Najnowsza książka Anny Cieplak, animatorki kultury i aktywistki miejskiej, pt. „Ma być czysto”, jest dla części z nas bezradnych, niekiedy niegodnych zaufania dorosłych, niczym wyrzut sumienia. To wołanie młodego człowieka, będącego w trudnym wieku, o pomoc, wsparcie, zrozumienie i miłość. Jest to również próba odnalezienia się w prowincjonalnej, zafajdanej Polsce, do której przeważnie nie mamy albo nie chcemy mieć dostępu. Cieplak snując tę historię przedziera się do skomplikowanego świata nastolatków (przeważnie dziewcząt), w którym oprócz modnych ciuchów, niezłego chłopaka przy boku czy fajnych zdjęć na Snapchacie, liczy się przyjaźń, poczucie wspólnoty czy matczyne ciepło. „Ma być czysto” to obiektywna, prawdziwa i szczera do bólu powieść, która mogłaby uchodzić za książkę o charakterze edukacyjnym. Mogłaby, lecz na szczęście nią nie jest.
[M]ieć piętnaście lat to jak mieć przed sobą perspektywę przynajmniej pięciu lat uporczywych zaburzeń urojeniowych, których nie da się niczym wyleczyć. Kompleks wyrasta na kompleksie i tylko co bardziej gruboskórni nie czują się jak gówno. Albo przynajmniej dobrze udają. Zapamiętujesz dokładnie każdą uwagę na swój temat i odtwarzasz ją w samotności, interpretując na sto sposobów. W takim właśnie wieku są główne bohaterki tej powieści. 15-letnia Oliwka opiekuje się swoim rodzeństwem, Sonią i Oskarem. Towarzyszy im we wszystkim niczym matka – codziennie ich budzi, ubiera, robi śniadania, itd. Zaś ta prawdziwa, dorosła, przebywa za granicą – pracuje tam i rzadko przyjeżdża do Polski. Dzieci, choć przyzwyczajone do ciągłej nieobecności mamy, w głębi duszy tęsknią za nią, za jej czułością, ciepłem, wsparciem w trudnych chwilach. Opiekę nad nimi dość nieudolnie sprawuje ich ojczym, który nieustannie przypomina Oliwce, że ma kuratora i że musi uważać, by jej nie odesłano do ośrodka jak młodej Urbańskiej…
Julka Sajak też ma 15 lat. Jest najlepszą przyjaciółką Oliwki. Obecnie mieszka z ojcem i jego trzynaście lat młodszą dziewczyną, Magdą. Wcześniej, kiedy mieszkała z mamą (Exelą), było jej naprawdę ciężko. Dzięki jej wygórowanym ambicjom ojciec latał z córką na wszystkie zajęcia dodatkowe: te w domu kultury, na basenie, na naukę gra na keyboardzie, na szachy i balet: Od poniedziałku do czwartku popołudnia małej były wypełnione jak kalendarz prezeski. I nie ma zlituj się, choroby nie wchodzą w grę, chyba że grypa żołądkowa. Kiedyś dzieci miały dwutygodniowe anginy, teraz mają kilkunastogodzinne biegunki. Czasy szybkie jak sraczka. Teraz w życiu Juli nadeszły inne czasy, ale to nie znaczy, że jest jej łatwiej…
Oprócz rodziców czy innych opiekunów zawodzą również nauczyciele/przedstawiciele organów państwowych. Łatwo oskarżają (Że demoralizacja, że opuszczone godziny w szkole, że brak nadzoru pedagogicznego, że opuszczanie zajęć w świetlicy kuratorskiej), zamiast rozwiązywać problemy czy wspierać swych uczniów/podopiecznych we wszelkich trudnościach. Bywa i tak, że zamiatają problemy pod dywan. Choćby wtedy, kiedy mają świadomość, gdzie młodzież pali papierosy i dlatego wolą się tam nie pojawiać. Gorsze jest tylko to, gdy okazuje się, że prawo nie traktuje młodych jednakowo. W zależności od tego, w jakiej sytuacji życiowej/materialnej, etc., znajduje się dany delikwent, prawo dobiera odpowiednie środki, choć niekoniecznie są one sprawiedliwe…
Anna Cieplak w swej przejmującej powieści zwraca uwagę na ogromną rolę mediów społecznościowych w życiu młodzieży. Dzięki różnym portalom można dowolnie kreować swój wizerunek lub ocenić kogoś choćby tylko na podstawie jego profilu, zamieszczanych na nim zdjęć, wpisów, itd. W internecie można również publikować rzeczy, które pozwalają zaistnieć wśród rówieśników i zebrać lajki (niekiedy za rzeczy absurdalne), które mogą skutecznie poprawić samoocenę młodego człowieka: Po drodze jeszcze sprawdzi powiadomienia na necie. Kto co jej polubił, skomentował, gdzie ją otagował. Dodała na Snapchata zdjęcie z przystanku autobusowego. #busmiuciekl. Wydaje się niekiedy, iż życie wirtualne jest dla bohaterek Anny Cieplak ważniejsze niż to tu i teraz: [Julka] już miała transfer danych, więc bardziej była w smartfonie niż w szkole. Do tego dochodzi oczywiście kwestia wyglądu – dziewczyny pożyczają sobie ubrania, zbierają kasę na kosmetyki, bo doskonale wiedzą, że odpowiednia stylizacja odgrywa ogromną rolę, jeśli chce się na kimś wywrzeć wrażenie.
To, co pozwala idealnie wpasować się w klimat biednej, zapomnianej, menelskiej prowincji (miejsce akcji: Ząbkowice), która pachnie meliną, wyuzdaniem i nieudolnością, to bez wątpienia stylizowany język. Autorka trafiła w sedno – nie przerysowała postaci, nie ośmieszyła ich ze względu na sposób i styl wypowiedzi. Być może to zasługa miejsca, w którym pracuje (od 2009 zajmuje się dziećmi i młodzieżą w Świetlicy Krytyki Politycznej "Na Granicy" w Cieszynie) i wykształcenia (jest absolwentką pedagogiki na Uniwersytecie Śląskim, poza tym prowadzi projekty animacyjne i edukacyjne). Cokolwiek by to nie było – wyszło wiarygodnie. Oto jeden z wielu przykładów: Miała już po dziurki w nosie tego pierdolenia Pani-Zbawiam- Świat. Ona sobie pójdzie ze swoją kremową torbą do domu, do dzieci, zakupów w Internecie, a Oliwka zostanie i tak sama ze schodami, Chomikiem i dziećmi na chacie. Czego chce? O chuj pyta? Dokąd zmierza?
Zapłakana piętnastolatka wymaga więcej współczucia niż wyjące dziecko. Takie poryczą i zapomną, a dziewczyna, która ma okres, przetłuszczające się włosy i chłopaka dziewiętnastolatka? Jej smutek ma coś wspólnego z nieskończonością, leży zresztą zwinięta w kłębek, jakby na moment wróciła do stanu prenatalnego. To prosta prawda, o której my dorośli często zapominamy fundując naszym dzieciom, uczniom czy podopiecznym niezłe piekiełko. Przesuwając odpowiedzialność na młodych, zmuszamy ich do pełnienia ról, do jakich nie dojrzeli (podobnie jak niektórzy dorośli nie dorośli do posiadania dzieci…) Ta smutna diagnoza współczesnego świata nastolatków, świata, który zmienia się w błyskawicznym tempie, który nie zdaje egzaminu wobec młodego, zagubionego człowieka, jest dla nas wskazówką, by zmienić tok rozumowania, by doskonalić przepisy prawne i działanie instytucji państwowych i z obecnego poziomu gimbazy przejść choćby o jeden level wyżej.
Cytaty za: Ma być czysto, Anna Cieplak, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2016.
Ocena: 6/6
Recenzja ukazała się na portalu lubimyczytac.pl pod tytułem: "Czasy szybkie jak sraczka" – jak żyć?
[M]ieć piętnaście lat to jak mieć przed sobą perspektywę przynajmniej pięciu lat uporczywych zaburzeń urojeniowych, których nie da się niczym wyleczyć. Kompleks wyrasta na kompleksie i tylko co bardziej gruboskórni nie czują się jak gówno. Albo przynajmniej dobrze udają. Zapamiętujesz dokładnie każdą uwagę na swój temat i odtwarzasz ją w samotności, interpretując na sto sposobów. W takim właśnie wieku są główne bohaterki tej powieści. 15-letnia Oliwka opiekuje się swoim rodzeństwem, Sonią i Oskarem. Towarzyszy im we wszystkim niczym matka – codziennie ich budzi, ubiera, robi śniadania, itd. Zaś ta prawdziwa, dorosła, przebywa za granicą – pracuje tam i rzadko przyjeżdża do Polski. Dzieci, choć przyzwyczajone do ciągłej nieobecności mamy, w głębi duszy tęsknią za nią, za jej czułością, ciepłem, wsparciem w trudnych chwilach. Opiekę nad nimi dość nieudolnie sprawuje ich ojczym, który nieustannie przypomina Oliwce, że ma kuratora i że musi uważać, by jej nie odesłano do ośrodka jak młodej Urbańskiej…
Julka Sajak też ma 15 lat. Jest najlepszą przyjaciółką Oliwki. Obecnie mieszka z ojcem i jego trzynaście lat młodszą dziewczyną, Magdą. Wcześniej, kiedy mieszkała z mamą (Exelą), było jej naprawdę ciężko. Dzięki jej wygórowanym ambicjom ojciec latał z córką na wszystkie zajęcia dodatkowe: te w domu kultury, na basenie, na naukę gra na keyboardzie, na szachy i balet: Od poniedziałku do czwartku popołudnia małej były wypełnione jak kalendarz prezeski. I nie ma zlituj się, choroby nie wchodzą w grę, chyba że grypa żołądkowa. Kiedyś dzieci miały dwutygodniowe anginy, teraz mają kilkunastogodzinne biegunki. Czasy szybkie jak sraczka. Teraz w życiu Juli nadeszły inne czasy, ale to nie znaczy, że jest jej łatwiej…
Oprócz rodziców czy innych opiekunów zawodzą również nauczyciele/przedstawiciele organów państwowych. Łatwo oskarżają (Że demoralizacja, że opuszczone godziny w szkole, że brak nadzoru pedagogicznego, że opuszczanie zajęć w świetlicy kuratorskiej), zamiast rozwiązywać problemy czy wspierać swych uczniów/podopiecznych we wszelkich trudnościach. Bywa i tak, że zamiatają problemy pod dywan. Choćby wtedy, kiedy mają świadomość, gdzie młodzież pali papierosy i dlatego wolą się tam nie pojawiać. Gorsze jest tylko to, gdy okazuje się, że prawo nie traktuje młodych jednakowo. W zależności od tego, w jakiej sytuacji życiowej/materialnej, etc., znajduje się dany delikwent, prawo dobiera odpowiednie środki, choć niekoniecznie są one sprawiedliwe…
Anna Cieplak w swej przejmującej powieści zwraca uwagę na ogromną rolę mediów społecznościowych w życiu młodzieży. Dzięki różnym portalom można dowolnie kreować swój wizerunek lub ocenić kogoś choćby tylko na podstawie jego profilu, zamieszczanych na nim zdjęć, wpisów, itd. W internecie można również publikować rzeczy, które pozwalają zaistnieć wśród rówieśników i zebrać lajki (niekiedy za rzeczy absurdalne), które mogą skutecznie poprawić samoocenę młodego człowieka: Po drodze jeszcze sprawdzi powiadomienia na necie. Kto co jej polubił, skomentował, gdzie ją otagował. Dodała na Snapchata zdjęcie z przystanku autobusowego. #busmiuciekl. Wydaje się niekiedy, iż życie wirtualne jest dla bohaterek Anny Cieplak ważniejsze niż to tu i teraz: [Julka] już miała transfer danych, więc bardziej była w smartfonie niż w szkole. Do tego dochodzi oczywiście kwestia wyglądu – dziewczyny pożyczają sobie ubrania, zbierają kasę na kosmetyki, bo doskonale wiedzą, że odpowiednia stylizacja odgrywa ogromną rolę, jeśli chce się na kimś wywrzeć wrażenie.
To, co pozwala idealnie wpasować się w klimat biednej, zapomnianej, menelskiej prowincji (miejsce akcji: Ząbkowice), która pachnie meliną, wyuzdaniem i nieudolnością, to bez wątpienia stylizowany język. Autorka trafiła w sedno – nie przerysowała postaci, nie ośmieszyła ich ze względu na sposób i styl wypowiedzi. Być może to zasługa miejsca, w którym pracuje (od 2009 zajmuje się dziećmi i młodzieżą w Świetlicy Krytyki Politycznej "Na Granicy" w Cieszynie) i wykształcenia (jest absolwentką pedagogiki na Uniwersytecie Śląskim, poza tym prowadzi projekty animacyjne i edukacyjne). Cokolwiek by to nie było – wyszło wiarygodnie. Oto jeden z wielu przykładów: Miała już po dziurki w nosie tego pierdolenia Pani-Zbawiam- Świat. Ona sobie pójdzie ze swoją kremową torbą do domu, do dzieci, zakupów w Internecie, a Oliwka zostanie i tak sama ze schodami, Chomikiem i dziećmi na chacie. Czego chce? O chuj pyta? Dokąd zmierza?
Zapłakana piętnastolatka wymaga więcej współczucia niż wyjące dziecko. Takie poryczą i zapomną, a dziewczyna, która ma okres, przetłuszczające się włosy i chłopaka dziewiętnastolatka? Jej smutek ma coś wspólnego z nieskończonością, leży zresztą zwinięta w kłębek, jakby na moment wróciła do stanu prenatalnego. To prosta prawda, o której my dorośli często zapominamy fundując naszym dzieciom, uczniom czy podopiecznym niezłe piekiełko. Przesuwając odpowiedzialność na młodych, zmuszamy ich do pełnienia ról, do jakich nie dojrzeli (podobnie jak niektórzy dorośli nie dorośli do posiadania dzieci…) Ta smutna diagnoza współczesnego świata nastolatków, świata, który zmienia się w błyskawicznym tempie, który nie zdaje egzaminu wobec młodego, zagubionego człowieka, jest dla nas wskazówką, by zmienić tok rozumowania, by doskonalić przepisy prawne i działanie instytucji państwowych i z obecnego poziomu gimbazy przejść choćby o jeden level wyżej.
Cytaty za: Ma być czysto, Anna Cieplak, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2016.
Ocena: 6/6
Recenzja ukazała się na portalu lubimyczytac.pl pod tytułem: "Czasy szybkie jak sraczka" – jak żyć?
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz