poniedziałek, 13 stycznia 2014

Zawsze piękne. Życie, śmierć i nadzieja w slumsach Bombaju - Katherine Boo

Pierwsze wrażenia po lekturze: O, zgrozo! To nieprawdopodobne! Niemożliwe, że tak żyją ludzie w XXI wieku! Niestety, to nie jest science fiction, to książka Katherine Boo „Zawsze piękne” oparta na faktach, a ściślej rzecz biorąc na własnych doświadczeniach. Autorka, amerykańska dziennikarka i pisarka, laureatka Pulitzera i National Book Award, pisze o Indiach, ale nie tych barwnych, mieniących się wieloma kolorami, ani nie o tych pachnących egzotyką. W Indiach Boo, w których mieszka jedna trzecia ubogich tego świata, przeważa smród odpadów, silna woń gotowanych potraw oraz odór ludzkich ciał notorycznie niedomytych z powodu braku dostatecznej ilości wody. Jeśli macie odwagę, zapraszam na wycieczkę do Annawadi, najbardziej rynsztokowej dzielnicy biedy w Bombaju. Autorka przebywała wśród jej mieszkańców od listopada 2007 do marca 2011 roku i to właśnie oni są bohaterami tego reportażu. Z pełnym zaangażowaniem pomagali jej ukazać historie ich życia i ich problemy dnia codziennego. Wspierali ją, choć wiedzieli, że książka będzie obiektywnym zapisem ich zalet i wad, i że być może znajdą się w niej rzeczy, które w ich oczach wyglądają zupełnie inaczej. Nawet ktoś, kto żyje nędznie jak pies, ten ktoś też ma życie, przekonują czytelnika z kart książki, a ja zgadzam się z nimi w pełni, choć w Annawadi pięknie nie jest, a nawet nie bywa…

Annawadi powstaje w 1991 roku za sprawą grupy robotników przywiezionych z południowego stanu Indii Tamilnadu, którzy mieli naprawić pas startowy na lotnisku. Po zakończeniu prac mężczyźni postanawiają osiedlić się blisko lotniska, które ma stanowić źródło ich utrzymania. Wtedy w Bombaju trudno jest o wolny skrawek ziemi, więc i podmokły, zarośnięty chaszczami i opanowany przez węże teren naprzeciwko terminalu lotniczego przyjmują z radością. Tutaj, na zachodnich obrzeżach finansowych stolicy Indii, trzy tysiące osób żyje ściśniętych w trzystu trzydziestu pięciu chatach lub na ich dachach. Niektórzy stad uciekają, ale na ich miejsce przybywają następni. Jak wyglądają te chaty? Są przerażająco nędzne, sklecone z przypadkowych materiałów z drzwiami ze sklejki i ścianami cienkimi jak papier, a w nich nagromadzone, pieczołowicie zebrane, surowce wtórne, czyli śmieci. Jak odpady, to i szczury, gryzące wszystkich bez wyjątku, nawet dzieci. Większość mieszkańców tej dzielnicy zajmuje się skupowaniem i sprzedawaniem firmom recyklingowym odpadów wyrzucanych przez bogaczy. To właśnie handel śmieciami, uznawany przez wielu Hindusów za niegodne zajęcie, sprawia, że poziom życia wielu tutejszych rodzin poprawia się. Ale zawód śmieciarza niesie ze sobą również wiele zagrożeń i skutecznie niszczy zdrowie człowieka: Otarcia i skaleczenia, o które nietrudno podczas grzebania w śmietniku, goją się powoli, rany ulegają więc zakażeniu. W miejscach gdzie dochodzi do pęknięcia skóry, zalęgają się robaki. We włosach zagnieżdżają się wszy, palce atakuje gangrena, łydki puchną do niewiarygodnych rozmiarów. Niezależnie od tego, jak to zabrzmi, nie da się ukryć, że to ścieki i choroby w obliczu tej gigantycznej biedy wydają się naturalnym przejawem życia. To pośrednio tłumaczy fakt, iż średnia długość życia w Bombaju wynosi siedem lat mniej niż średnia długość życia w całych Indiach. Młodzież w Annawadi często dla zabawy obstawia, który ze śmieciarzy umrze następny – po pierwsze dlatego, że to problem powszechny, po drugie – zwyczajnie brakuje jej rozrywek. W ramach urozmaicenia i dla zabicia czasu młodzi często obserwują sąsiadów. Jakie wnioski wysnuwają? Oczywiście dość ponure – okazuje się bowiem, że sekret udanego życia w tej dzielnicy to kwestia tego, jak skutecznie unikać niefortunnych zdarzeń. Nie wszystkim się to udaje – dzieci i starcy notorycznie padają ofiarami wypadków drogowych na zatłoczonych ulicach, a przecież wiadomo, iż kalectwo i choroba w slumsach oznaczają skrajną nędzę. Nikt nie chce cierpieć niedostatku, wszyscy za to marzą o stałym zatrudnieniu. Każdy mieszkaniec slumsów wie[…], że wyjść z ubóstwa można tylko na trzy sposoby: odnajdując lukę rynkową (…), poświęcając się polityce i nie stroniąc od korupcji (…); oraz zdobywając wykształcenie. Podczas gdy politycy i ofiarodawcy zajmują się problemami, z którymi Indie borykają się od dawna (ubóstwem, chorobami, analfabetyzmem, zatrudnianiem nieletnich), inne skrzętnie się pomija. Tak jakby korupcja, bezduszność urzędnicza i wykorzystywanie słabszych nie istniały. Pomyślcie, jak ciężko być dobrym i uczciwym w tej rozpaczliwej sytuacji, kiedy wyczerpani ludzie stłoczeni na mikroskopijnej powierzchni wciąż muszą ze sobą rywalizować, by uzyskać choć minimalny zysk. Mimo to niektórzy mieszkańcy Annawadi rzeczywiście są porządni, a wielu próbuje takimi być. Poraża zaś reakcja polityków na ich trudności - w dni świąteczne przed wyborami wynajmuje się didżejów i zawieszane są kolorowe światełka. Wtedy dzielnice biedy Bombaju stają się tak samo kolorowe i błyszczące jak zamożne osiedla, ale dziesięć razy głośniejsze. Tylko czy w tej ułudzie barw można choć na chwilę zapomnieć o drastycznym wzroście cen żywności wywołanym skąpymi opadami deszczu i słabymi zbiorami; spadku cen surowców wtórnych i braku tymczasowego zatrudnienia przez firmy budowlane w porze monsunowej?

Katherina Boo przyznaje, że większość wydarzeń opisanych w niniejszej książce widziała na własne oczy. Inne odtwarzała na podstawie rozmów i dokumentów. Zbieranie materiału nie przychodziło jej łatwo, bo mieszkańcy Annawadi nie mogli pojąć, w jakim celu pojawiła się na ich terytorium. Były nawet takie sytuacje, kiedy funkcjonariusze policji grozili ludziom, którzy z nią rozmawiali albo gdy niektórzy świadkowie zmieniali swoje relacje (np. by zyskać na ważności, przypisywali sobie większy wpływ na opisywane przez nią wydarzenia). Książka poraża autentycznością i sposobem narracji - niby to reportaż zaangażowanej społecznie dziennikarki, napisany empatycznie, ale nie ckliwie, a sprawia wrażenie dobrze skonstruowanej powieści z ciekawie prowadzoną akcją. Bohaterowie nie są przerysowani w żadną stronę, są prawdziwi do bólu, z krwi i kości, ludzcy - a o takich lubimy przecież czytać najbardziej. Komuś może się wydawać, że jeśli mieszkają w slumsach (więc: cierpią na brak wody, jedzenia i wszelkich wygód; wniosek o przyznanie im kart do głosowania jest wciąż odrzucany; szkoły państwowe są na bardzo niskim poziomie; podwykonawcy robót budowlanych często ulatniają się z ich pieniędzmi; zarówno ze śmiercią, odorem, jak i korupcją są za pan brat), to ewidentnie muszą przynosić wstyd rozwijającemu się, zamożnemu miastu. Zatem idąc dalej tym tokiem rozumowania, ich życie nie ma większego sensu. Ale czy życie nie jest wartością samą w sobie, nieważne gdzie się żyje i jak? Jeśli macie inne zdanie na ten temat, przeczytajcie książkę Katherine Boo i przekonajcie się, ile (jeśli w ogóle) jest warte życie śmieciarza z Bombaju. Pojawiające się błędy w korekcie i słabe tłumaczenie nie przeszkodzi Wam z pewnością wysnuć odpowiednich wniosków ani nie odbierze przyjemności z lektury.

Cytaty za: Zawsze piękne. Życie, śmierć i nadzieja w slumsach Bombaju, Katherine Boo, Znak, Kraków 2013.

Ocena 5-/6

Recenzja ukazała się na portalu lubimyczytac.pl pod tytułem: ‘La Vita è Bella!’, czyli ile jest warte życie śmieciarza z Bombaju…

5 komentarzy :

  1. Z jednej strony chętnie bym przeczytała, ale z drugiej- boję się takich książek, zawsze coś we mnie 'łamią'.
    Pozdrawiam

    ksiazkatoniewiasta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc może warto? Książka ukazuje dobitnie, jak wiele mamy i jak trudno nam to docenić. Polecam, warto się samemu przekonać.

      Usuń
  2. Trudna i mocna tematyka, z jednej strony to ważny reportaż, nie powinno się milczeć na takie tematy, ale nie potrafię czytać takich książek. Przyznam, że zbyt mnie dołują. Choć z drugiej strony czasem warto doznać szoku i docenić bardziej, to co się ma

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tak jak napisałaś. Czasem warto przeczytać taką książkę, by przeżyć za jej sprawą katharsis... Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  3. Czytałam tę książkę i jest naprawdę świetna. Wbija w fotel bez dwóch zdań. Serdecznie wszystkim polecam :)

    OdpowiedzUsuń