poniedziałek, 27 marca 2017

Księga snów - Nina George

„Księga snów” Niny George zamyka cykl trzech jej powieści (w jego skład wchodzą również „Księżyc nad Bretanią” i „Lawendowy pokój”), który dotykał problemu nieskończoności. Niemiecka pisarka i dziennikarka w swej najnowszej książce chciała „opowiedzieć o […] strachu przed przemijaniem, budując ‘bajkowe’ rzeczywistości równoległe, istniejące między światami, niebem i ziemią.” „Księga snów” dotyczy również relacji międzyludzkich. Tych, które zostały zaprzepaszczone i tych, które właśnie są odbudowywane. To spotkanie z ludźmi, których niszczy dogłębnie paraliżujący strach, dotkliwa samotność, niewysłowiona tęsknota za bliskością i poczuciem bezpieczeństwa oraz potworny lęk przed śmiercią.

Samuel Valentiner ma 13 lat. To niezwykle inteligentny chłopiec (iloraz inteligencji 148, członek Mensy) będący synestetykiem. Jest chorobliwie nieśmiały i nadwrażliwy, nie potrafi poradzić sobie z intensywnością życia, z natłokiem odczuć i wrażeń. Osaczony przez wrażenia, których zwyczajni ludzie nie rejestrują, przyznaje, iż [o]dbiera(…) rzeczywistość nietypowo. Dostrzega(…) barwy dźwięków, głosów i muzyki. Rodzice Sama nie są razem. Chłopca wychowuje mama, Mariefrance (kiedyś korespondentka wojenna), która stworzyła rodzinę z innym mężczyzną, Steve’em. Ojciec Sama to Henrie M. Skinner, także korespondent wojenny, wyróżniony przezMagazyn ‘Time’ jako Człowiek Roku - jeden z tych, którzy „ryzykują życie, żeby opowiedzieć o jego ciemnych stronach”. Mężczyzna jest praktycznie nieobecny w życiu syna, choć to nie tylko jego wina. Mariefrance od lat starała się zniechęcić Sama do ojca. Najpierw ograniczyła Henriemu prawa do spotkań z dzieckiem, później przypisywała mu wszystkie najgorsze cechy, by wybić Samuelowi z głowy chęć kontaktów z tatą. Nie udało się. Sam nieustannie śledził w gazetach poczynania ojca, czekał na jakiś sygnał od niego, choćby najmniejsze zainteresowanie. Ale Skinner milczał zatopiony we własnym cierpieniu. Pogrążony w ciemności, depresji i bezsensie istnienia, nie miał o sobie najlepszego zdania. Był świadomy, że jest kiepskim ojcem, ale pragnął to zmienić. Prawie mu się udało. Kiedy śpieszy się do Sama do szkoły, by spędzić z nim Dzień Ojca i Syna, na skutek nieszczęśliwego splotu okoliczności, zostaje potrącony przez samochód. Do szkoły nie dociera, niestety.

Po wypadku Henri jest w śpiączce, nie ma z nim kontaktu, a rokowania są złe. Sam odwiedza go po kryjomu przed zazdrosną o uczucia syna mamą. O tragicznym zdarzeniu dowiaduje się również była dziewczyna Henriego, Eddie, którą ten ustanowił jako osobę reprezentującą jego interesy w przypadku zagrożenia życia. Skinner przez trzy lata stanowił centrum [jej] świata, wokół niego kręciły się [jej] tygodnie, dni i uczucia napędzane jego obecnością. Kochała go do szaleństwa, a on odrzucił jej miłość. Teraz znów się spotykają, ale okoliczności stały się bardziej drastyczne, czy jest zatem szansa choćby na pojednanie?

To doświadczenie, tak trudne zarówno dla Eddie jak i Sama, całkowicie zmienia ich optykę. Henri, który utknął „między brakiem końca i brakiem początku”, ma wreszcie obok siebie ukochane istoty, którym wcześniej nie dawał odczuć, ile dla niego znaczą. Wcześniej podejmował złe decyzje, szukał własnego miejsca w życiu, sam przekreślał wszystkie możliwości. Teraz dochodzi do smutnego wniosku: Życie mija(ło) w milczeniu (…) Odgrodziłem się od miłości, dzieci, i nocy, które mógłbym przespać. Wtedy przestałbym się bać śmierci. Obecnie lekarze informują o ciągle pogarszającym się stanie zdrowia Henriego, a on niestety nic nie może zrobić, by odbudować relacje z najbliższymi. Słyszy, co się wokół niego dzieje, chciałby zareagować, ale nie może nic powiedzieć. Działać może za to Eddie, która ryzykując utratę zaufania obecnego partnera, codziennie odwiedza Henriego, dba o niego, a nawet przynosi mu… zapachy! To aromaty tego, co kiedyś wspólnie jedli i pili oraz [r]zeczy z przeszłości. Stare gazety. Wilgotny piasek. Rozmaryn. Świeże naleśniki (…) Codziennie szukam w pamięci tego, co lubił. I choć lekarze twierdzą, że pacjent na pewno nie słyszy ich i nie rozumie, Eddie codziennie puszcza Henriemu muzykę, którą lubił, szczególnie tanga, do których tańczyli. Poza tym myje mu stopy, namaszcza je olejkiem, masuje go, mówi do niego. Jej codzienność zmienia się, a ona sama przechodzi błyskawiczną metamorfozę: Wydaje mi się, że nigdy nie żyłam tak intensywnie jak teraz. Z każdym dotknięciem ciała Henriego czuję, jak moje życie się rozszerza. Cierpię, kocham, walczę. Wszystko, co piękne, staje się piękniejsze niż kiedykolwiek. Wszystko, co błahe, oddala się. Czuję się tak, jakbym wreszcie znalazła się we właściwym miejscu.

Sam tymczasem, w przeciwieństwie do swego ojca, prowadzi życie pełne przeżyć. Nie jest ono łatwe i wygodne, ale zdecydowanie pełniejsze niż życie jego najbliższych. Może to dlatego, że odbiera rzeczywistość nietypowo? A może dlatego, że nie oszukuje, jest uczciwy i szczery w stosunku do ludzi? Chłopiec dobrze ‘czuje’ ojca i chce towarzyszyć mu w tym trudnym czasie zawieszenia. Czasami wstydzi się, że jest niepozbierany, że myli piętra i zamiast do sali ojca, wchodzi na oddział ‘dla warzyw’; do pokoju, z którego słychać muzykę, i w którym dostrzega Madelyn – uroczą dziewczynę o przenikliwym spojrzeniu… Walkę ze sobą stoczyć będzie musiało serce i rozum… Tylko czy uczucie może wykiełkować w takim miejscu?

„Księga snów”
to poruszająca historia balansująca między życiem a śmiercią, między strachem a spełnieniem. Nina George subtelnie, z wyczuciem i delikatnością prowadzi czytelnika przez narrację trzech związanych ze sobą osób, pozwalając czytelnikowi spojrzeć na te same fakty z różnych perspektyw. Nie brak tu miejsca na egzystencjalną refleksję, na chwilę zadumy nad kondycją współczesnego człowieka i nad tym, ile możemy zyskać, gdy pozbędziemy się strachu. Zresztą tam, po drugiej stronie nie jest chyba aż tak źle i można się tam z pomocą pewnych atrybutów szybko odnaleźć: Można zabrać ze sobą wszystko to, co za życia tak trudno było nam zatrzymać, to, co czujemy tylko przez chwilę, czasem w skrytości ducha. Można zabrać ze sobą szczęście. I miłość. Wszystkie najpiękniejsze godziny życia, światło niosące spokój, piękny zapach, śmiech i przyjaźń. Wszystkie pocałunki, najczulsze pieszczoty, śpiew. Wiatr, który smaga twarz i tango. Muzykę, szelest trawy, która jesienią pokrywa się w nocy szronem. Migotanie gwiazd, radość, odwagę i wielkoduszność. To wszystko można zabrać. To wszystko istnieje pomiędzy. Niech wasze serca nigdy nie będą puste... Zatem do zobaczenia!

Cytaty za: Księga snów, Nina George, Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2017.

Ocena: 5/6

Recenzja ukazała się na portalu lubimyczytac.pl pod tytułem: Między światami. Na rozstaju dróg

6 komentarzy :

  1. Odpowiedzi
    1. Jak zwykle czerwienię się po same uszy :-)

      Usuń
    2. Tylko, że trochę nudna biorąc pod uwagę, że przez 3/4 tego długiego tekstu opisujesz samą treść książki, co niekoniecznie jest na rękę czytelnikowi, który nie miał do czynienia z tą książkę (a jeśli nawet już przeczytał to nie wiem czy będzie go interesować takie streszczenie książki). Jeśli książka faktycznie Ci się podobała to można to wywnioskować tylko z oceny końcowej.

      Usuń
    3. Na szczęście nie ma obowiązku ani nakazu czytania nudnych recenzji. Można spokojnie czytać tylko te ciekawe. I właśnie jedynie takich Ci życzę.

      Usuń
  2. Książkę zamówiłam, więc jestem ciekawa czy przypadnie mi do gustu, tylko się zastanawiam, bo nie znam wcześniejszych tytułów autorki, czy nie będzie to problemem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także nie czytałam wcześniejszych książek tej autorki, ale nie stanowiło to dla mnie żadnego problemu. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń