wtorek, 19 czerwca 2012

Córki gór - Anna Jörgensdotter

Saga rodzinna ze Skandynawii. Realistyczna, surowa, zmuszająca do przemyśleń, naznaczona szwedzkimi krajobrazami i realiami. Niczym kolaż złożona z wielu historii tworzących prawdziwie ambitną, ciekawą i intrygującą prozę. „Córki gór” szwedzkiej pisarki, publicystki i redaktorki, Anny Jörgensdotter zaskoczyły mnie swoim uniwersalizmem i aktualnością, doskonałym portretem psychologicznym bohaterów i prostym językiem, który porusza do głębi, bo opowiada o rzeczach bliskich każdemu człowiekowi niezależnie od tego, pod jaką szerokością geograficzną żyje. Książkę wydano w Szwecji w 2009 roku i wyróżniono prestiżową nagrodą literacką im. Ivara-Lo Johannssona, lecz dopiero w marcu 2012 ukazała się w naszym kraju.

Bohaterami tej powieści jest pięcioro rodzeństwa Steenów z niewielkiego miasta Sandvikien w Szwecji: Karin, Sofia, Emilia, Otto, Edwin. Każde z nich jest inne, ma odmienne plany i marzenia, każde ma też swoją trudną historię do opowiedzenia. Łączy ich brak wiary i niezbyt wesołe dzieciństwo. Ich pogmatwane losy i niełatwe decyzje składają się na treść tej książki.
Karin jest ukochaną córką tatusia, Frederika (mającego problemy z alkoholem i swymi dziećmi, których poza Karin nie znosi), radosną, kreatywną, lubianą w towarzystwie, żyjącą w związku z zakochanym w niej do szaleństwa Maxem, której życie dość niespodziewanie się zakończy... Sofia świetnie jeździ na nartach, ma odwagę zamiast nudnego, przeciętnego Miltona, wybrać na męża przystojnego Arvida, który jednakże pokaże swoje prawdziwe oblicze dopiero po ślubie i sprawi, że dziewczyna nie raz pożałuje swego wyboru… Emilia kocha swój rower i szefa Zakładów Wełnianych, w których pracuje; jest zamknięta w sobie, wierzy w ludzi, ale postrzega się ją jako nudną, samotną, dziwną… Otto jest najmłodszym dzieckiem państwa Steenów, marzy o karierze cyrkowca, chce dużo podróżować, żyje w związku z Niemką, Barbarą Schmidt, co w okresie drugiej wojny światowej budzi kontrowersje... Edwin zaś jest oczkiem w głowie mamusi, sypia potajemnie ze starszą od siebie kobietą i mieszka w domu szalonego Frassego, pełnym tajemnic jak on sam...

Annie Jörgensdotter udało się stworzyć powieść zawierającą w sobie wiele problemów, dotyczących przedstawicieli różnych grup wiekowych i społecznych. Na przykładzie córki Karin, Lillemor, mamy okazję przyjrzeć się problemom nastolatek – pierwsze miłości, pożądanie płci przeciwnej, inicjacja seksualna, coraz większa swoboda wśród młodzieży, konflikty z rodzicami w wieku dojrzewania to zagadnienia charakterystyczne dla tej grupy wiekowej. Problem niechcianej ciąży, będącej powodem do wstydu, a nawet aborcji i jej konsekwencje w wieku późniejszym, to kolejna poruszana tu kwestia. Ból odczuwany podczas porodu, trudy karmienia piersią, problem osamotnienia kobiety w połogu, zawężenia horyzontów, braku perspektyw czy depresji poporodowej to tematy związane z omawianą tu szeroko rolą kobiety. Matka, Aina Steen, zamartwia się, jakimi żonami będą jej córki, bo jedynie w zamążpójściu dostrzega szansę na szczęście w życiu osobistym swych dzieci (nie dziwi zatem, że Sofia przyznaje otwarcie, iż zadaniem żony jest wyglądanie męża, by podać mu obiad, kiedy wróci z pracy…). Napomknięty zostaje także problem związków mężczyzn ze starszymi kobietami czy uczuć rodzących się w miejscu pracy.
Cała historia dzieje się oczywiście w konkretnych realiach czasowych – między rokiem 1938 a 1958, ale mimo ich rangi, autorka więcej miejsca poświęca psychologii. Wojnę wspomina się tu przy okazji. Max i Karin bardzo się kochają, ale boją się, że wybuchnie wojna i zginą (opis tej sytuacji jest prosty, aczkolwiek bardzo sugestywny), Milton czasem wspomina Hitlera, a Svarten choć panuje niepisana umowa, by nie mówić o wojnie, opowiada o niemieckich transportach i szarych kartkach cenzury. Sofia zapamiętała Niemcy w ten sposób: dymiące zgliszcza, szary, ciężki pył i krzyczące kobiety, które uciekają przed bombowcami, trzymając pod pachą niemowlęta jak poduszki. Dalej pojawiają się także białe autobusy wiozące więźniarki z Ravensbrück, naloty bombowców, zatapiane okręty czy śmierć Hitlera. To akcenty wojenne. Później na światło dzienne wychodzą poglądy polityczne bohaterów: Hugo jest syndykalistą, Arvid staje się radnym z ramienia Partii Prawicowej, zaś Edwin nosi czerwoną różę w klapie marynarki będąc zwolennikiem socjaldemokratów, a gdy kupuje sobie telewizor, przyciąga rodzinę i mieszkańców miasteczka do siebie niczym magnes. W tym późniejszym okresie czuć przemiany w mieście, zapach nowych budynków, nowoczesności, widać także metamorfozy bohaterów.

W tej książce figury są zwyczajne jak każdy z nas. Często zajmują się rzeczami nudnymi, a Anna Jörgensdotter od ich opisów nie stroni (jak np. zmywanie naczyń i układanie ich na suszarce, budowa stoku narciarskiego, itd.). Próżno szukać tu herosów czy osób posiadających jakieś wyjątkowe zdolności. Wiele tu wątków, ogrom materiału do przemyśleń i możliwości odnalezienia w nich własnych problemów. Trudno w tych kilkunastu zdaniach opisać, jakie emocje wywołała we mnie ta książka. Trzeba ją po prostu przeczytać, bo imitując pozornie nudne życie rodzeństwa Steenów, Jörgensdotter stworzyła powieść, niosącą ze sobą ogromny ładunek emocjonalny studzony surowym klimatem i trybem życia swoich szwedzkich bohaterów. Oryginalnie, ciekawie, z pasją – po prostu pięknie.

Cytaty za: "Córki gór", Anna Jörgensdotter, Wydawnictwo W.A.B, Warszawa 2012.

Ocena 5+/6

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

7 komentarzy :

  1. Zgadzam się z każdym słowem Twojej recenzji! W literaturze skandynawskiej zawsze poraża mnie kontrast pomiędzy prostym, surowym stylem a ładunkiem emocjonalnym, jaki potrafi przekazać:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę czytałam i byłam nią miło zaskoczona:))

    OdpowiedzUsuń
  3. przepadam za serią z miotłą i uwielbiam Skandynawię. Córek górek jeszcze nie zakupiłam, ale do końca wakacji na pewno to nadrobię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jako że uwielbiam wszystko co Skandynawskie, to i na tą książkę mam wielką ochotę !

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkie blogi kuszą, na pewno przeczytam i mam nadzieję, że się nie rozczaruję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. dobrze, ze mi o niej przypomniałaś. Kiedyś już sobie obiecywałam ją kupić, a potem oczywiście w tym natłoku zapomniałam. Dlatego nie jestem zwolenniczką masy recenzji jednej ksiażki we wszystkich blogach na raz, bo jest przesyt, a potem człowiek zapomina.

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajna recenzja - trochę nie wiedziałam, czego się po tej książce spodziewać, i dlatego się wahałam... A widzę, że warto przeczytać^^ Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń