niedziela, 13 maja 2012

Czarne mleko - Elif Şafak

Od pierwszych słów czuć, że „Czarne mleko” jest inne. To książka wyjątkowa, niezwykle szczera, błyskotliwa i uniwersalna. Okładka może Was zmylić, sprawić, że potraktujecie tę powieść jak kolejną lekturę o kondycji muzułmańskich kobiet. Nie dajcie się. Elif Şafak napisała piękną, autobiograficzną powieść, w której wyznała, co się dzieje w sercu i umyśle zaciętej feministki, która będąc wielką przeciwniczką małżeństwa, pewnego dnia zakochuje się bez pamięci, szybko zostaje żoną swego wybranka i matką dwójki dzieci. Oprócz własnych doświadczeń mamy tu także wgląd we wspomnienia Zofii Tołstoj, Sylvii Plath, Virginii Woolf, Anais Nin czy Doris Lessing oraz zbiór odwołań do współczesnej kultury. Czujecie się już wystarczająco zachęceni? Jeśli nie, czytajcie dalej. Spróbuję Was przekonać, bo warto się z tą pozycją zaznajomić.

Elif Şafak jest bardzo zdolną, uznaną w świecie, turecką pisarką i… główną bohaterką „Czarnego mleka”. W swojej twórczości porusza tematy związane z sytuacją kobiet we współczesnym świecie. Chętnie też zestawia kulturę Wschodu i Zachodu. Autorka żyła na walizkach od dziecka, bo podróżowała za swoją matką-dyplomatką po całym świecie. Nie dziwi więc, że wyznawała zasadę, iż człowiek skazany jest na samotność. Ona ją polubiła. Była zamkniętym w sobie dzieckiem, dużo czytała i pisała, a jeszcze do niedawna, już jako dorosła kobieta, żyła w wielkim chaosie i wciąż nosiło ją po świecie. Kiedy autorka zakochuje się w tureckim dziennikarzu, Eyupe Cane (będącym teraz jej mężem), zaczyna się zmieniać. Po pierwsze poświęca swojemu ciału więcej czasu. To prawdziwa rewolucja, bo do tej pory przerażała ją własna cielesność, uciekała przed nią, podobnie jak przed możliwością związania się z kimś na poważnie. Elif wyjaśnia swoją metamorfozę w ten sposób: „Zmęczyły mnie moje własne uprzedzenia. Zmęczyło mnie bezcelowe poszukiwanie piękna w małych rzeczach, sprzeciwianie się małżeństwu i życiu rodzinnemu, tracenie cierpliwości, przewożenie walizek z miasta do miasta i z kraju do kraju. Ale czy przestanie mnie nosić, kiedy wyjdę za mąż?”(str. 231) Mimo braku pewności, Şafak prosi o rękę (!) swego wybranka. On się zgadza. Ich ślub odbywa się w podzielonym Berlinie, będącym miastem tak zróżnicowanym jak sami małżonkowie.

Zamążpójście Elif jest dla wielu zaskoczeniem. Nikt, nawet rodzona matka, nie wyobrażała sobie jej w tej roli. Dla jej córki najważniejsze było zawsze pisanie, a rola matki i żony wydawała jej się zbyt ograniczająca i wykluczająca możliwość samorealizacji. Obie nie leżały w jej sferze zainteresowań: „Jeśli muszę użyć metafory w odniesieniu do małżeństwa, mogę uznać, że literatura to mój mąż, a książki to moje dzieci. Stanę na ślubnym kobiercu tylko wtedy, gdy rozwiodę się z literaturą albo zdecyduję na dwóch małżonków” (str. 36). Ale jednak się zdecydowała...

Po dwóch latach od ślubu Elif zachodzi w ciążę. Boi się przede wszystkim utraty swej niezależności. Czuje, że się dusi. To właśnie wtedy zaczyna prowadzić dziennik, w którym pisze o typowych dolegliwościach dla tego odmiennego stanu: mdłościach, drażniących zapachach, tkliwości. Pisze list do swojego nienarodzonego dziecka i odczuwa brak rozmów z Panną Intelektualistką Cyniczną, która jest jednym z jej wewnętrznych głosów, będących odzwierciedleniem jej osobowości. Należą do nich również: Milady Ambicja Czechowska, Panienka Praktyczna, Mamcia Pudding Ryżowy oraz Blue Belle Bovary. Wszystkie mierzą zaledwie 13 centymetrów, ale mają duże oczekiwania. Każda przedstawia inne wartości, chce sprawować władzę, jest kłótliwa, uparta i nieustępliwa.
W 2006 roku pisarka rodzi swoje pierwsze dziecko-córkę Zeldę i od tego czasu ogarnia ją niemoc twórcza, której powodem jest depresja poporodowa. Autorka ma nadzieję, że pisanie, które dotychczas koiło jej duszę, tym razem znów jej pomoże. Ale tak się nie dzieje: „Słowa, które przez całe życie dotrzymywały mi towarzystwa, teraz mnie opuściły i zmieniły się w rozmiękłe litery niczym makaronowy alfabet w zupie” (str.313). Kiedy zorientowała się, że padła ofiarą tej przypadłości, stworzyła w „Czarnym mleku” (będącym swoistą dla niej terapią) nawet test dla matek, by same mogły określić, czy mają depresję poporodową, nazywaną przez nią Lordem Potonem, który stał się nieodłączną częścią także jej życia. O macierzyństwie pisze: „Czułam się w mojej nowej roli niczym nietoperz zbudzony przez światło słoneczne – bezradna i oślepiona.” (str.11) W pamięci ma także słowa Hegla, mówiące o tym, iż narodziny dziecka często idą w parze ze śmiercią rodziców… Jej niepokój wzrastał z dnia na dzień, bo przecież „powieściopisarka jest i musi być egoistką. Macierzyństwo natomiast polega na dawaniu” (str. 332) Jak to pogodzić? Na szczęście Elif udało się odnaleźć w sobie także inne głosy, niezwiązane z intelektem czy duchowością. Dotarło do niej, że tylko ciało i umysł razem tworzą całość, że nie można ich rozdzielić. To ostatecznie zakończyło jej zmagania z depresją i pozwoliło cieszyć się macierzyństwem.

Książka mimo, iż dotyka trudnego zagadnienia, nie ma wydźwięku negatywnego. Momentami jest nawet zabawna, a przede wszystkim bardzo, bardzo ciekawa. Okazuje się, że depresja poporodowa może być twórcza, bo pozwala przyjrzeć się samej sobie dogłębnie i ułożyć z rozsypanych elementów nowy, ciekawszy twór. Powieść została bardzo dobrze odebrana w Turcji. Stała się publikacją potrzebną, łamiącą tabu, pokazującą kobietom zmagającym się z Lordem Potonem, że nie są ‘dziwne’, nie są pozbawione uczuć i mogą liczyć na wsparcie innych kobiet, które mają to doświadczenie za sobą. „Czarne mleko” pozwoliło Şafak opisać swoje wrażenia, strach i przygnębienie. Dzięki niemu pozbyła się bólu i zmieniła swoje nastawienie. Świadczą o tym słowa o jej dzieciach z końca książki: „Zelda i Zahir, podobnie jak piękno i intensywność macierzyństwa, nieustająco inspirują mnie we wszystkim, co piszę i robię. Jestem im za to ogromnie wdzięczna.” (str. 351)
Polecam tę książkę, będącą swoistą wycieczką w głąb kobiecej psychiki i wrażliwej duszy pisarki, której udało się pogodzić obie życiowe role, nie tylko matkom bądź kobietom oczekującym dziecka, ale wszystkim, którzy cenią sobie literaturę na wysokim poziomie. Elif Şafak dowodzi, że macierzyństwo to nie tylko ‘ochy i achy’, ale trud, zmęczenie, załamanie nerwowe, popełniane błędy, łzy. Najważniejsze jest jednak to, że na końcu tych problemów widać światełko w tunelu.

Ocena 5+/6

Za książkę serdecznie dziękuję Księgarni Gandalf, której bogatą ofertę gorąco polecam:

5 komentarzy :

  1. Szalenie intryguje mnie ta autorka. Czarne mleko wydawało się nie dla mnie.... ale tak ciekawie napisałaś o książce że zaczynam się zastanawiać.
    Może mi się podobać? Czy znajdę coś dla siebie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka z pewnością ogromnie ciekawa, ważna i zajmująca, pewnie trafi i do mnie... kiedyś:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa książka. Muszę się za nią rozejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero rozpoczynam swoją przygodę z twórczością Elif Safak, ale już po przeczytaniu pierwszej lektury ("Czterdzieści zasad miłości") czuję, że zostanie ona jedną z moich ulubionych autorek. Twoja niezwykle zachęcająca recenzja tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu. A i tematyka "Czarnego mleka" jest mi bliska, więc z przyjemnością przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja za moment zaczynam "Czterdzieści zasad miłości" i to będzie moje drugie spotkanie z tą autorką:)Safak mnie także urzekła: pisze pięknie, bardzo kobieco, ale nie schematycznie i nie banalnie. Taką literaturę kobiecą lubię najbardziej. Czekam na wieści od Ciebie po przeczytaniu "Czarnego mleka". Pozdrawiam!

      Usuń