Proszę niech pan na mnie poczeka… jakieś dziesięć lat, aż dorosnę. Niech pan nie odrzuca tych słów tylko dlatego, że wypowiada je mała dziewczynka… Mam dwanaście lat, ale wiem, co czuję. Kocham pana najbardziej na świecie. Takie słowa kieruje do głównego bohatera najnowszej książki wybitnego reżysera, prozaika, scenarzysty, operatora i wykładowcy PWSFTViT, Jana Jakuba Kolskiego w „Egzaminie z oddychania”, najsmutniejsze dziecko na świecie. I choć pomysł wydaje się niedorzeczny, zostaje wcielony w życie kilkanaście lat później. Z jakim skutkiem?
Ona i on. Dziwka i Starzec. Muszelka i Dżuk (alias Sandow). On ma pięćdziesiąt lat, jest profesorem, uczy robienia filmów i sam je robi od dawna. Ona – Muszelka – jest od niego młodsza o trzydzieści trzy lata. Niewysoka, krucha, czarnowłosa i czarnooka. Ładna. Połączyło ich uczucie, wiele lat wcześniej przewidziane przez Muszelkę, która zagrała w jednym z filmów przystojnego reżysera. Ich związek to połączenie dwóch żywiołów, bo o ile Sandow jest człowiekiem kultury, cenionym reżyserem, wykładowcą, zdolnym pisarzem posiadającym rodzinę, to Muszelka (nazywana niekiedy przez swojego partnera jego małą dziewczynką z bajki czy głupkiem muszelkowym), jest naiwną, infantylną i osamotnioną dziewczyną, która ma za sobą dość ‘bogatą’ przeszłość (została zgwałcona przez własnego ojca, piła, ćpała, była prostytutką, itd.). Dżuk staje się dla niej przewodnikiem po rzeczywistości, specjalistą od pięknych słówek, który wciąż opowiada jej bajki (najchętniej te o końcu cywilizacji) i pokazuje świat (poróżują razem do Peru, Indii, Polinezji Francuskiej - na Bora-Bora i Tahiti). Rozmawiają o rzeczach ważnych, min. o tym, czy Bóg istnieje w obliczu nieszczęść jakie znamy z Iraku, Afganistanu, Biesłanu czy Auschwitz. On opowiada jej o losach swoich przodków podczas drugiej wojny światowej, wspominając łódzkie getto i żydowską dziewczynkę, Ryfkę Rubin (która odegra w tej historii dość znaczącą rolę). W międzyczasie główni bohaterowie zostają rodzicami, a Sandow staje się uczestnikiem powolnego przechodzenia ukochanej matki na drugą stronę i 'partnerem' do rozmów z Matką Boską. Ostatecznie Dżuk odprowadza mamę do nieba, gdzie spotyka krewnych i przyjaciół, z którymi ma okazję zamienić słowo. Scena ta jest tak wspaniale napisana, po mistrzowsku wręcz, że czytałam ją ze łzami w oczach i w wielkim napięciu – to jeden z najmocniejszych momentów w tej książce. Podczas kręcenia filmu (mającym być dla Sandowa ratunkiem w żałobie), na jego drodze staje natura. Pojawiają się niweczące jego plany bobry, które mężczyzna zaciekle tępi: niszczy ich tamy, pełen nienawiści robi wnyki, sprowadza z Kanady wymyślne zasadzki i ostatecznie je zabija. Ale ta walka przynosi mu ulgę jedynie na chwilę. Z czasem jednak zaczyna mu ciążyć ten szlak śmierci, zaś jego ‘morderstwa’nie przywołują go już do życia, lecz sprawiają, że odczuwa pustkę i jest coraz bardziej świadomy swojej depresji. Leczysz świat, a sam popadłeś w chorobę. Masz niedotlenienie radości, całkowity zanik zgody na własną osobę oraz wielonarządowe poczucie winy, powie mu Muszelka i zdaje się, iż ma rację. By nie dać smutkowi i tęsknocie prawa stałego pobytu w sobie, idzie na terapię. W książce pojawiają się także osoby, za sprawą których zostaje wprowadzony wątek kryminalny i historyczny. Należą do nich: Tatuator, Fotografer, Mykoła Nikitin czy Sasza Biełanow. Podczas licznych podróży główni bohaterowie "Egzaminu z oddychania" poznają również dwóch innych, intrygujących mężczyzn: Stana i Staszka, którzy podobnie jak Sandow noszą imiona na literę S., ale co ważniejsze wszyscy opanowali szeroko rozumianą ucieczkę do perfekcji, bo zostali zmuszeni odszukać swoje miejsce na ziemi...
Jan Jakub Kolski w swojej najnowszej powieści ani na chwilę nie przestaje być reżyserem. Widać jego dbałość o szczegóły, zmysł reżyserski, dużą wrażliwość. Niektóre sceny są napisane tak, jakbyśmy obserwowali je w filmowym kadrze (przykładowy cytat: Mijają godziny. Noc trwa. Maria Carmen śpi przy ognisku przytulona do Paca. Dżungla milczy. Nie odzywają się nawet cykady. Od brzegu Pini-Pini nadchodzi Santo. Zatrzymuje się przy ognisku, przykrywa Marię wełnianym ponczem, dorzuca do ognia kilka gałęzi, odchodzi, pokasłując najciszej jak potrafi. Sandow odprowadza go wzrokiem). Są tu także częste retrospekcje z podaniem dokładnych dat (które jednakże niewiele wnoszą do akcji), dość dużo seksu i pornografii (ostrej, dosłownej, czasem naturalistycznej znanej z filmów Kolskiego) oraz momentami wulgarny język (Muszelka klnie notorycznie...). Autor przeplata ze sobą kilka ciekawych historii jednocześnie, ale właściwie żadnej z nich nie pogłębia i nie kończy, co niestety uważam za minus. Pojawiają się choćby Indianie w Pilcopacie w Peru, których historia jest delikatnie zarysowana na początku książki, ale ich watek nie będzie kontynuowany. Czemu więc miał służyć? Przykłady mogłabym tu mnożyć. Powieść Kolskiego można odczytać także jako swego rodzaju dziennik lub po części autobiografię (autor otwarcie przyznaje, że wiele łączy go z Sandowem: rozwód, małe dziecko, wykonywany zawód, śmierć matki, którą bardzo przeżywa), być może mającą stanowić rodzaj autoterapii. Chętnie wraca do stron rodzinnych, do ukochanych Popielaw (skąd dziadkowie przysłali paczki z mąką i jajkami), gdzie Sandow może schronić się przed światem albo do tragicznej historii rodziny związanej z Holocaustem (w żyłach Kolskiego płynie odrobina żydowskiej krwi – jego babcia ze strony ojca była Żydówką), co może stanowić jego osobistą próbę rozliczenia się z przeszłością.
Podsumowując: najnowsza powieść Kolskiego porusza ważne i uniwersalne tematy. Należą do nich: miłość, seks, śmierć, historia, mająca odzwierciedlenie w teraźniejszości czy walka z naturą. Książka napisana jest z wielką wrażliwością i mnogością ciekawych zagadnień, co przypadnie na pewno do gustu fanom talentu reżysera oraz wszystkim tym, którzy zechcą przyjrzeć się z bliska zmysłowej miłości Muszelki i Sandowa, kipiącej od emocji wyrażanych nie tylko ostrym językiem, ogromem namiętności, ale i śmiałymi czynami.
Ocena 4+/6
Cytaty za: Egzamin z oddychania, Jan Jakub Kolski, Wielka Litera, Warszawa 2012.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera
Ona i on. Dziwka i Starzec. Muszelka i Dżuk (alias Sandow). On ma pięćdziesiąt lat, jest profesorem, uczy robienia filmów i sam je robi od dawna. Ona – Muszelka – jest od niego młodsza o trzydzieści trzy lata. Niewysoka, krucha, czarnowłosa i czarnooka. Ładna. Połączyło ich uczucie, wiele lat wcześniej przewidziane przez Muszelkę, która zagrała w jednym z filmów przystojnego reżysera. Ich związek to połączenie dwóch żywiołów, bo o ile Sandow jest człowiekiem kultury, cenionym reżyserem, wykładowcą, zdolnym pisarzem posiadającym rodzinę, to Muszelka (nazywana niekiedy przez swojego partnera jego małą dziewczynką z bajki czy głupkiem muszelkowym), jest naiwną, infantylną i osamotnioną dziewczyną, która ma za sobą dość ‘bogatą’ przeszłość (została zgwałcona przez własnego ojca, piła, ćpała, była prostytutką, itd.). Dżuk staje się dla niej przewodnikiem po rzeczywistości, specjalistą od pięknych słówek, który wciąż opowiada jej bajki (najchętniej te o końcu cywilizacji) i pokazuje świat (poróżują razem do Peru, Indii, Polinezji Francuskiej - na Bora-Bora i Tahiti). Rozmawiają o rzeczach ważnych, min. o tym, czy Bóg istnieje w obliczu nieszczęść jakie znamy z Iraku, Afganistanu, Biesłanu czy Auschwitz. On opowiada jej o losach swoich przodków podczas drugiej wojny światowej, wspominając łódzkie getto i żydowską dziewczynkę, Ryfkę Rubin (która odegra w tej historii dość znaczącą rolę). W międzyczasie główni bohaterowie zostają rodzicami, a Sandow staje się uczestnikiem powolnego przechodzenia ukochanej matki na drugą stronę i 'partnerem' do rozmów z Matką Boską. Ostatecznie Dżuk odprowadza mamę do nieba, gdzie spotyka krewnych i przyjaciół, z którymi ma okazję zamienić słowo. Scena ta jest tak wspaniale napisana, po mistrzowsku wręcz, że czytałam ją ze łzami w oczach i w wielkim napięciu – to jeden z najmocniejszych momentów w tej książce. Podczas kręcenia filmu (mającym być dla Sandowa ratunkiem w żałobie), na jego drodze staje natura. Pojawiają się niweczące jego plany bobry, które mężczyzna zaciekle tępi: niszczy ich tamy, pełen nienawiści robi wnyki, sprowadza z Kanady wymyślne zasadzki i ostatecznie je zabija. Ale ta walka przynosi mu ulgę jedynie na chwilę. Z czasem jednak zaczyna mu ciążyć ten szlak śmierci, zaś jego ‘morderstwa’nie przywołują go już do życia, lecz sprawiają, że odczuwa pustkę i jest coraz bardziej świadomy swojej depresji. Leczysz świat, a sam popadłeś w chorobę. Masz niedotlenienie radości, całkowity zanik zgody na własną osobę oraz wielonarządowe poczucie winy, powie mu Muszelka i zdaje się, iż ma rację. By nie dać smutkowi i tęsknocie prawa stałego pobytu w sobie, idzie na terapię. W książce pojawiają się także osoby, za sprawą których zostaje wprowadzony wątek kryminalny i historyczny. Należą do nich: Tatuator, Fotografer, Mykoła Nikitin czy Sasza Biełanow. Podczas licznych podróży główni bohaterowie "Egzaminu z oddychania" poznają również dwóch innych, intrygujących mężczyzn: Stana i Staszka, którzy podobnie jak Sandow noszą imiona na literę S., ale co ważniejsze wszyscy opanowali szeroko rozumianą ucieczkę do perfekcji, bo zostali zmuszeni odszukać swoje miejsce na ziemi...
Jan Jakub Kolski w swojej najnowszej powieści ani na chwilę nie przestaje być reżyserem. Widać jego dbałość o szczegóły, zmysł reżyserski, dużą wrażliwość. Niektóre sceny są napisane tak, jakbyśmy obserwowali je w filmowym kadrze (przykładowy cytat: Mijają godziny. Noc trwa. Maria Carmen śpi przy ognisku przytulona do Paca. Dżungla milczy. Nie odzywają się nawet cykady. Od brzegu Pini-Pini nadchodzi Santo. Zatrzymuje się przy ognisku, przykrywa Marię wełnianym ponczem, dorzuca do ognia kilka gałęzi, odchodzi, pokasłując najciszej jak potrafi. Sandow odprowadza go wzrokiem). Są tu także częste retrospekcje z podaniem dokładnych dat (które jednakże niewiele wnoszą do akcji), dość dużo seksu i pornografii (ostrej, dosłownej, czasem naturalistycznej znanej z filmów Kolskiego) oraz momentami wulgarny język (Muszelka klnie notorycznie...). Autor przeplata ze sobą kilka ciekawych historii jednocześnie, ale właściwie żadnej z nich nie pogłębia i nie kończy, co niestety uważam za minus. Pojawiają się choćby Indianie w Pilcopacie w Peru, których historia jest delikatnie zarysowana na początku książki, ale ich watek nie będzie kontynuowany. Czemu więc miał służyć? Przykłady mogłabym tu mnożyć. Powieść Kolskiego można odczytać także jako swego rodzaju dziennik lub po części autobiografię (autor otwarcie przyznaje, że wiele łączy go z Sandowem: rozwód, małe dziecko, wykonywany zawód, śmierć matki, którą bardzo przeżywa), być może mającą stanowić rodzaj autoterapii. Chętnie wraca do stron rodzinnych, do ukochanych Popielaw (skąd dziadkowie przysłali paczki z mąką i jajkami), gdzie Sandow może schronić się przed światem albo do tragicznej historii rodziny związanej z Holocaustem (w żyłach Kolskiego płynie odrobina żydowskiej krwi – jego babcia ze strony ojca była Żydówką), co może stanowić jego osobistą próbę rozliczenia się z przeszłością.
Podsumowując: najnowsza powieść Kolskiego porusza ważne i uniwersalne tematy. Należą do nich: miłość, seks, śmierć, historia, mająca odzwierciedlenie w teraźniejszości czy walka z naturą. Książka napisana jest z wielką wrażliwością i mnogością ciekawych zagadnień, co przypadnie na pewno do gustu fanom talentu reżysera oraz wszystkim tym, którzy zechcą przyjrzeć się z bliska zmysłowej miłości Muszelki i Sandowa, kipiącej od emocji wyrażanych nie tylko ostrym językiem, ogromem namiętności, ale i śmiałymi czynami.
Ocena 4+/6
Cytaty za: Egzamin z oddychania, Jan Jakub Kolski, Wielka Litera, Warszawa 2012.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera
Książka wydaje się być odrażająca:(
OdpowiedzUsuńNie lubię przesadnej dosłowności,wulgarności,
przekleństw...pornografii.
Kiedyś postrzegałam Kolskiego jako kogoś z dużym potencjałem, kogoś kto może powiedzieć w swojej twórczości coś wartościowego. Dzisiaj rozmienił się na drobne, pogubił w szaleństwie tego świata... tak to odbieram. Nie mam ochoty na zmysłową "miłość" dziadka z nastolatką.
Książka odrażająca nie jest, przede wszystkim dlatego, że jest pięknie wydana :) a tak poważniej, dużo w niej wrażliwości, bo tego Kolskiemu odmówić nie można. Tematyka jest nasycona problemami współczesnego świata, bo takie Muszelki i tacy Sandowie są obok nas. Namawiać Cię nie będę, znając Twoje preferencje dotyczące literatury i nie tylko :)
UsuńZastanawiała mnie ta książka ogromnie, kiedy dowiedziałam się, że to dzieło jednego z moich ulubionych reżyserów. Twoja treściwa recenzja daje dosyć obszerny jej obraz i bardzo mnie cieszy, że miałam ją okazję przeczytać. Sama jeszcze nie wiem, czy sięgnę w końcu po tę powieść. Wciąż pozostawia we mnie ambiwalentne odczucia.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jako fanka pana Kolskiego, możesz spróbować, bo jesteś już 'zahartowana' jego twórczością. Wątek dotyczący matki Sandowa, naznaczony prawdą, jest tego wart. Polecam i liczę na to, że nie będziesz zawiedziona :)
UsuńPodobnie jak bezrobotnej.pl, trudno jest mi jednoznacznie ocenić tę książkę, bo po przeczytaniu Twojej recenzji siedzą we mnie dość sprzeczne uczucia. Jednak ostatecznie chętnie przekonałabym się czy pisarstwo Kolskiego przypadnie mi do gustu...
OdpowiedzUsuńPan Kolski powinien być zadowolony, bo jego książka budząc sprzeczne uczucia, budzi też wielką ciekawość :) Nie jest to powieść lekka, ale ma w sobie też jaśniejsze momenty, jak choćby te dotyczące przechodzenia do innego świata matki Sandowa, w których odbija się wyjątkowa wrażliwość autora. Podobno jest nawet pomysł, by powstał film na podstawie "Egzaminu z oddychania". Może warto przed nim się skusić i poznać Kolskiego jako pisarza??? Polecam, bo przecież dobrze jest mieć swoje zdanie :)
UsuńCiekawa zapowiedź intrygującej lektury:)
OdpowiedzUsuńPolecam serdecznie :)
Usuńkocham Kolskiego za jego filmy, jestem ciekawa tej książki, już do mnie jedzie. Ludzie doszukują się w niej faktów z życia samego reżysera, ja raczej będę szukać tam jego wrażliwości i jednocześnie widzenia swiata jako mężczyzny, przecież od tego się nie ucieknie, a od swojej historii jak najbardziej, powiedział tylko tyle, ile chciał
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! Ludzie niepotrzebnie doszukują się sensacji w "Egzaminie" i choć Kolski sam przyznaje, że ma wiele wspólnych cech z Sandowem, to jednak lepiej patrzeć na jego powieść jako na kawałek dobrej literatury, a nie dziennika autora. Pozdrawiam ciepło i czekam na Twoją relację z lektury.
Usuń