sobota, 25 października 2014

Pies też człowiek? Relacje psów i ludzi we współczesnej Polsce - Praca zbiorowa

Dookoła trąbią, że mamy za sobą 25 lat wolności. Prezydent sadzi drzewa, liczni naukowcy debatują, prelegenci referują, co się zmieniło, co zyskaliśmy, i co by było gdyby się nie udało. Autorzy pracy zbiorowej o intrygującym tytule „Pies też człowiek?” idealnie wpasowali się w tę ogólnopolską dysputę. Analizując zmiany, jakie zaszły w Polsce od 1989 roku w relacji ludzie-psy, stworzyli publikację bezprecedensową i innowacyjną zarazem – przeznaczoną nie tylko dla właścicieli czworonogów, ale wszystkich, którym owa tematyka jest bliska lub też dla tych, którzy zechcą dać jej szansę...

Pies jest najpopularniejszym zwierzęciem domowym w Polsce i najlepszym przyjacielem człowieka. To właśnie z psami wchodzimy w głębokie, wielowymiarowe relacje, nawiązując trwałe więzi. Mimo iż to duży drapieżnik, ludzie dostrzegają gotowość tego gatunku do naśladowania zasad współżycia społecznego i za to go cenią. Poza tym jest medialny, często obecny w prasie i telewizji i ma możliwości. Wszak żaden inny przedstawiciel ze świata fauny nie dopełnia wizerunku harmonijnej rodziny tak przekonująco jak pies i tylko on jest w stanie skutecznie poprawić wizerunek danej osoby, np. prezydenta - ocieplając go, ukazując łagodniejsze i bardziej empatyczne oblicze człowieka. Najbardziej znane psy polityków to oczywiście te, należące do rodzin przywódców Stanów Zjednoczonych. Mówi się, że bez psa Biały Dom nie jest kompletny i rzeczywiście trudno się z tym nie zgodzić…

Wróćmy jednakże do Polski. Co zmieniło się w życiu przeciętnego psa w ciągu tych 25 lat? Dużo. Dziś przeciętny Polak nie szuka psa-stróża, ale psa towarzysza i członka rodziny. Najlepiej, gdy jest to zwierzę o łagodnym, towarzyskim usposobieniu, co czyni go wręcz idealnym towarzyszem zabaw dzieci i rodzinnych wycieczek. Właściciele psów zdają sobie doskonale sprawę z tego, iż opieka nad zwierzęciem w dzieciństwie może wykształcić zwiększoną wrażliwość na uczucia i postawy innych ludzi, nauczyć tolerancji, samoakceptacji, sprzyjać rozwojowi emocjonalnemu w okresach wyobcowania, odrzucenia bądź kryzysu i w wielu innych przypadkach. Stąd boom na labradory i goldeny… Pies to obecnie również cenny konsument. Profesjonalna opieka weterynaryjna, specjalistyczne karmy (w 2011 roku wartość sprzedaży samych tylko karm sięgnęła w Polsce kwoty 804 milionów złotych), odpowiednia rekreacja, ośrodki szkoleniowe, hotele, cmentarze dla zwierząt (najbardziej znany z nich to cmentarz Psi Los w Koniku Nowym), psi behawioryści, groomerzy zajmujący się psią pielęgnacją, a także osoby wyprowadzające czworonogi na spacer pod nieobecność zapracowanych opiekunów – to tylko niektóre wymienione na szybko usługi, jakie są dostępne dla naszych pupili. To dowód na to, że w życiu polskich psów wiele się zmienia. Widać to także na przykładzie szkoleń, w których odchodzi się od surowych, cielesnych kar (również kolczatek, obroży zaciskowych i elektrycznych) na rzecz pozytywnych wzmocnień. Poza tym psy są coraz częściej obecne w przestrzeni publicznej jako przykład zaawansowanej współzależności. Mam tu na myśli osoby niepełnosprawne i ich czworonożnych przewodników lub choćby stale rozwijającą się dogoterapię. Psy postrzega się coraz częściej jako członków rodziny, przypisując im status osoby (uczestniczą przecież w ważnych wydarzeniach i obrzędach Polaków, otrzymują prezenty pod choinkę bądź z okazji urodzin). Ostatnio, co bardzo cieszy, można zauważyć również zwiększoną wrażliwość społeczną na krzywdę zwierząt. Coraz więcej osób postrzega uratowanie psa ze schroniska jako godne pochwały, jako dobry uczynek. Nie dziwi zatem fakt, iż wielu opiekunów rozmawia z psami, bawi się z nimi jak z dziećmi czy też uwzględnia je we wszelkich rytuałach i obrzędach: Fizyczna i emocjonalna bliskość, charakteryzująca związki ludzi i psów, działa na rzecz znoszenia barier pomiędzy człowiekiem a innymi żywymi organizmami, których odmienność i „dzikość” może budzić lęk. To właśnie owa zażyłość sprawia, iż coraz więcej osób ceremonialnie żegna swoje zwierzęta. Naukowcy podkreślają, iż żałoba po stracie ukochanego pupila może być przeżywana równie silnie i powodować takie same problemy natury psychofizycznej, jak śmierć bliskiej osoby.

O wiele więcej niż w Polsce oferuje się oczywiście zwierzętom w Ameryce. To niesie ze sobą (o dziwo!) ogromne konsekwencje. Psy amerykańskie bowiem borykają się z problemem nieznanym większości psów na świecie – muszą zniechęcić swoich właścicieli do nieustannych, motywowanych głęboką miłością, lecz w gruncie rzeczy destrukcyjnych wysiłków zmierzających do przekształcenia psów w czworonogich, pokrytych sierścią ludzi… Brr, brzmi naprawdę groźnie!

Jeśli chcecie się dowiedzieć, czy kobiety i zwierzęta łączy wspólne usytuowanie po stronach „inności”; jak naprawdę wyglądają wystawy i co się dzieje za ich kulisami; czy feminizacja sportów kynologicznych jest faktem oraz czy da się oszacować, czy pies również odczuwa „ekstazę” komunikacji międzygatunkowej, czy czuje, że staje się jednością z człowiekiem, koniecznie zajrzyjcie do książki. Autorzy tej wyjątkowej publikacji zadbali o to, by czytelnicy mogli poszerzyć swoją wiedzę z zakresu kynologii, usystematyzować ją i znaleźć wreszcie odpowiedź na pytania o charakter więzi łączącej ludzi i psy w Polsce. A wszystko to w odwołaniu do metodologii różnych dyscyplin i dziedzin nauk humanistycznych – socjologii, antropologii, historii, literaturo- i kulturoznawstwa oraz pedagogiki. Warto przeczytać!

Ocena 5+/6

Cytaty za: Pies też człowiek? Relacje psów i ludzi we współczesnej Polsce, Praca zbiorowa (Michał Piotr Pręgowski, Justyna Włodarczyk), Wydawnictwo Naukowe Katedra, Gdańsk 2014.

Recenzja ukazała się na portalu lubimyczytac.pl pod tytułem: O komunikacji międzygatunkowej zdań kilka…


czwartek, 23 października 2014

Kuchnia kobiet - Do podjadania podczas czytania

Czytanie i jedzenie to jedne z najprzyjemniejszych doznań i ulubionych czynności wielu osób. Większość z nas lubi je łączyć, dlatego często podczas lektury podjada sobie różne pyszności. Ja również należę do tej grupy. Nie ukrywam, że zdecydowanie wolę spędzać czas z książką niż gotować, ale od czasu do czasu nawet taki mól książkowy jak ja pędzi do kuchni, by coś pysznego przygotować, ażeby później mieć jakiś pyszny dodatek do dobrej książki.

Ten jesienny czas sprawił, że tym razem naszła mnie ochota na coś słodkiego, co sprawi, że moje endorfiny poszybują w górę. Moje myśli kłębiły się wokół ciast, a szczególnie wokół prostej i jednocześnie nieszablonowej szarlotki. To właśnie ona kojarzy mi się z poczuciem bezpieczeństwa, domowym ciepłem, długimi wieczorami i ukochaną babcią, która w kuchni umiała zdziałać cuda. W dość zaskakujący sposób znalazłam łatwy i szybki przepis, dzięki któremu przypomniały mi się najpiękniejsze chwile mojego dzieciństwa. Każdy kęs tej szarlotki dosłownie rozpływał się w ustach. To zasługa delikatnego smaku uzyskanego za sprawą: cieniutko startych pachnących jabłek (ach, ta szara reneta!) i chrupiącego wierzchu ciasta nadającego mu niepowtarzalny wygląd. Szarlotka w połączeniu z aromatyczną karmelową herbatą rooibos i lekturą najwyższych lotów (tym razem najnowszy W.G. Sebald - "Campo santo") sprawiły, że oprócz cudownych wrażeń estetycznych mogłam poczuć przysłowiowe 'niebo w gębie'. Jeśli chcecie wiedzieć, o czym piszę, podaję Wam przepis na przepyszną 'Szarlotkę Maryni zaczerpnięty z książki Moniki Zamachowskiej pt. "Kuchnia kobiet":

Składniki:
• 2 kg jabłek, najlepiej szara reneta
• 2 szklanki mąki tortowej
• 1 szklanka cukru
• 250 g miękkiego masła
• 3 jajka
• 2 łyżeczki cukru waniliowego
• 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia

Przesianą mąkę, miękkie masło, żółtka, 2/3 szklanki cukru, proszek do pieczenia i cukier waniliowy umieścić w misce, zagnieść miękkie ciasto. Podzielić je na połowy. Jedną z nich wyłożyć wysmarowaną masłem tortownicę, nakłuć widelcem. Piec w temperaturze 180°C przez 15 minut. W tym czasie obrane jabłka poszatkować na tarce w prawie przezroczyste plasterki. Ułożyć je na wyjętym z piekarnika cieście. Drugą połowę ciasta pokroić w plastry lub rozwałkować na placek. Dokładnie przykryć nim jabłka. Wierzch posmarować białkiem (około 2 łyżek), posypać resztą cukru. Włożyć do piekarnika nagrzanego do temperatury 180°C na ok. 40 minut.


Na zdjęciu powyżej widnieje owa 'Szarlotka Maryni' przyrządzona według przepisu pochodzącego z książki “Kuchnia kobiet” Moniki Zamachowskiej. Jak widać, cisto idealnie wkomponowało się w mój wieczorny rytuał czytelniczy i świetnie dopełniło lekturę autorstwa wybitnego niemieckiego prozaika. Dwa talerze i dwie filiżanki mówią same za siebie - roznoszący się cudowny zapach szarlotki zwabił do kuchni największego łasucha, czyli mojego męża. Ledwo udało mi się uchwycić w obiektywie nienaruszone kawałki ciasta, z którego połowę spałaszowały dzieci... Jestem pewna, że ten przepis na stałe wejdzie do naszego menu. Polecam również Wam - warto spróbować - satysfakcja gwarantowana :-)