piątek, 25 października 2019

Manifest zwierząt. Sześć powodów, żeby okazywać więcej współczucia - Marc Bekoff

„Manifest zwierząt. Sześć powodów, żeby okazywać więcej współczucia”, dedykowany przez jego autora, Marca Bekoffa, siedmiu psom (!), nawołuje do prawdziwej rewolucji. Do zmiany podejścia do tego, co czujemy, i tego, co robimy zwierzętom. Brzmi groźnie? Powinno, bo nadszedł czas, byśmy wreszcie zachwycili się różnorodnością gatunkową zamiast ją brutalnie niszczyć każdego dnia...

Dzisiejszy człowiek uważa, że to on panuje nad innymi formami życia. Kontroluje je jak mu się żywnie podoba, jakby nie dostrzegał siejącego przez siebie spustoszenia. Obojętność, brak empatii czy wreszcie przekonanie o wyższości własnego gatunku sprawia, że łatwo odmawia zwierzętom prawa do odczuwania bólu i emocji. Postrzega je jako swoją własność, z którą może zrobić wszystko, na co ma ochotę. Tymczasem, aby przestać uprzedmiotawiać zwierzęta, potrzeba często jedynie bliskości.

Teolog Thomas Berry słusznie podkreśla, że nasz związek z naturą powinien opierać się na podziwianiu, a nie użytkowaniu: Każda istota jest wartością samą w sobie, ponieważ istnieje. Tyle wystarcza, żebyśmy współistnieli. Wszystkie zwierzęta, w tym ludzie, mają prawo do życia, do godności i szacunku, do tego, żeby nie być atakowanymi. Musimy szanować wszystkie istoty za to, że są, i za to, kim są. Czemu wciąż w XXI wieku trudno nam to pojąć? Czemu zamiast wzajemnego szacunku i zrozumienia tak często fundujemy zwierzętom ból i cierpienie? Czemu wreszcie skazujemy je na samotność, smutek i śmierć?
Być może winny jest nasz styl życia, miejsce pracy, wielkie miasta, w których mieszkamy czy postępujący rozwój cywilizacji. Oddzieleni od świata przyrody, odseparowani od niego, jesteśmy zmuszeni do negowania wrodzonego pociągu do fauny i flory. Stajemy się jakby ‘odklejeni’ od natury, odpychamy świat zwierząt i podkreślamy na każdym kroku dzielące nas różnice. Nie tędy droga.
Po pierwsze należy dostrzec, że zwierzęta mają poznawczą i emocjonalną zdolność do podejmowania decyzji etycznych, współodczuwania, okazywania życzliwości i empatii. Doskonale radzą sobie z wyzwaniami, zmieniają relacje społeczne i uczą nas, co to znaczy żyć we wspólnocie. Stąd tak ważna jest świadomość, że ‘nasza’ ziemia jest także ich ziemią. Podobnie jest z powietrzem, którym zwierzęta oddychają i w którym się wznoszą, i z wodą, którą piją i w której się bawią. Musimy zatem nieustannie robić miejsce dla zwierząt. To oznacza, że powinniśmy zastanowić się, w jakis sposób prowadzimy badania służące poznaniu świata przyrody i rozwoju medycyny, jak się bawimy, co kupujemy, gdzie mieszkamy, kogo zjadamy i w kogo się ubieramy.
Na początek nie oczekujmy spektakularnych zmian, ani nie wymagajmy od siebie niemożliwego. Tu każda, choćby najmniejsza zmiana, dotycząca jednej istoty, jest krokiem ku lepszemu życiu, ku tworzeniu bardziej przyjaznego dla wszystkich - tak zwierząt jak i ludzi - świata. Warto zmienić swoje życie lub przyzwyczajenia, aby zrobić miejsce innym gatunkom. To my sami dokonujemy wyborów dotyczących traktowania naszych bliźnich i ponosimy odpowiedzialność za decyzje, które podejmujemy. Naszym wspólnym celem niech będzie wychowanie dzieci w dobrym i pełnym współczucia świecie opartym na empatii, sprawiedliwości i zrozumieniu. W pełnym poczuciu akceptacji różnorodności gatunkowej. Bo empatia rodzi empatię, a szlachetne czyny rodzą szlachetne działania.

„Manifest zwierząt” jest błaganiem o lepsze traktowanie zwierząt, o dostrzeżenie okrucieństwa, jakie - my ludzie - im serwujemy. To prośba, byśmy pozwolili im żyć w świecie pełnym współczucia. Należy się to wszystkim stworzeniom, a może warto tu szczególnie wspomnieć o tych, które żyją poza zasięgiem naszych zmysłów, bo tak trudno solidaryzować się z tymi, których się ich nie widuje...

Cytaty za: Manifest zwierząt. Sześć powodów, żeby okazywać więcej współczucia, Marc Bekoff, Marginesy, Warszawa 2019.

Ocena 5/6

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Marginesy.


piątek, 27 kwietnia 2018

Hotel Varsovie. Klątwa lutnisty - Sylwia Zientek

Sylwia Zientek - Absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego oraz studiów specjalizacyjnych w Centrum Studiów Latynoamerykańskich. Urodzona w Olsztynie, od 38 lat mieszka w Warszawie. Mieście, które darzy nie tylko wielkim uczuciem, ale i estymą. Od dłuższego czasu marzyła o napisaniu książki poświęconej burzliwej historii stolicy: o jej wzlotach i upadkach, ogromnej sile i umiejętności nieustannego podnoszenia się z kolan.
„Hotel Varsovie. Klątwa lutnisty”, to pierwszy tom obszernej sagi o warszawskich hotelarzach, który z miejsca mnie urzekł. Widać w nim bowiem nie tylko fantastyczny warsztat pani Sylwii, rewelacyjne przygotowanie merytoryczne zauważalne na każdej stronie, lecz także to, jak dobrze radzi sobie z tematyką historyczną, i jak bardzo ukochała swoją małą ojczyznę. Co ważne, autorka nie ogranicza się jedynie do ukazania zmiennych losów Warszawy, ale nieustannie nawiązuje do ówczesnej kultury wysokiej – malarstwa, literatury, teatru, opery, etc. Ta wyjątkowa saga rodzinna rozciągająca się na kilkaset lat wypełniona romansami, tajemnicami i skandalami, to prawdziwa rozkosz nawet dla najbardziej wymagającego mola książkowego...

Najstarszy wątek w „Klątwie...” rozpoczyna się w Warszawie, w XVII wieku. 29-letni Laurenty Żmij, syn organisty ze wsi Kamion, lutnista królewskiej kapeli, ma żonę, dzieci i dom blisko Rynku. Zamknięty w sobie, raczej ponury i małomówny, z dość znacznymi brakami w edukacji, marzy o stworzeniu domu gościnnego na jednej z głównych dróg prowadzących do Warszawy (na Długiej). Kiedy jego żona Anna niespodziewanie umiera w połogu, mężczyzna nie załamuje się, ale uparcie dąży do celu mimo rzuconej na jego rodzinę klątwy. Czy 19- letnia szwagierka Laurentego, inteligentna i charakterna Kalina Melcerówna, obdarzona niezwykłym talentem kulinarnym i niebywałą intuicją, która przyjeżdża z niezapowiedzianą wizytą, pomoże mu zrealizować śmiały plan czy też go zniweczy?

Kiedy w roku 1870 Eleonora Żmijewska, córka właściciela Hotelu Varsovie mieszczącego się przy ulicy Długiej 30 w Warszawie, dowiaduje się, że ojciec popełnił samobójstwo, pozostawiając matkę i jej pięcioro dzieci z gigantycznym długiem, jej życie legnie w gruzach. Do tej pory zaangażowana w działalność charytatywną, udzielająca się w przytułku należącym do Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności, serwowała biedakom wodniste zupy, pomagała w szkółce dla ubogich, ucząc dzieci czytać i pisać, próbując im jednocześnie wpoić, że tylko nauką i ciężką pracą mogą sobie zapewnić lepsze życie. Po tragicznej śmierci ukochanego papy, kiedy okazuje się, że hotelowi grozi bankructwo, matka pogrążona jest w histerii, brat myśli jedynie o przyjemnościach, a reszta rodzeństwa się rozpierzchła, to właśnie Eleonora jest jedyną osobą, której zależy na uratowaniu rodzinnego dobytku. W takiej sytuacji pomóc może jedynie dobre zamążpójście. Tylko skąd wziąć odpowiedniego kawalera? Potencjalny kandydat musiałby mieć smykałkę do prowadzenia interesów, niemałe oszczędności i dobre serce. Czy Teodor Szpakowski spełni te wszystkie warunki i otrzyma rękę panny Żmijewskiej oraz prawo do zarządzania hotelem?

W 2016 roku do Janka, warszawskiego prawnika, zgłasza się Dana Spakowski. Kobieta przyjeżdża do Warszawy, by odzyskać należącą do rodziny ojca, Michała Szpakowskiego, warszawiaka z dziada pradziada, kamienicę przy ulicy Długiej, w której niegdyś mieścił się hotel. Został on całkowicie zniszczony w wyniku działań wojennych w trakcie powstania. Spakowski nie żywi ani do budynku ani do samego miejsca żadnego sentymentu, ale czuje, że po tak wielu światowych metropoliach, w których mieszkała, przyszedł czas na miasto jej przodków. Zarówno Dana jak i Janek nie mają pojęcia, jak zaskakująco potoczy się ich znajomość. Zwłaszcza, że na horyzoncie majaczy już afera reprywatyzacyjna...

Wreszcie nadszedł czas na Warszawę, główną (jak mniemam) bohaterkę sagi. Sylwii Zientek w sposób zaskakujący udało się oddać klimat miasta, zarówno sprzed kilku wieków, jak i zaledwie sprzed roku. Przechodząc płynnie od współczesności do przeszłości (lub odwrotnie), opisuje z rozmachem dzieje polskiej stolicy w sposób fabularny. Autorka upowszechnia rzetelną wiedzę o swym ukochanym mieście w bezbolesny sposób, bez wykładania historii, czy zanudzania mnogością postaci, faktów lub konkretnych dat. Sąsiadują tu ze sobą nobliwi panowie w cylindrach i damy w toaletach z długimi ogonami sunącymi po brudnym bruku oświetlonym latarniami gazowymi; podłe szynki i domy schadzek o różnym stopniu wytworności; brudne dzieciaki bawiące się w zapuszczonych zaułkach, kwiaciarki, handlarz[e] ulicz[ni], kataryniarz[e] i śpiewa[cy].

A nawiązując do współczesności, Zientek opisuje ‘warszawskie słoiki’ na przykładzie młodego adwokata, Janka: Powinien znać to miasto, mieć do niego jakiś stosunek emocjonalny. Z początku go nienawidził, czuł się kompletnie wyalienowany, nie miał znajomości i koneksji, które tutaj zwłaszcza – jak mu się zdawało – były podstawą sukcesu. Miotał się, odbijał od muru, podobnie jak jego koledzy. Tutaj każdy był skądś (...) z całego kraju, tylko nie z Warszawy. Każdy czekał na weekend, aby tylko pojechać do domu i w niedzielę wrócić z zapasami żywności, które pomagały przetrwać kolejny tydzień. Wszyscy tęsknili i narzekali na tempo życia, ceny i mody, które zmieniają się jak w kalejdoskopie...

Przy nazwiskach swoich protagonistów Sylwia Zientek inspirowała się źródłami historycznymi, by były one jak najbardziej wiarygodne, by odzwierciedlały ducha epoki i niosły przekaz postaci. Z bohaterów autentycznych, występujących w „Klątwie...” warto wspomnieć choćby: Helenę Modrzejewską, Henryka Sienkiewicza (zaznaczono tu nawet, iż pisuje do prasy pod pseudonimem Litwos), Bolesława Prusa (ulubionego kronikarza rzeczywistości Eleonory, pisującego do postępowej gazety „Niwa”; autorka, jak sama przyznaje, tym wątkiem składa mu hołd, gdyż sama wiele mu zawdzięcza), Stanisława Ignacego Witkiewicza, Józefa Chełmońskiego, aktorów z Teatru Wielkiego – Wincentego Rapackiego (pojawia się również Tekla Rapacka, jego żona, filantropka, którą z całego serca podziwiała Eleonora) i Popielównę. Operę z powodzeniem reprezentować może w tym wybitnym gronie Baldassare Ferri – kastrat, nadworny śpiewak Władysława IV Wazy i najwspanialszy z ówczesnych głosów warszawskich, zaś kwestie polityczne mniej znani – Iwan Sulima – przywódca powstania kozackiego w 1635 roku czy Maria Gonzaga de Nevers – druga żona króla Władysława IV.

Na uwagę zasługuje także wydanie książki, która na samym początku zawiera katalog najważniejszych postaci, mapki (przykładowo na wklejce widnieje Warszawa tuż przed potopem szwedzkim) i drzewa genealogiczne. Okładkę zaś zdobi niezwykłej urody praca Edwarda Dwurnika, malarza portretującego złożoność warszawskiego życia, który zgodził się na wykorzystanie reprodukcji jego obrazów przy „Klątwie...” oraz w części drugiej „Hotelu Varsovie”.

Książka napisana jest pięknym, plastycznym językiem. Widać w niej na każdym kroku dbałość o detale (szczególnie urzekły mnie drobiazgowe opisy porannej toalety Eleonory czy ówczesnej mody, kuchni, ziół, itd.) i prawdę historyczną. Już dawno nie czytałam tak dopracowanej, przemyślanej i wiarygodnej powieści jak „Hotel Varsovie. Klątwa lutnisty”. Chylę czoła i gorąco zapraszam wszystkich do lektury pierwszego tomu, a następnie do drugiego, zatytułowanego „Hotel Varsovie. Bunt chimery”.

Ocena: 6/6

Recenzja ukazała się na portalu lubimyczytac.pl pod tytułem: „Życie to wielkie teatrum...”

środa, 11 kwietnia 2018

Zemsta i przebaczenie. Morze kłamstwa - Joanna Jax

„Zemsta i przebaczenie. Morze kłamstwa” to czwarty już tom sagi Joanny Jax zdobywającej szturmem nasz rodzimy rynek. Autorka po raz kolejny zabiera nas do targanej wojenną zawieruchą Europy, w której stopniowo zmienia się układ sił. Bohaterowie, dobrze znani czytelnikom z poprzednich części, znów stają przed trudnymi wyborami, nie tylko moralnymi. Bo czy w tym tragicznym czasie, kiedy każdy dzień mógł być tym ostatnim, jest jeszcze miejsce na miłość, przyjaźń, nadzieję? Powieść ponownie zachwyciła mnie swoją wielowarstwową, intrygującą konstrukcją, która nie przytłacza ani mnogością historyczno-politycznych szczegółów ani okrucieństwem. Dla Joanny Jax liczy się bowiem człowiek, starcie jednostki z nieludzkim czasem wojny, która odkrywa najmroczniejsze sekrety ludzkiej natury i wszelkie zwierzęce odruchy...

„Morze kłamstwa” rozpoczyna się w 1943 roku w okolicach Grenady, w Hiszpanii, a kończy w Londynie w roku 1945. Autorka inicjuje powieść przypomnieniem aktualnej sytuacji każdego z bohaterów, dzięki czemu czytelnik ma możliwość przypomnieć sobie losy Alicji Rosińskiej, Hanki i Emila Lewinów, Juliana Chełmickiego, Igora Łyszkina oraz Waltera von Lossowa. Każdy z nich wciąż żywi cichą nadzieję, że los pozwoli im się kiedyś spotkać w komplecie oraz że uczucia takie miłość czy przyjaźń będą kiedyś królowały niezależnie od narodowości, pochodzenia, wyznania czy poglądów. Obecnie wszyscy mają przed sobą odmienne zadania i obowiązki. Czy zdobyte na różnych polach doświadczenie i układy, w jakich trwają, pozwolą im siebie kiedyś, po latach wzajemnie szanować?

Niektórzy z bohaterów, mimo tragicznej sytuacji ojczyzny, początkowo wciąż trzymają się marzeń. Niekiedy, by przypomnieć sobie prawdziwą wartość własnej osoby, wracają do starych listów od przyjaciół i kochanków i w ten sposób bronią swej godności. Ludzie pragną przede wszystkim normalności. Tego, by wreszcie było nudno i przewidywalnie; by dzieci budziły się radosne i nie były głodne; by miały za przyjaciół swoich rówieśników, a nie psy czy króliki. Nikt nie ma już siły na to, by uciekać, ukrywać się, kluczyć ani walczyć. Przed oczyma mają dylematy, jakie towarzyszyły im na początku wojny: ślepą wiarę w równość i braterstwo obok luksusu i rozrywki, jaką zapewniały im kiedyś duże pieniądze. Teraz, w obliczu ogromnych zniszczeń, wśród tysięcy ofiar, okazuje się niestety, że nie ma systemów idealnych. O co zatem walczono przez te wszystkie lata i czemu zapłacono tak wysoką cenę za własne (bądź cudze) ideały? Niewielu ma nadzieję na powrót do dawnego, beztroskiego życia. Teraz walczą o przetrwanie. Mierzą się z ogarniającą zewsząd samotnością, licząc mimo wszystko na bezinteresowną pomoc lub choćby strzępy ludzkich odruchów...

Jedną z najistotniejszych kwestii poruszanych przez Joannę Jax w tym tomie jest powstanie warszawskie, czynione do niego przygotowania, losy powstańców i ich zwierzchników, itp. Autorka wiernie odmalowuje panujące wówczas wśród naszych rodaków nastroje - ducha walki, zapał, chęć do starcia z najeźdźcą nawet za cenę życia, gotowość do służby ojczyźnie, ale również momenty zwątpienia. Nie tylko młodych, niedoświadczonych uczestników zbrojnego zrywu, ale również ich przełożonych – najwyższych rangą dowódców. Jax nie boi się poddać w wątpliwość sens wybuchu powstania, słabe przygotowanie Polaków, ogromną ofiarę jaką ponieśli. Stawia trudne, a czasem i bolesne pytania i zmusza do odpowiedzi na nie.

Co istotne, na kartach powieści nie leje się krew, choć czas akcji temu sprzyja. Czytelnik nie ma wrażenia, że walczy ramię w ramię z bohaterami na wojennym froncie. Joannie Jax udało się zaakcentować poczucie bezradności, osamotnienia, nieludzkie okrucieństwo czy wręcz barbarzyństwo okupantów oraz brak nadziei na jakąkolwiek sprawiedliwość. Na każdej niemal stronie wyraźnie czuć paniczny strach przed utratą własnego życia lub kogoś z najbliższych…

Chylę czoła przed panią Joanną. Kolejny raz. To czwarta część sagi nadal trzymająca w napięciu, wciąż budząca emocje i szczere zainteresowanie czytelnika. Autorce udaje się nieprzerwanie mnie zaintrygować, poruszyć moje serce bez reszty emocjami ludzi, których los niesprawiedliwie ograbił ze wszystkiego co mieli i czym żyli. Jestem ponownie urzeczona świetnym przygotowaniem tła historycznego, połączeniem go z warstwą obyczajową oraz barwnymi, wiarygodnymi bohaterami, którym nie sposób odmówić całej gamy ludzkich uczuć. Co warto jeszcze raz dobitnie podkreślić, mnogość tematów i miejsc akcji oraz jej wielotorowość nie powoduje chaosu, rozdrażnienia czy tracenia wątku. Wszystkie wydarzenia są ze sobą mniej lub bardziej powiązane i nieustannie inspirują. Brawo, brawo, brawo! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.

Ocena: 6/6


Recenzja ukazała się na portalu lubimyczytac.pl pod tytułem: O tym, dlaczego umrzeć jest najprościej, a dużo trudniej walczyć o życie...

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Rażony geniuszem - Maureen Seaberg, Jason Padgett

Dziesięć lat temu Jason Padgett w wyniku brutalnego pobicia doznał pourazowego uszkodzenia mózgu. W następstwie tych obrażeń zamiast niedowładu, paraliżu, porażenia kończyn czy zaburzeń mowy, doszło u niego do ujawnienia wrodzonych, lecz dotąd uśpionych, zdolności, a jego umysł niespodziewanie zaczął wytwarzać dość oryginalne idee i wizje. „Rażony geniuszem” to prawdziwa historia Amerykanina będąca dowodem na to, iż wciąż niewiele wiemy o naszym mózgu. Naukowcy badający przypadek Padgetta potwierdzają, iż każdy z nas rodzi się z ogromnym potencjałem i czasem wystarczy niewielki bodziec, by odkryć go w sobie. Czy to oznacza, że nie wykorzystujemy w pełni możliwości naszego mózgu?

Jason Padgett nie wyróżniał się niczym w gronie swoich rówieśników. Lubił się bawić i nieustannie szukał nowych podniet. Rzucił naukę wiele lat przed pobiciem, bo miał słabe stopnie, a przedmioty szkolne nie interesowały go. Pracował w firmie rodzinnej jako sprzedawca mebli, a po pracy korzystał z życia. Pewnego wieczoru, gdy wychodził z baru karaoke, został pobity przez dwóch mężczyzn. Napastnicy zadali mu kilkanaście ciosów w głowę. Czaszka nie pękła, doszło natomiast do urazowego uszkodzenia mózgu, urazu wewnątrzczaszkowego oraz do mikrouszkodzeń. Początkowo pojawiły się niezależne od jego woli triki, wizje i drżenia, ale także coś jeszcze. Jason po brutalnym napadzie niespodziewanie stał się bystrzejszy, był coraz bardziej zatopiony w myślach i pogrążony w rozważaniach. Częściej też izolował się od innych, pociechy szukając w literaturze fachowej: Niemal bezustannie krąż[ył] w natchnieniu, gnany potężnym głodem wiedzy, czyta[ł] wszystko o matematyce i fizyce, snu[ł] własne teorie. Mężczyzna zaczął interesować się szczególnie geometrią na poziomie akademickim, która stała się jego wielką pasją i od tamtej pory nieustannie mu towarzyszy. Opowiada o niej z przyjemnością nie tylko swoim czytelnikom, ale i klientom w sklepie: Liczby to moja obsesja i nie potrafię się z niej wyzwolić. Nie mogę wejść po schodach, nie sumując stopni, a jedząc, nie przestaję liczyć, ile razy przeżuwam każdy kęs. Dlatego nie żuję gumy. Przy każdym odliczaniu liczby pierwsze i inne niekończące się liczby przybierają własne, spiralne kształty. Mężczyzna posiada obecnie niewytłumaczalną wiedzę teoretyczną dotyczącą matematyki i fizyki (nigdy nie studiował żadnej z obecnie inspirujących go dziedzin!), ale wciąż uzupełnia luki w kwestiach podstawowych, dlatego rozpoczął naukę w college’u. Nabył także niebywałych zdolności artystycznych – swoje intensywne doznania i wizje przenosi na sztukę - rysuje matematyczne fraktale! Szczególnie fascynują go formy, w jakich występują one w przyrodzie, np. w gałęziach drzew czy naczyniach krwionośnych człowieka. Jason Padgett jest jedyną znaną osobą, u której wystąpiły jednocześnie syndrom nabytego sawantyzmu (zespół talentu pourazowego) i synestezja. Co więcej, jest prawdopodobnie pierwszą osobą na świecie, która ręcznie sporządza rysunki fraktali matematycznych i pierwszym znanym nauce synestetykiem widzącym przedmioty i wzory jako owe fraktale. Za swoje prace artystyczne otrzymał nagrody i wyróżnienia.

Warto podkreślić, iż Jason Padgett wielokrotnie poddawał się różnym badaniom, by zrozumieć, co tak naprawdę dzieje się z jego mózgiem i czy wizje, których doświadcza, są wytworem jego ‘chorego’ umysłu czy istnieją naprawdę. Wyniki, m.in. rezonansu i innych bardziej szczegółowych badań, za każdym razem były prawidłowe, a nowe postrzeganie świata nie ustąpiło mimo upływu czasu. Tłumaczono mu, iż jego mózg zmienił jedynie sposób funkcjonowania, nie powstało w nim nic nowego. Nie jest również, czego obawiał się najbardziej, chory psychicznie. Padgett szukając przyczyny swej przemiany, ukazuje czytelnikowi oprócz ewidentnych plusów nowej sytuacji, minusy – traktowanie go przez innych ludzi jak odludka i dziwaka, któremu nieobce są uciążliwe fobie, depresja, chroniczne bóle, uzależnienie od leków, itp. Jego książka to również hołd dla wszystkich sawantów oraz ludzi wykluczonych ze społeczeństwa, choćby ze względu na ich odmienność.

Historia Jasona Padgetta opisana przez niego samego i wspierającą go Maureen Seaberg w książce „Rażony geniuszem” jest dowodem na to, iż w każdym z nas gdzieś głęboko drzemią zaskakujące zdolności i moce. Ten (nie)zwykły Amerykanin uczy dostrzegania we wszystkim co nas otacza piękna i koncentrowania swej uwagi na tym, co najważniejsze – bez względu na wszelkie przeciwności. Książkę polecam szczególnie wątpiącym; tym, którym brakuje wiary we własne umiejętności oraz każdemu, kogo fascynuje ludzki umysł.

Cytaty za: Rażony geniuszem, Maureen Seaberg, Jason Padgett, Świat Książki, Warszawa 2017.

Ocena: 2/6

Recenzja ukazała się na portalu lubimyczytac.pl pod tytułem: I Ty masz tę moc!

piątek, 14 lipca 2017

Zemsta i przebaczenie. Rzeka tęsknoty - Joanna Jax

Zemsta i przebaczenie. Rzeka tęsknoty, to trzeci tom (z zapowiedzianych sześciu!) bestsellerowej sagi Joanny Jax. Autorki, która konsekwentnie, z wielką pokorą walczy o zainteresowanie i uznanie czytelników. Co istotne, ta walka nie jest ani nachalna, ani agresywna (patrz: projekty okładek, promocja, etc.). Intensywne, momentami zapewne żmudne przygotowania do każdej książki, dbałość o prawdę historyczną i współgrającą fikcję literacką (choćby pasujące do niej życiorysy bohaterów), przyczyniają się do tego, że po książki tej autorki sięgam z prawdziwą przyjemnością. Co może zaskakiwać, uczucia po lekturze wciąż pozostają niezmienne, ale o tym później.

Jest rok 1942, końca wojny, wbrew powszechnym oczekiwaniom, nie widać. Bohaterowie, dobrze znani czytelnikowi z dwóch poprzednich tomów, ponownie walczą z przeciwnościami losu. Każdy z nich coś stracił, zrezygnował z własnych marzeń i planów. Wszyscy zastanawiają się, jak przetrwać. Większość skupia się na sobie, wierząc, że tylko to może im pomóc przeżyć. Okrucieństwo wojny sprawia, że już absolutnie nic nie robi na nich wrażenia. Wojna zmieniła nie tylko granice, ale także ludzkie poczynania, ich sposób myślenia i priorytety. Los bywał przewrotny i lubił sobie kpić z człowieka. Miłośnikowi piękna zafundował taplanie się w nieludzkim brudzie śmierci i upokorzenia, a bojowniczce o dobro na świcie podarował śmierć.

Teraźniejszość nie spełnia oczekiwań protagonistów - wystawia ich na kolejne próby, niszczy wszystko to, o czym kiedyś śnili. Wszyscy zaś bez wyjątku tak bardzo pragną spokoju, odpoczynku i szarości dnia codziennego przeżytego wspólnie z najbliższymi… W cieniu narodowej tragedii, jaką niewątpliwie była okupacja i wszelkie restrykcje z tym związane, w ludzkich sercach rozgrywały się pojedyncze klęski, niknące w obliczu spraw ważkich, śmierci setek ludzi, terroru i życiowej wegetacji. Gdy jednak taki dramat dotykał konkretnego człowieka, świat wokół znikał, jakby nie miał znaczenia, bez względu na sytuację.

Alicja i Julian próbują dojść do siebie po ostatnich wydarzeniach, które zgotowało im gestapo. Radosna nowina, która niedawno podniosła ich na duchu i dała nadzieję na przyszłość, zniknęła tak szybko jak szybko się pojawiła. Zamiast optymizmu i pogody ducha, teraz w ich wspólnym życiu króluje żałoba, smutek i rozczarowanie. Alicja za sprawą dramatycznych wydarzeń dojrzewa, dostrzega popełnione wcześniej błędy. Wcześniej [c]hciała czerpać garściami swoje szczęście, radość i przyjemności. A gdy to wszystko wymykało jej się z rąk, patrzyła na puste dłonie. Teraz poczuła się jak osoba dorosła, choć tak bardzo pragnęła żyć złudzeniami, wierząc, że nic złego nie może się stać… Tymczasem życie nie zawsze układa się tak jak tego pragnęła…

Hanka ukrywa się w Magnuszewie. Nieustannie towarzyszy jej tęsknota za ukochanym. Życie nabiera kolorów jedynie dzięki dzieciom, które dodają jej skrzydeł, rozbudzają nadzieję i dodają odwagi, by marzyć w tych trudnych czasach. Niespodziewanie w życiu pojawia się pewien przystojny Niemiec. Jego obecność nie wszystkim się jednak podoba, co dają Hance odczuć… Co zrobi z tym Lewinówna? Czy przystojny, szarmancki, czuły i opiekuńczy Hermann Ritz pozwoli jej zapomnieć o ukochanym Igorze? Hanka wierzy, że to nie kraj, w którym się urodziliśmy świadczy o naszym człowieczeństwie, ale to, co nosimy w sercu i umyśle. (…) Zaznała[…] wiele cierpień od Niemców, a jednak wciąż wierz[y], że i wśród [nich] trafiają się porządni ludzie. Podobno zdarza się, iż to aniołowie przybierają postać naszych wrogów…

Brat Hanki, Emil, wciąż jest pełen żalu i gniewu. Pragnie zmiany, chce się oderwać od swojej ponurej przeszłości, ale trudno mu zrezygnować z wygód, do jakich się przyzwyczaił i zmienić sposób myślenia. Jednak wreszcie pojawia się ktoś, dla kogo Lewin jest w stanie poświęcić bardzo dużo. I nie jest to piękna kobieta…

Walter von Lossow trafia w okolice oblężonego Leningradu, gdzie ma za zadanie przygotować dokumentację propagandową. Za sprawą szokujących i tragicznych zarazem zdjęć ukazuje ogrom ludzkiego cierpienia i bezsens wojny. Później trafia do Katynia, by Niemcy mogli się oczyścić z zarzutów, że to nie oni zabili polskich oficerów. Szukając ich grobów i będąc świadkiem ekshumacji, na tej nieludzkiej ziemi dochodzi do zaskakującego spotkania… Spotkania, które sprawi, że von Lossow stanie przed nie lada dylematem moralnym i będzie zmuszony podjąć jednoznaczną decyzję…

Joanna Jax w dość czytelny sposób niszczy stereotypy i wyłamuje się z ogólnie rozpowszechnianych schematów. Ukazuje, że [n]ie każdy Niemiec był oprawcą, jak Schwartz, i nie każdemu z Polaków można byłoby dać medal za odwagę, honor i walkę z okupantem. Normalni ludzie po obu stronach barykady usiłowali odnaleźć się w tym przedziwnym życiu, jakie przyszło im wieść. Autorka bardzo ciekawie wplata wątek Katynia i ekshumacji polskich oficerów, próby poinformowania świata o masowej zagładzie Żydów na ziemiach polskich (w tle pojawia się nawet generał Sikorski), prośby o interwencję aliantów. Wszystkie wzmianki historyczne są ściśle związane z odczuciami bohaterów. To w ich świecie wewnętrznym czytelnik może się przejrzeć, to dzięki nim możemy sobie wyobrazić, co czuli ludzie, przeżywający koszmar wojny: Nie potrafi[li] już sobie wyobrazić normalnego życia, przy taktach wdzięcznej muzyki, kontemplowaniu sztuki i u boku pięknych kobiet, by nie mieć przed oczami obrazów wisielców, wygłodniałych ludzi gotowych do najgorszych czynów za kawałek chleba czy poniewieranych kobiet, zbrukanych żądzami spragnionych uciech żołnierzy. Czu[li], że to, co widzi[eli], już do końca życia będzie jak brudna plama na pięknej sukience, fałszywa nuta w idealnie skomponowanej symfonii czy rysa na obrazie artysty. W śmiechu zawsze już będ[ą] słysz[e]li skowyt rannych, płacz cierpiących po stracie bliskich, a na bezchmurnym niebie dostrze[gą] złowróżbną chmurę…

„Rzeka tęsknoty” to bardzo sugestywny opis ludzkości uwikłanej w wojenną, pozbawioną sensu, zawieruchę. To ponadczasowy melancholijny obraz osamotnionego człowieka, którego najbliższym uczuciem zdaje się być właśnie tęsknota. Wszyscy bohaterowie, bez wyjątku, za czymś tęsknią - za utraconym członkiem rodziny, za oddalającym się ukochanym mężczyzną, za bliskością drugiego człowieka, za wolną i bezpieczną ojczyzną, za komfortowymi warunkami życia, za normalnością, itd. Niestety, los nieustannie nie pozwala im ich zaspokoić…
Joannie Jax, już po raz trzeci, udaje się zaintrygować czytelnika historią grupy ludzi, której nieustannie wieje wiatr w oczy. Przypatrując się ich przemianom, dokonywanym wyborom, podejmowanym decyzjom, otrzymujemy wiarygodny obraz tamtych czasów oraz szeroki wachlarz uczuć – od miłości, zazdrości po nienawiść. Co ciekawe, autorka punktuje za każdym razem konkretnego człowieka, a nie cały naród, jakieś grono czy pewną społeczność. Po raz kolejny z czystym sumieniem mogę polecić tę sagę. Pisarka rozwija swój warsztat nieustannie, raczy nas piękną polszczyzną i przemyślaną, wiarygodnie zaprezentowaną historią, opakowaną w klimatyczną okładką. Czego chcieć więcej?

Cytaty za: Zemsta i przebaczenie. Rzeka tęsknoty, Joanna Jax, Videograf, Chorzów 2017.

Ocena: 5/6

Recenzja ukazała się na portalu lubimyczytac.pl pod tytułem: Morze uczuć