niedziela, 14 grudnia 2014

Kryptonim Verity - Elizabeth Wein

„Kryptonim Verity” nie miał być z założenia podręcznikiem historii. Jego autorka, Elizabeth Wein, nie pozostawiła czytelnikowi złudzeń, informując go, iż ta publikacja to wytwór jej wyobraźni. Starała się jednakże zrobić wszystko, by realia stworzone przez nią były wiarygodne, toteż jak sama przyznała [z]a każdym szczegółem i epizodem tej książki kryje się jakaś prawdziwa historia. Świadoma, że wyczulony odbiorca może doszukać się ewentualnych pomyłek czy niezamierzonych niedokładności, w końcowych uwagach prosiła o wyrozumiałość. Nie tropiłam błędów i nieścisłości historycznych. Zasiadłam do „Kryptonimu…” zachęcona pozytywnymi opiniami i samą tematyką utworu. Nie zawiodłam się, choć nie ukrywam, że początkowo chciałam zaniechać lektury…

Julia Lindsay MacKenzie Wallace Beaufort-Stuart (w skrócie: Julie) i Margaret Brodatt (Maddie) to dwie młode Brytyjki, które zaprzyjaźniły się ze sobą podczas drugiej wojny światowej. Zatrwożone losem własnego kraju, pełne odwagi, ochoty do działania oraz pasji, bez wahania rzuciły się na pomoc ojczyźnie. Pozbawione kompleksów, nie bojące się walczyć ramię w ramię z mężczyznami, rewelacyjnie uzupełniały siebie nawzajem. WAAF (Ochotnicza Służba Lotnicza), ATA (Air Taxi), SOE (Kierownictwo Operacji Specjalnych), to organizacje, z którymi związały swe losy, udowadniając, że płeć piękna w niczym nie ustępuje brzydkiej. Początkowo Maddie majstrowała przy silnikach, impregnowała brezentowe skrzydła i zawierała nowe przyjaźnie. Samoloty jednakże szybko stały się jej największą pasją. Była świetna w nawigacji powietrznej, ukończyła kurs obsługi radaru i awansowała do stopnia oficerskiego. Przełożeni szybko dostrzegli ponadprzeciętne zdolności kobiety i jej ‘najbystrzejsze oczy na całym Oakway’, a w konsekwencji tego zaproponowali kolejne tajne szkolenia. Razem z Julie przerywała naloty bombowców i naprowadzała obce samoloty. Jej wymagające zadania, którym poświęcała się całkowicie, w cięższych chwilach budziły wątpliwości natury moralnej: Każdy bombowiec, który dostarczam, wykonuje zadania operacyjne i zabija ludzi. Cywilów, takich jak moi dziadkowie, dzieci. Chociaż nie robię tego własnymi rękami, ale jakąś odpowiedzialność ponoszę. Przywiozłam też ciebie…

Julie pracowała w wywiadzie, miała kilka tożsamości (była np. Evą Seiler, Scottie, Qunnie): Uwielbiałam grę aktorską, udawanie, a związaną z tym tajemniczością, pochlebiałam sama sobie, że jestem taka ważna. Od czasu do czasu wyciągałam od moich klientów Bardzo Istotną Informację. Jak lokalizacja lotnisk, typy samolotów i takie tam. Praca dawała jej satysfakcję, ale było w nią wkalkulowane duże ryzyko. 11 października 1943 roku brytyjski samolot szpiegowski pilotowany przez Maddie rozbił się w okupowanej przez Niemców Francji. Na jego pokładzie była również Julie, która przeżyła wyskakując z niego ze spadochronem, będąc przekonaną, iż jej droga przyjaciółka nie przeżyła tej katastrofy. Być może właśnie ze względu na tę tragedię, tak łatwo wpadła w ręce gestapo na jednej z francuskich ulic. By ocalić swe życie, miała napisać, wszystko, co pamięta[…], na temat tak zwanego brytyjskiego wysiłku wojennego. Dostała papier i dwa tygodnie czasu, by spisać swoje wspomnienia, w których celowo sięgała pamięcią daleko wstecz. Początkowo czytelnik nie wie, czy to, co pisze Julie w swym 'pamiętniku' jest prawdą czy nie. Szczególnie, kiedy natrafia fragmenty takie jak ten: Nie bierzcie na serio żadnego podanego przeze mnie kierunku, po którym podaje lokalizację kolejnych tajnych lotnisk. To wzmaga irytację i nasuwa pytania, czy Julie jest kolaborantką czy jednak nie i czy hitlerowcy pozwolą jej przeżyć... Wyjaśnienia tych zawiłości, szukać należy w drugiej części książki, zawierającej zapiski Maddie.

Autorka opisując przyjaźń między kobietami, ich zmagania podczas wojennej zawieruchy, subtelnie ukazuje ówczesną rzeczywistość. Dotyczy ona nie tylko straszliwych tortur, jakim była poddawana Julie, kiedy trafiła do niewoli (przez prawie miesiąc głodzili ją w ciemności i pozbawili ubrania, wymiotowała i wycierała nos we własne włosy, nadziewano ją na rożen i przypiekano, itd.), ale sygnalizując wcześniejsze przejawy antysemityzmu w Manchesterze jeszcze przed wybuchem wojny (kiedy na ulicy faszyści mówili Maddie, że jej dziadek sprzedaje motory Żydom, albo że motor jego wnuczki jest żydowski). Już wtedy widać stopniowy wzrost niepokojących nastrojów, które z czasem osiągną apogeum i poprowadzą świat ku zagładzie. Chwile nieustannej grozy to większość wspomnień Maddie i Julie. Cała ich młodość przypadła na nieludzki czas wojny, toteż zamiast się bawić i beztrosko używać życia, młode kobiety musiały stać na posterunku bez względu na wszystko: Nagła groza spadających bomb nie da się porównać z nieustannym, dojmującym strachem przed wykryciem i aresztowaniem. To uczucie nigdy mnie nie opuszcza. Nie ma żadnego momentu ulgi, nigdy nie odezwie się wyczekiwany sygnał odwołanego alarmu. Zawsze ma się lekkie mdłości, widząc, że w każdej chwili może się zdarzyć to najgorsze. Po wypadku, kiedy Maddie trafiła do przedstawicieli francuskiego ruchu oporu i ukrywała się w stodole miała świadomość tego, na co narażają się ludzie, którzy ofiarowali jej odzież, jedzenie i dach nad głową (to świetna lekcja dla młodzieży, obrazująca oblicze prawdziwego humanitaryzmu i ludzkiej solidarności ponad narodami) - Stanowię wielki ryzyko - zagrażam nie tylko sobie samej, ale też całemu mojemu otoczeniu. Bo przecież ludzie w momencie zagrożenia życia zachowywali się różnie, przy okazji nieświadomie ukazując swoje prawdziwe ja. Przeważnie chcieli chronić siebie, swoich najbliższych, więc przykładowo kiedy na ulicy wybuchała jakaś bójka, odwracali wzrok, żeby uniknąć kłopotów. Różnie radzili sobie również najbliżsi osób bezpośrednio zaangażowanych w walkę zbrojną czy wywiadowczą. Czasem ich zachowania mogły wydawać się irracjonalne, dopiero z upływem czasu pojmowano je i odnajdowano w nich sens. Teraz rozumiem, dlaczego […] matka [Julie] bawi się w panią Darling i pod nieobecność swoich dzieci zostawia w ich sypialniach otwarte okna. Dopóki możesz udawać, że wrócą, masz nadzieję, pisała Maddie o matce nieodżałowanej przyjaciółki. Każdy radził sobie z koszmarem wojny jak potrafił, co nie znaczy, że od razu załamywał ręce i zapominał o (choćby mikroskopijnych) przyjemnościach… Margaret Brodatt nawet podczas wojny czuła się kobietą i dostrzegała swoje niemodne ubranie, otrzymane od dobrotliwych opiekunów we Francji: Mitraillette ma inny wymiar talii i bioder, jej rzeczy na mnie nie pasują, więc muszę nosić sukienkę jej matki – niemodną, prostą, w jakiej żadna szanująca się dziewczyna z mojego pokolenia nie chciałaby umrzeć. Oczywiście, to nie rzeczy tak powierzchowne i błahe były najważniejsze. Ludzie czynni w obronie kraju, kiedy zostawali pozbawieni swych zadań, czuli się jak pasożyty, cierpieli z powodu braku zajęć, a w głowie pojawiał im się natłok myśli i strach przed konsekwencjami swych działań: [C]zuję się taka bezużyteczna! Całymi dniami się skrywam, wszyscy koło mnie skaczą, ryzykując życie, obsługują mnie, karmią, chociaż sami muszą liczyć każdy okruszek… Nie mogę nawet uprać własnych majtek… I co będzie, jak wrócę do kraju? Pewnie i tak wsadzą mnie do paki za oszukiwanie przełożonych, podprowadzenie samolotu RAF-u i rozbicie go we Francji… , martwiła się Maddie. I choć widząc jej zdolności i zaangażowanie mówiono jej, że urodziła się by być żołnierzem, ona odrzucała ten tok rozumowania, twierdząc: Nie urodziłam się na żołnierza, po prostu toczy się wojna, więc transportuję samoloty. Ale nie rozglądam się za przygodami, nie szukam ani dreszczyku sensacji, ani zwady. Po prostu lubię, żeby wszystko działało, jak należy. I kocham latać. Bo przecież czasów, w jakich przychodzi nam żyć nikt nie wybiera, a naszych pasji nie może (na szczęście!) pozbawić nas żaden okupant…

„Kryptonim Verity” to lektura trzymająca w napięciu do samego końca. To historia nieprzewidywalna, wyraźnie dopracowana i ciekawa. Nawet jeśli nie jest prawdziwa, to i tak staje się hołdem dla mężnych kobiet, które odegrały wielką rolę podczas drugiej wojny światowej, a o których (bohaterskich, a jakże!) czynach tak często zapominamy czy też tak łatwo je deprecjonujemy. Książka ta ma jeszcze jedną istotną zaletę – widać w niej pasję, pełne zaangażowanie, ogromną pracę oraz oryginalny pomysł jej twórczyni - Elizabeth Wein. To właśnie dla takich publikacji warto zarywać noce :-) Polecam gorąco!

Cytaty za: Kryptonim Verity - Elizabeth Wein, PWN, Warszawa 2014.

Ocena 5/6

Tę oraz inne, ciekawe książki znajdziecie na www.gandalf.com.pl Polecam gorąco!





4 komentarze :

  1. Dobrze, że takie książki powstają. Dzięki nim bowiem pamięć o takich ludziach nie zniknie. Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również jestem podobnego zdania :) Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  2. Ja również chętnie sięgnę po tę lekturę, choć wspomniany przez Ciebie fragment dotyczący nadziewania i przypiekania trochę mnie przestraszył. Cenię utwory dotyczące II wojny światowej, myślę, że trzeba je znać, nawet jeśli to nie jest łatwa lektura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przypadku tej książki drastycznych momentów nie jest dużo, ale te, które są i tak dają do myślenia...

      Usuń