piątek, 7 grudnia 2012

Obfite piersi, pełne biodra - Mo Yan

Mo Yan - jeden z najważniejszych pisarzy współczesnych Chin. Kontrowersyjny, oryginalny i wyrazisty. Nagrodzony Literackim Noblem 2012. Źródłem jego fascynacji i inspiracji jest od lat ‘chińska ziemia’, a więc ta, na której wzrastał, gdzie nasiąkał absurdem polityki, przemocą, głodem, strachem oraz opowieściami, w których magia mieszała się z realizmem, czarami i fantazją. Takie znamiona nosi jego literatura. Jest w niej także polityka, widoczna na przykładzie losu pojedynczego człowieka, który niezależnie od czasu, w którym żyje, doświadcza, ucisku i niesprawiedliwości. Mimo wyraźnego postępu cywilizacyjnego akty przemocy, gwałty, głód i zatwardziałe, bezwzględne serca przywódców własnego kraju zdają się być niezmienne…

Bohaterem „Obfitych piersi, pełnych bioder” jest rodzina Shangguang z Północno-Wschodniego Gaomi w Chinach. Mo Yan przedstawia nam sukcesywnie wszystkich jej członków: począwszy od Shangguang Lü i jej męża kowala (Shangguang Fulu), ich syna (Shangguang Shouxi), będącego mężem Shangguang Lu oraz ich wszystkich ośmiorga dzieci: siedmiu dziewcząt i jednego, wyczekiwanego chłopca, będącego jednocześnie narratorem tej historii oraz ich wnucząt. Koleje ich losów ukazane są na tle historyczno-polityczno-społecznym. I tak mamy okazję zobaczyć, jak do wioski wkraczają Japończycy, a córki Shangguang Lu spotkają nad rzeką partyzantów Sha Yuelinag i jego Bandę Czarnych Osłów. Jesteśmy świadkami, jak kobiety karmiąc niemowlęta, odważnie skandując: 'Bić Japończyków!', zaś prawicowcy kilkanaście lat później nawołują: Bij wrogów klasowych aż padną na ziemię, a potem ich depcz! Na naszych oczach powstaje Stowarzyszenie Wyzwolenia Kobiet, które ma zapewnić udręczonym paniom szczęśliwe życie bez nierówności i niesprawiedliwości, zwalczając feudalizm i przesądy. Razem z mieszkańcami możemy uczestniczyć w ‘pokazie techniki i kultury Zachodu’, czyli pokazie skoków spadochronowych, a później prezentacji filmu, który nazywają ‘ruchomym obrazem’. Zmiana następuje w latach 80-tych, gdy nie ma już komuny ludowej, nie istnieją żadne klasy, za to liczy się tylko pieniądz, który uwidacznia społeczne kontrasty. To jedynie przykłady, bo akcja „Obfitych piersi…” toczy się aż do lat 90-tych dwudziestego wieku. Na przestrzeni dziejów rodzina Shangguang doświadcza boleśnie tego, że w burzliwych czasach życie ludzkie, jest warte tyle, co życie mrówki. Bo toczą oni nieustanną walkę o przetrwanie: głód odbiera im chęć do życia (wychudzeni, o żółtawej cerze, drżący, cierpiący z głodu i zimna. Mężczyźni i kobiety. Matki z dziećmi. Mężczyźni byli postarzali, przypominali usychające drzewa o spróchniałych pniach, wielu było ślepych, wszyscy bez wyjątku mieli czerwone i zapuchnięte oczy) i jest powodem do popełnienia samobójstwa, sprzedaży dzieci, by poprawić byt ich i reszty rodziny oraz do oddania siebie do domu uciech, by w ten sposób wspomóc matkę i liczne rodzeństwo.

W tym ogromie nieszczęścia jest coś, co syna Shangguang Lu, Jintonga, odciąga od czarnych myśli. To kobiece piersi - obojętnie czyje - matki, sióstr, sąsiadki. To one są jego fascynacją, obsesją, pragnieniem. Jest od nich uzależniony, bo do późnego wieku młodzieńczego ssie jedynie ich mleko, odmawiając przyjmowania innego pokarmu. Jak sam mówi: wystarczyło, bym spojrzał na ładne piersi, a pełno śliny napływało mi do ust. Pragnąłem ich dotykać, ssać; chciałem paść na kolana przed wszystkimi pięknymi piersiami tego świata i stać się ich najbardziej oddanym synem… Nawet podczas powodzi zamiast myśleć o ratunku Jintong patrzy na kobiece piersi i duma nad ich kształtem i aromatem (Na całym świecie nie ma nikogo, kto tak dobrze zna, tak bardzo kocha i tak troskliwie chroni piersi kobiety jak ja)…

Ta obszerna powieść to bez wątpienia hymn pochwalny na cześć kobiecego ciała i ponętnych krągłości: tytułowych obfitych piersi i pełnych bioder, które tak często goszczą na kartach tej książki (wszystkie przedstawicielki płci pięknej z rodziny Shangguang były hojnie obdarzone przez naturę). Poza tym to także apoteoza macierzyństwa, kobiecego trudu i poświęcenia, który daje płci pięknej siłę, by dzielnie bronić swych dzieci i wnucząt (Shangguang Lu czyniła to zgodnie ze starym porzekadłem: Im większy trud i cierpienie, tym mocniej trzeba zacisnąć zęby i żyć dalej). Przy tej kobiecej potędze rzuca się w oczy ogromna słabość mężczyzn, ich ciągła nieudolność, prostactwo czy brak uczuć wyższych objawiający się przykładowo bezwzględnością w stosunku do najsłabszych.
Nie ukrywam, iż czytelnik o większej wrażliwości może przez tę książkę nie przebrnąć. I nie pomoże wybujała fantazja autora, która stanowi swoistą warstwę, mającą prawdopodobnie przykryć brzydotę, okrucieństwo i degenerację ludzkich zachowań (np. kazirodztwo, nekrofilię, pedofilię, gwałty). Naturalistyczne opisy (choćby objawy strasznej choroby Shangguang Xiangdi, przegniły nos, łysa czaszka, zwiędła skóra, czy opis kiedy matka, kradnie groch, który połyka-jej żołądek staje się wtedy ‘workiem na ziarno’- potem go zwraca, myje i mieli na pastę, mającej posmak soków żołądkowych i krwi), tworzą tak ma makabryczne obrazy, że niekiedy czytelnikowi również robi się niedobrze. Bez wątpienia jest to powieść o trudnej sytuacji na chińskiej prowincji, o codziennych sprawach, na które ma wpływ prowadzona daleko od niej bezduszna polityka, która z bogacza robi biedaka, a z ludzi uczciwych-morderców. To publikacja o nienawiści, o nieprzewidywalności ludzkiego losu, o tym, w którą stronę poszły dzieci Shangguang Lu, jak i dlaczego się od siebie oddaliły, o przeżywanym w związku z tym dramacie matki, która traci swoich najbliższych, bo sami wydają na siebie wyrok się, nie słuchając niczyich rad. Proza Mo Yana bezlitośnie obnaża kiepską kondycję człowieka, który w obliczu głodu i śmierci traci godność, nie ma żadnych zahamowań i zachowuje się jak zwierzę...

Czytając tę książkę odnosiłam wrażenie, jakbym była pod wpływem środków halucynogennych. Bogactwo dobrze zarysowanych postaci, różnorodność ich losów, zmienność sytuacji politycznej, wreszcie zdarzenia ocierające się o realizm magiczny płynący z wielkiej wyobraźni autora i kolorytu jego prozy, w połączeniu z natłokiem zdarzeń, może skutecznie omamić. W tym miejscu należy także wspomnieć rewelacyjne tłumaczenie pani Katarzyny Kulpy, dzięki któremu książkę czyta się płynnie, przyjemnie, bez żadnych zająknięć.
„Obfite piersi, pełne biodra” to bez wątpienia jedna z najtrudniejszych powieści, które przeczytałam w tym roku. Nie jest to lektura do tramwaju ani do poduszki. Z pewnością część czytelników może poczuć się nią zniesmaczona, wielu pewnie nawet nie dobrnie do końca książki. Dla mnie Mo Yan jest twórcą oryginalnym, wartym poznania, bo tworzy zupełnie inną jakość we współczesnej literaturze. Z radością czekam zatem na kolejne jego publikacje zapowiadane na przyszły rok przez Wydawnictwo W.A.B.

Cytaty za: Obfite piersi, pełne biodra, Mo Yan, W.A.B. 2012.

Ocena 5/6

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

17 komentarzy :

  1. Czytałam już trochę opinii na temat twórczości Mo Yana, zwłaszcza, że zrobiło się o nim głośno po Noblu. Zastanawiałam się czy to literatura dla mnie i po przeczytaniu Twojej recenzji wiem, że jednak NIE. Tak jak napisałaś nie wszyscy pewnie mieli by siłę by przez tą książkę przebrnąć i mam wrażenie, że ja do tej grupy się zaliczam. Tak jak piszesz, książka może i bardzo dobra, ale raczej nie na moje nerwy, jak to się mówi:) Ps. gratuluję bardzo udanej recenzji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez wątpienia Mo Yan jest autorem specyficznym, oryginalnym i chyba niestety nie dla każdego. Ale nie skreślaj go - może inne publikacje będą bardziej przystępne i wtedy się zdecydujesz? Pozdrawiam ciepło i bardzo dziękuję za komplement :)

      Usuń
  2. Wstrętna) a ja takich nie lubię. Wydaje mi się że te ważne istotne treści można przekażać trochę w mniej odrażający sposób. Coraz więcej pisarzy pragnąc za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę stawia czytelnika w stanie szoku. Nobel staje się dla mnie sygnałem ostrzegawczym. Na szczęście mogę czytać to co chcę. Z tym panem chyba nigdy się nie spotkamy:-) tym bardziej że rejon świata z którego pochodzi jest mi tak bardzo obcy.

    Dziękuję za świetną recenzję. Dzięki niej spokojnie i bez żalu mogę Mo Yana omijać szerokim łukiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałabym, że inna, a nie wstrętna :) Z pewnością oryginalna, bo pochodząca z wciąż mało znanej nam kultury i czerpiąca z tamtejszych tradycji. Nobel, jak każda nagroda, jest wyborem niezwykle subiektywnym, jest decyzją kilku osób i wypadkową ich gustów, stąd nie trzeba się z werdyktem zgadzać i spokojnie można sięgnąć po twórczość pisarza, do którego ciągnie nas bardziej. Przekonywać Cię do Mo Yana nie będę, nie mam szans :) Proszę jedynie skromniutko, byś mojej strony nie omijała, bo już za chwilkę będzie recenzja czegoś lżejszego i może to przypadnie Ci do gustu. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    2. Ależ! ja z zainteresowaniem czytam Twoje wszystkie recenzje. Czytasz i opisujesz książki mało popularne co sprawia że jest tutaj tak bardzo ciekawie. Wielu z nich nie przeczytam bo przerastają moje zapotrzebowanie na męczarnie umysłowe albo... odruchy wstrętu;) Po prostu:)

      Usuń
    3. Takie było założenie mojego bloga: iść pod prąd, a nie z prądem, stąd recenzowane książki nie zawsze znajdują się na liście bestsellerów EMPIKu:)

      Usuń
  3. Sama nie wiem... Wiele potrafię znieść na kartach książki, choć widzę, że autor nie oszczędza czytelnika. Obawiam się raczej psychicznego dołka, z Twojej recenzji wynika, że o niego nietrudno. Ale mimo to chciałabym poznać twórczość tegorocznego noblisty :-)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dołek, lekkie zniesmaczenie, odurzenie ilością postaci i ich tragicznymi losami są chyba wpisane w tę lekturę :) Polecam mimo wszystko :)

      Usuń
  4. Na pewno zmierzę się z twórczością Mo Yana. Możliwe, że nie przebrnę przez tę książkę, że będę zniesmaczona itd., ale na pewno spróbuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest właściwe podejście! Zawsze wychodzę z założenia, że najlepiej mieć własne zdanie, a nie bazować jedynie na czyjejś opinii :)

      Usuń
    2. Też tak uważam :) Poza tym czasami spodoba mi się książka, o której wcześniej nawet bym nie pomyślała, wiec warto zaryzykować :)

      Usuń
  5. Przeczytałam recenzję z prawdziwą przyjemnością, powieść chcę przeczytać koniecznie, ciekawa jestem tego natłoku wrażeń...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wreszcie KTOŚ, kogo nie odstraszyłam :) Czekam na Twoje wrażenia :))

      Usuń
  6. Naturalistyczne opisy, realizm magiczny, bogactwo języka i problematyka powieści sprawiają, że "Obfite piersi, pełne biodra" to z pewnością wspaniałe, wielopłaszczyznowe dzieło napisane z prawdziwym rozmachem. Mam książkę w wersji ebooka, jednak jej objętość zawsze działa na przekór mojej motywacji. Mimo wszystko, wiem, że jest to dzieło, z którym prędzej czy później muszę się zapoznać. Jestem niesamowicie ciekawa pisarstwa tegorocznego laureata nagrody Nobla.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też byłam ogromnie ciekawa i nie ukrywam, że trochę się bałam. Dlatego nie zdecydowałam się zacząć od "Krainy wódki", ale od "Obfitych...". Nie żałuję. Mo Yan rozbudził moją ciekawość i chętnie po niego sięgnę wkrótce.

      Usuń
  7. Powiem szczerze: strasznie intrygująca, choć nie wiem czy dla mnie. Oczywiście że ją przeczytam, w końcu to książka Noblisty, aczkolwiek nie wiem czy teraz - po prostu moje niewłaściwe podejście może zrobić z niej w moich oczach coś bezwartościowego, a chyba nie o to chodzi.

    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. zaciekawia. i to jeszcze napisana przez Noblistę. taka chyba musi być dobra.. ;)

    OdpowiedzUsuń