czwartek, 22 marca 2012

Listy do młodego pisarza - Mario Vargas Llosa

Jest coś takiego w stylu Mario Vargasa Llosy, że od pierwszych słów czuję się tak bardzo pochłonięta opowiadaną przez niego historią, że mam nadzieję, iż nigdy się ona nie skończy. Jak pokazuje moje doświadczenie, nie ma znaczenia o czym jest jego książka - ważne, że wyszła spod jego pióra. Tym razem miałam przyjemność przeczytać "Listy do młodego pisarza", "esej mówiący o tym, jak rodzą się i powstają powieści". Sądząc po tytule można odnieść wrażenie, że ma ona wydźwięk nudnej akademickiej dyskusji. Prawda jest taka, że mając takiego wykładowcę jak ten laureat Nagrody Nobla 2010 żaden temat nie jest straszny. Na szczęście zagadnienia z zakresu literaturoznawstwa były zajmujące, no a prelegent - sami wiecie...

Llosa napisał "Listy..." w ciągu kilku miesięcy na podstawie notatek do wykładów i seminariów poświęconych jego ulubionym pisarzom (należą do nich m.in. Faulkner, Hemingway, Camus). Mają one charakter 7 listów pisanych do wyimaginowanego adresata, pragnącego być pisarzem, nazywanym przez autora 'przyjacielem'. Ponieważ sam Peruwiańczyk w wieku 14-15 lat marzył także o tym, by pisać, ale nie wiedział jak to zrobić, do kogo się zgłosić po rady, itd. jest w jego tekstach coś na kształt doskonałego zrozumienia i komunii między autorem listów oraz ich adresatem, a to z kolei czyni je jeszcze ciekawszymi...

Pisarz według Llosy to istota obdarzona nadludzką mocą. To mający powołanie literackie pomazaniec bogów, posiadający predyspozycje do wymyślania postaci, sytuacji, odmiennych światów, itd. Jego cechą charakterystyczną jest niewolnicze oddanie literaturze, przesłaniające wszystko inne, wypełniające jego egzystencję całkowicie. Aby nim zostać potrzebny jest jednakże czas. Talent przecież nie rodzi się sam, ale musi dojrzewać przez długie lata pracy, dyscypliny i wytrwałości, a tego często brakuje początkującym literatom. Zdaniem Llosy u źródeł wszystkich opowieści leżą przeżycia twórcy, bo "jeśli chodzi o tematy powieści - pisarz karmi się samym sobą" (str.19), często nieświadomie. Co ciekawe sugeruje on, że to nie autor wybiera tematy, ale one jego! Pisze on przecież o tym, co przeżył, będąc uczestnikiem takich, a nie innych wydarzeń. Autor "Szelmostw niegrzecznej dziewczynki" bez ogródek stwierdza, że listy bestsellerów pełne są nazwisk bardzo złych pisarzy. Być może powodem tego jest fakt, iż wybierają oni nieodpowiednią formę i nie uzyskują poprzez to siły przekonywania (a może zwyczajnie brak im talentu?)? Warto by pamiętali także, iż poprawność stylistyczna nie wystarcza, aby powieść była udana. Musi być ona przede wszystkim wewnętrznie spójna i sprawiać wrażenie naturalnej. Ta 'naturalność' o której wspomina to doskonała integracja 'treści' i 'formy', często nieosiągalna dla wielu. Llosa krytykuje także naśladowanie stylu wielkich pisarzy przez tych początkujących, co naraża ich na śmieszność. Uważa, że zamiast tego byłoby lepiej, gdyby wypracowali sobie swój własny styl i pamiętali o drobiazgach, bo to właśnie one zebrane razem przesądzają o doskonałości lub ubóstwie efektu artystycznego. Gdy powieść jest tak skonstruowana, że czytelnik nie zauważa zastosowanej techniki, bo historia jest tak wciągająca, iż wydaje się ona być prawdziwym życiem, można mówić o sukcesie i czekać na utęsknione laury.

"Listy do młodego pisarza"
to książka o niewielkich rozmiarach, w epistolarnej formie, ale bogata w treści i zdecydowanie nie traktująca ich pobieżnie. Umiejętność zastosowania odpowiednich (i co ważne licznych) przykładów, wyjaśniających skomplikowane zagadnienia literackie, to dodatkowy atut tej interesującej publikacji przeznaczonej nie tylko dla tych, którzy chcą pisać, ale i tych lubiących czytać i analizować. Studiujący dogłębnie formę powieści Llosa przekonał mnie po raz kolejny. W jego słowach czuć prawdę, chęć przekazania swojej wiedzy i doświadczenia oraz pasję. Llosa twierdzi, że lepiej czytać niż dokonywać
wiwisekcji, ale pewne jest to, że aby napisać swoje "Listy..." musiał wiele książek przestudiować. Z racji tego, że "Literatura to coś najlepszego, co wymyślono dla obrony przed złym losem" (str. 18), z pewnością nie był to czas stracony.

Dziękuję, Panie Llosa, za wygłoszony wykład. Był bardzo zajmujący i wiele z niego skorzystałam. Bez wątpienia będę teraz bardziej świadomie czytać. Dla mnie jest Pan pisarzem autentycznym, którego nazwisko jest na listach bestsellerów w pełni zasłużenie i którego powołanie literackie jest widoczne gołym okiem. Mam nadzieję, że Pańska głowa pełna jest już nowych pomysłów, które ozdobione odpowiednią formą, Pańskim niekwestionowanym talentem oraz predyspozycjami zaowocują kolejną świetną powieścią. Ja już dziś na nią czekam...

Wszystkie cytaty pochodzą z książki: Listy do młodego pisarza, Mario Vargas Llosa, Znak 2012.

Ocena 5+/6

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak oraz portalowi obliczakultury.pl


7 komentarzy :

  1. Llose bardzo lubię i cenię i na pewno jak będzie okazja, to przeczytam jego i tą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, widzę, że książka wywarła na Tobie wielkie wrażenie! Aż miło czytać taką ekspresyjną i entuzjastyczną recenzję:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy w grę wchodzi Llosa mój poziom entuzjazmu rośnie automatycznie ;)

      Pozdrawiam również!

      Usuń
  3. Oooo, a to jest pozycja, którą muszę przeczytać i gdzieś już tam zakurzona, na półce w biblioteczce czeka na mnie. A Twoja recenzja taka pełna pasji, że trudno pozostać obojętną i jeszcze bardziej mnie zachęciła do tej pozycji :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że dzięki mojej recenzji (dziękuję za uznanie:)odkurzysz tę niewielką książeczkę - jest tego warta!

      Usuń
  4. Ta książka i ten autor jeszcze przede mną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwyższy czas, by to nadrobić - absolutnie! Jak to mawia bohaterka pewnej polskiej telenoweli ;)

      Usuń