Znały się od dziecka, ponad pół wieku mieszkały jedna pod drugą, lecz od lat nie rozmawiały ze sobą, nawet wówczas, gdy pracowały w tym samym teatrze i, chcąc nie chcąc, mijały się na klatce schodowej czy za kulisami. Odkąd przeszły na emeryturę i miały nieskończenie dużo wolnego czasu, dziwnym zbiegiem okoliczności przynajmniej raz w tygodniu spotykały się w sklepiku na rogu. Nieraz ich spojrzenia krzyżowały się, ale zawsze były pełne odrazy.
Oto fragment, w którym zawiera się prawie wszystko, z czym mamy do czynienia w powieści Andrzeja Gumulaka, „Drugie piętro”. Pan Andrzej jest dziennikarzem, który zaczął od pisania opowiadań fantasy, ale nie poprzestał na nich, czego dowodem jest recenzowana właśnie przeze mnie książka. Autor definiuje siebie jako psiarza i zwolennika szybkiej jazdy samochodem. Lubi także podróże i muzykę. Sprawdźmy zatem jakim debiutem jest „Drugie piętro”, które swoją premierę miało w kwietniu tego roku.
Bohaterkami powieści są dwie starsze panie: Lidia, emerytowana primabalerina o światowej sławie, i Helena, znana diwa operowa. Kobiety od wielu lat są blisko związane ze sobą, notorycznie przebywają w pobliżu siebie (obecnie mieszkają jedna pod drugą w kamienicy przy ulicy Śniadeckich w Warszawie), doskonale znają swoje sekrety, wiele razem przeszły, ale mimo to nie potrafią się porozumieć, nie mogą znieść wzajemnie i unikają się jak ognia. Czemu? W powietrzu wisi jakaś tajemnica…
Lidia ma w sobie dużo radości życia, jest na bieżąco ze wszystkimi nowinkami, dobrze zna ludzką naturę. Przez 20 lat była żoną Stanisława Żelazowskiego, cenionego urzędnika w czasach PRL-u, który wspierał nie tylko jej karierę. Kiedy nagle odszedł do innej kobiety (ha, zgadnijcie, kogo wybrał?), Lidia rzuciła się w wir pracy, bo nienawidziła samotności (Sława trwała chwilę, życie wieki, przyznaje). Lekarstwem na nią stały się 'wędrówki' po przeszłości, będące przyjemnością, której nie potrafiła sobie odmówić i możliwość spotykania młodych ludzi, którym wynajmowała pokój we własnym mieszkaniu, zyskując w ten sposób rozmówców i prawdziwych przyjaciół (na czele z Wojciechem Bergerem, młodym redaktorem miesięcznika „Antrakt”, spotykającym się z aktorką, Mirą – te postaci stanowią przeciwwagę dla starszych bohaterek książki).
W zupełnie innym położeniu jest Helena, która zawsze zazdrościła Lidii, bo ta została od razu doceniona jako artystka, wszystko jej się zawsze udawało nie tylko w życiu zawodowym, ale i prywatnym (przez wiele lat była szczęśliwą żoną Stanisława). Helena musiała ciężko pracować na swój sukces, a nawet korzystać z pomocy przyjaciółki. Rzadko spotykała się z sympatią kręgów artystycznych, wciąż samotnie szła przez życie. To zgorzkniała, zamknięta w sobie i swoim bólu starsza pani. Mając za sobą traumatyczne doświadczenia, najbardziej [z]azdrościła Lidii, bo nie potrafiła tak, jak ona, otrząsnąć się ze złych wspomnień i cieszyć się życiem. Pewnego dnia los zadrwił sobie z obu staruszek. Kiedy Helena dostała udar, to właśnie Lidia ją znalazła i uratowała jej życie. Stare urazy nie poszły w zapomnienie od razu, mimo iż Lidia była zdania, że [t]rzeba przebaczać, nauczyć się darować winy. Ludzie nie zawsze wyrządzają krzywdę z wyrachowania, czasem zmusza ich do tego sytuacja, siła wyższa, a wtedy nie ma rady…. Ponowne zbliżenie przyjaciółek stało się możliwe dopiero wówczas, gdy uwaga obu kobiet była skierowana nie na siebie, ale na… Więcej nie zdradzę, bo warto przekonać się samemu, jak daleko Andrzej Gumulak popuścił wodze własnej fantazji.
„Drugie piętro” to przyjemna książka, której bez wątpienia mocną stroną są dobrze nakreślone bohaterki: Lidia i Helena (ich przyzwyczajenia, szara codzienność, obawy, lęki, strach przed samotnością i śmiercią – autor doskonale wczuł się w kobiecą, dojrzałą psychikę) oraz nieoklepana tematyka, w której nie znajdziemy nieszczęśliwej kobiety, która ucieka na prowincję, by tam szukać swego miejsca na ziemi ani przystojnego mężczyzny, który nada sens życia owej niewiaście. Nie chcę przez to powiedzieć, że jest to książka o skomplikowanej fabule. Dla mnie jest to raczej lektura o podłożu psychologicznym, ukazującym prawdziwe wartości, które liczą się w naszym życiu bez względu na więzy krwi, wiek czy przeżycia. Pojawiająca się w książce tajemnica z przeszłości, do której sukcesywnie się zbliżamy wraz z końcem książki, sprawia, iż narracja jest rwana, a przez to ciekawsza (fakt - wątki retrospektywne mogłyby być trochę krótsze, żeby nie wystawiać na próbę cierpliwości czytelnika, ale to niewielka wada). To właśnie występujące przeskoki w czasie pozwalają nam dowiedzieć się, jakie były koleje losu małej Lidii i Leny w okresie drugiej wojny światowej oraz poznać atmosferę PRL-u (szczególnie jeśli chodzi o szeroko pojętą kulturę) i zrozumieć, co zniszczyło przyjaźń między kobietami. Jako zaletę należy również nadmienić zaskakujące zakończenie: niebanalne, nie ocierające się o kicz.
Andrzej Gumulak stworzył ciepłą, pełną emocji historię, którą dobrze się czyta (pod warunkiem, że nie siadamy do niej oczekując, że autor zasługuje na Nobla, bo to przecież debiut, zresztą całkiem udany moim zdaniem). Z zainteresowaniem będę śledzić literacki rozwój tego literata i szczerze mu kibicuję, bo jest to przykład dobrej literatury obyczajowej made in Poland. Polecam.
Cytaty za: Andrzej Gumulak, Drugie piętro, Prószyński i S-ka, 2012.
Ocena 4+/6
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję portalowi Oblicza Kultury
Oto fragment, w którym zawiera się prawie wszystko, z czym mamy do czynienia w powieści Andrzeja Gumulaka, „Drugie piętro”. Pan Andrzej jest dziennikarzem, który zaczął od pisania opowiadań fantasy, ale nie poprzestał na nich, czego dowodem jest recenzowana właśnie przeze mnie książka. Autor definiuje siebie jako psiarza i zwolennika szybkiej jazdy samochodem. Lubi także podróże i muzykę. Sprawdźmy zatem jakim debiutem jest „Drugie piętro”, które swoją premierę miało w kwietniu tego roku.
Bohaterkami powieści są dwie starsze panie: Lidia, emerytowana primabalerina o światowej sławie, i Helena, znana diwa operowa. Kobiety od wielu lat są blisko związane ze sobą, notorycznie przebywają w pobliżu siebie (obecnie mieszkają jedna pod drugą w kamienicy przy ulicy Śniadeckich w Warszawie), doskonale znają swoje sekrety, wiele razem przeszły, ale mimo to nie potrafią się porozumieć, nie mogą znieść wzajemnie i unikają się jak ognia. Czemu? W powietrzu wisi jakaś tajemnica…
Lidia ma w sobie dużo radości życia, jest na bieżąco ze wszystkimi nowinkami, dobrze zna ludzką naturę. Przez 20 lat była żoną Stanisława Żelazowskiego, cenionego urzędnika w czasach PRL-u, który wspierał nie tylko jej karierę. Kiedy nagle odszedł do innej kobiety (ha, zgadnijcie, kogo wybrał?), Lidia rzuciła się w wir pracy, bo nienawidziła samotności (Sława trwała chwilę, życie wieki, przyznaje). Lekarstwem na nią stały się 'wędrówki' po przeszłości, będące przyjemnością, której nie potrafiła sobie odmówić i możliwość spotykania młodych ludzi, którym wynajmowała pokój we własnym mieszkaniu, zyskując w ten sposób rozmówców i prawdziwych przyjaciół (na czele z Wojciechem Bergerem, młodym redaktorem miesięcznika „Antrakt”, spotykającym się z aktorką, Mirą – te postaci stanowią przeciwwagę dla starszych bohaterek książki).
W zupełnie innym położeniu jest Helena, która zawsze zazdrościła Lidii, bo ta została od razu doceniona jako artystka, wszystko jej się zawsze udawało nie tylko w życiu zawodowym, ale i prywatnym (przez wiele lat była szczęśliwą żoną Stanisława). Helena musiała ciężko pracować na swój sukces, a nawet korzystać z pomocy przyjaciółki. Rzadko spotykała się z sympatią kręgów artystycznych, wciąż samotnie szła przez życie. To zgorzkniała, zamknięta w sobie i swoim bólu starsza pani. Mając za sobą traumatyczne doświadczenia, najbardziej [z]azdrościła Lidii, bo nie potrafiła tak, jak ona, otrząsnąć się ze złych wspomnień i cieszyć się życiem. Pewnego dnia los zadrwił sobie z obu staruszek. Kiedy Helena dostała udar, to właśnie Lidia ją znalazła i uratowała jej życie. Stare urazy nie poszły w zapomnienie od razu, mimo iż Lidia była zdania, że [t]rzeba przebaczać, nauczyć się darować winy. Ludzie nie zawsze wyrządzają krzywdę z wyrachowania, czasem zmusza ich do tego sytuacja, siła wyższa, a wtedy nie ma rady…. Ponowne zbliżenie przyjaciółek stało się możliwe dopiero wówczas, gdy uwaga obu kobiet była skierowana nie na siebie, ale na… Więcej nie zdradzę, bo warto przekonać się samemu, jak daleko Andrzej Gumulak popuścił wodze własnej fantazji.
„Drugie piętro” to przyjemna książka, której bez wątpienia mocną stroną są dobrze nakreślone bohaterki: Lidia i Helena (ich przyzwyczajenia, szara codzienność, obawy, lęki, strach przed samotnością i śmiercią – autor doskonale wczuł się w kobiecą, dojrzałą psychikę) oraz nieoklepana tematyka, w której nie znajdziemy nieszczęśliwej kobiety, która ucieka na prowincję, by tam szukać swego miejsca na ziemi ani przystojnego mężczyzny, który nada sens życia owej niewiaście. Nie chcę przez to powiedzieć, że jest to książka o skomplikowanej fabule. Dla mnie jest to raczej lektura o podłożu psychologicznym, ukazującym prawdziwe wartości, które liczą się w naszym życiu bez względu na więzy krwi, wiek czy przeżycia. Pojawiająca się w książce tajemnica z przeszłości, do której sukcesywnie się zbliżamy wraz z końcem książki, sprawia, iż narracja jest rwana, a przez to ciekawsza (fakt - wątki retrospektywne mogłyby być trochę krótsze, żeby nie wystawiać na próbę cierpliwości czytelnika, ale to niewielka wada). To właśnie występujące przeskoki w czasie pozwalają nam dowiedzieć się, jakie były koleje losu małej Lidii i Leny w okresie drugiej wojny światowej oraz poznać atmosferę PRL-u (szczególnie jeśli chodzi o szeroko pojętą kulturę) i zrozumieć, co zniszczyło przyjaźń między kobietami. Jako zaletę należy również nadmienić zaskakujące zakończenie: niebanalne, nie ocierające się o kicz.
Andrzej Gumulak stworzył ciepłą, pełną emocji historię, którą dobrze się czyta (pod warunkiem, że nie siadamy do niej oczekując, że autor zasługuje na Nobla, bo to przecież debiut, zresztą całkiem udany moim zdaniem). Z zainteresowaniem będę śledzić literacki rozwój tego literata i szczerze mu kibicuję, bo jest to przykład dobrej literatury obyczajowej made in Poland. Polecam.
Cytaty za: Andrzej Gumulak, Drugie piętro, Prószyński i S-ka, 2012.
Ocena 4+/6
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję portalowi Oblicza Kultury
napisałaś o niej tak, że nabrałam ochoty na jej przeczytanie. Nie dlatego, że piszesz, że przyjemna, ale ta treść mnie zaciekawiła
OdpowiedzUsuńCieszę się :) To naprawdę inna książka, która nie powiela schematów dobrze nam znanych z literatury polskiej.
UsuńJa również nabrałam ochoty, by poznać tę książkę. Mam nadzieję, że niedługo będę miała okazję ją przeczytać :D
OdpowiedzUsuńJa także :) Trzymam kciuki, żeby Ci się to szybko udało :))
Usuń