardziej narażone na terroryzm. Im bardziej naród jest wolny, tym bardziej naraża się na rzezie, które (…) od tylu lat wydarzają się we Włoszech i innych krajach europejskich. I które teraz dotarły do Ameryki? Nic dodać, nic ująć – Oriana Fallaci zna te problemy doskonale. Wiele widziała, a jeszcze więcej jest sobie w stanie wyobrazić. Jest świadoma, że ściąga na siebie ogromne niebezpieczeństwo, bo przez swoje wyraziste słowa, jej życie jest poważnie zagrożone. Niejednokrotnie dostaje pogróżki od islamistów, którzy ochoczo rozpowszechniają broszurę ‘Islam karze Orianę Fallaci’ w społecznościach muzułmańskich we Włoszech. Ale ona nikogo się nie boi. Nie oszczędza możnych przywódców państw o postawie konformistycznej (jak choćby cała Europa z wyłączeniem Blaira; otwarcie przyznaje, że [Husajn] produkuje wywołujące dżumę, ospę, trąd, tyfus, wąglika itd. Oprócz tego broń jądrową oraz ogromne ilości gazu paraliżującego), ani katolików i duchownych (dostało się nawet papieżowi za to, że przepraszał synów Allaha za wyprawy krzyżowe, które zostały podjęte po to, by odzyskać Grób Pański)…
„Wściekłość i duma” jest pozycją trudną do sklasyfikowania, bo ani nie jest powieścią, ani reportażem, ani esejem, ani wspomnieniem, ani nawet pamfletem. Według samej autorki to kazanie, którego rezultaty poznamy za kilka ładnych lat. Pisząc to – przez dwa czy trzy tygodnie, Fallaci nie jadła, nie spała, żywiła się kawą i papierosami, była pochłonięta walką z nienawiścią, ciemnotą i śmiercią, będącymi znakami rozpoznawczymi islamistów. Wielu zarzucało jej rasizm, inni zbytnie uproszczenie problemu. Kolejnym zarzutem była kwestia zbytniej idealizacji Ameryki - Fallaci wychwala ją pod niebiosa, podkreśla jej wyjątkowość. Być może robi to, by pokazać, że świat, niezależnie czy mamy do czynienia z Ameryką, Wielką Brytanią czy Włochami, nigdy nie powinien się ugiąć przed terrorystami. Na dowód, że jest to możliwe, autorka przypomina, że nawet politycy w czasie tragedii z 11 września byli razem, wspierali się nawzajem w myśl maksymy: ‘Ex pluribus unum – Z wielu jeden’. Oriana jest pełna podziwu dla porozumienia ponad podziałami, sprawnie przeprowadzonej akcji i jedności wszystkich Amerykanów oraz wyjątkowości burmistrza Nowego Jorku, Rudolpha Giulianiego, posiadającego oczywiście włoskie korzenie…
Czy warto przeczytać „Wściekłość i dumę”? Warto, choćby po to, by przekonać się czy wściekła i dumna Oriana Fallaci jest tak samo dobra, jak zaangażowana w konflikty zbrojne korespondentka wojenna. Polecam – warto pewne rzeczy sobie uświadomić, żeby ślepo nie powtarzać nośnych frazesów lansowanych przez media.
Cytaty za: Wściekłość i duma, Oriana Fallaci, Cyklady, Warszawa, 2003.
Ocena 5/6
Tę książkę Oriany Fallaci oraz inne z jej dorobku znajdziecie w przyjaznej swoim klientom Księgarni Gandalf :-) Polecam gorąco!
Oriana Fallaci „Wściekłość i dumę” poświęciła swoim rodzicom i stryjowi. Rodzina, w sposób szczególny jej ojciec, pojawia się w tej publikacji dość często – najczęściej jako ofiara fanatyków różnej maści, bo i jej rodzinę naznaczyły prześladowania na przestrzeni dziejów. Oriana bez ogródek przyznaje, że w Ameryce mieszka jako uchodźca polityczny, wymienia przy okazji innych uchodźców z Włoch. I choć kocha swoją ojczyznę ogromnie, jest świadoma, jak bardzo jej rodacy, mogą zazdrościć Ameryce, będącej narodem, który powstał z potrzeby ducha, potrzeby ojczyzny i z najwznioślejszej idei, jaką kiedykolwiek wymyślono na Zachodzie: idei Wolności zespolonej z ideą Równości. Nie kryje zatem oburzenia, kiedy w ten bogaty, demokratyczny i silny kraj uderzają terroryści. Wydarzenia z września 2001 roku tak bardzo ją dotykają, że dziennikarka postanawia przerwać swoje długotrwałe milczenie, przelać na papier swoje wrażenia i spostrzeżenia, by spróbować otworzyć oczy tym, którzy nie chcą widzieć, odetkać uszy tym, którzy nie chcą słuchać, zapłodnić myślą tych, którzy nie chcą myśleć. Swoim tekstem zamierza udowodnić, że muzułmanie żyjący na naszych ziemiach przez nikogo nie niepokojeni, wierni czciciele Bin Ladena, dokonali zamachu na wieże World Trade Center, bo Zachód w swej głupocie czy cynizmie przemyka oczy od stuleci na ich terrorystyczną działalność. Fallaci jest bardzo surowa w swoich opiniach, z zaciętością pisze, że meczety w Europie roją się od terrorystów lub kandydatów na terrorystów, że toczy się wojna religijna-dżihad, która na celu ma podbój naszych dusz i zlikwidowanie naszej wolności. Ameryka to my, mówię wam. Więc jeśli Ameryka upadnie, upadnie też Europa. Upadnie cały Zachód. Wszyscy upadniemy (…) Upadniemy pod wszelkimi względami, moi drodzy. Ponieważ umrze nasza cywilizacja i obudzimy się z minaretami zamiast wież kościelnych, w burkach zamiast minispódniczek, z wielbłądzim mlekiem zamiast drinka… Autorka zwraca uwagę na beznadziejną sytuację kobiet w świecie islamu. Fundamentaliści muzułmańscy zabraniają się kobietom śmiać, nie wolno im także brać udziału w żadnym przyjęciu, nawet we własnym weselu, a zakład fryzjerski to według nich miejsce rozpustne i za wizytę w nim można zostać aresztowanym. Muzułmankom odmawia się również prawa do śmiechu, do noszenia butów na wysokim obcasie, do przebywania w domu bez czarnych zasłon na oknach. W obliczu takich ograniczeń, jakże trudnych do pojęcia, dla nas, kobiet wolnych, uprawnione staje się pytanie Fallaci: Czy takie reżimy mogą współegzystować z naszymi zasadami wolności, demokracji, cywilizacji? Czy możemy je akceptować w imię tolerancji, wyrozumiałości, porozumienia i pluralizmu? Autorka obawia się również o los istoty zachodniej kultury - o zabytki, dzieła sztuki i skarby naszej historii. Nie robi tego bezpodstawnie: Talibowie zniszczyli przecież w Afganistanie w 2001 roku dwa monumentalne posągi Buddy w Bamjani liczące blisko dwa tysiące lat…
Symbolami siły, bogactwa, władzy i kapitalizmu Ameryki są: drapacze chmur, samoloty, Pentagon, prężnie rozwijająca się nauka i zaawansowana technika, która zmienia życie ludzi na całym świecie: A w co uderzył Osama bin Laden? W drapacze chmur, w Pentagon. Jak? Za pomocą jej nauki, jej techniki! Czy zatem myli się, kiedy uważa, że [i]m bardziej społeczeństwo jest otwarte i demokratyczne, tym bardziej narażone na terroryzm. Im bardziej naród jest wolny, tym bardziej naraża się na rzezie, które (…) od tylu lat wydarzają się we Włoszech i innych krajach europejskich. I które teraz dotarły do Ameryki? Nic dodać, nic ująć – Oriana Fallaci zna te problemy doskonale. Wiele widziała, a jeszcze więcej jest sobie w stanie wyobrazić. Jest świadoma, że ściąga na siebie ogromne niebezpieczeństwo, bo przez swoje wyraziste słowa, jej życie jest poważnie zagrożone. Niejednokrotnie dostaje pogróżki od islamistów, którzy ochoczo rozpowszechniają broszurę ‘Islam karze Orianę Fallaci’ w społecznościach muzułmańskich we Włoszech. Ale ona nikogo się nie boi. Nie oszczędza możnych przywódców państw o postawie konformistycznej (jak choćby cała Europa z wyłączeniem Blaira; otwarcie przyznaje, że [Husajn] produkuje wywołujące dżumę, ospę, trąd, tyfus, wąglika itd. Oprócz tego broń jądrową oraz ogromne ilości gazu paraliżującego), ani katolików i duchownych (dostało się nawet papieżowi za to, że przepraszał synów Allaha za wyprawy krzyżowe, które zostały podjęte po to, by odzyskać Grób Pański)…
„Wściekłość i duma” jest pozycją trudną do sklasyfikowania, bo ani nie jest powieścią, ani reportażem, ani esejem, ani wspomnieniem, ani nawet pamfletem. Według samej autorki to kazanie, którego rezultaty poznamy za kilka ładnych lat. Pisząc to – przez dwa czy trzy tygodnie, Fallaci nie jadła, nie spała, żywiła się kawą i papierosami, była pochłonięta walką z nienawiścią, ciemnotą i śmiercią, będącymi znakami rozpoznawczymi islamistów. Wielu zarzucało jej rasizm, inni zbytnie uproszczenie problemu. Kolejnym zarzutem była kwestia zbytniej idealizacji Ameryki - Fallaci wychwala ją pod niebiosa, podkreśla jej wyjątkowość. Być może robi to, by pokazać, że świat, niezależnie czy mamy do czynienia z Ameryką, Wielką Brytanią czy Włochami, nigdy nie powinien się ugiąć przed terrorystami. Na dowód, że jest to możliwe, autorka przypomina, że nawet politycy w czasie tragedii z 11 września byli razem, wspierali się nawzajem w myśl maksymy: ‘Ex pluribus unum – Z wielu jeden’. Oriana jest pełna podziwu dla porozumienia ponad podziałami, sprawnie przeprowadzonej akcji i jedności wszystkich Amerykanów oraz wyjątkowości burmistrza Nowego Jorku, Rudolpha Giulianiego, posiadającego oczywiście włoskie korzenie…
Czy warto przeczytać „Wściekłość i dumę”? Warto, choćby po to, by przekonać się czy wściekła i dumna Oriana Fallaci jest tak samo dobra, jak zaangażowana w konflikty zbrojne korespondentka wojenna. Polecam – warto pewne rzeczy sobie uświadomić, żeby ślepo nie powtarzać nośnych frazesów lansowanych przez media.
Cytaty za: Wściekłość i duma, Oriana Fallaci, Cyklady, Warszawa, 2003.
Ocena 5/6
Tę książkę Oriany Fallaci oraz inne z jej dorobku znajdziecie w przyjaznej swoim klientom Księgarni Gandalf :-) Polecam gorąco!
To bardzo ciekawa postać. Z chęcią przyjrzałabym się tej książce bliżej.
OdpowiedzUsuńPolecam, naprawdę warto!
UsuńA ja już niedługo zabieram się za "Wywiad z historią"
OdpowiedzUsuńJa mam do przeczytania "Wywiad z władzą", ale ciągle brakuje mi czasu na niego :/
Usuń