wtorek, 14 maja 2013

Dwie kobiety - Doris Lessing

Jury noblowskie nazwało ją epicką wyrazicielką kobiecych doświadczeń, która ze sceptycyzmem, żarem i wizjonerską siłą zgłębia podzieloną cywilizację. Ona sama przyznaje, że uwielbia pisać i jest smutna, gdy kończy książkę, bo to właśnie pisanie uwalnia jej umysł. O kim mowa? O jednej z najbardziej utalentowanych brytyjskich autorek, o kobiecie, która stała się symbolem feminizmu, marksizmu, antykolonializmu i dezaprobaty wobec apartheidu, wreszcie: o laureatce Nagrody Nobla w dziedzinie literatury w 2007. Ta niezwykła osoba, to 94-letnia Doris Lessing, której „Dwie kobiety” (ang.The Grandmothers z roku 2003) ukazały się właśnie w Polsce. Składają się na nie cztery poruszające do głębi opowiadania. Oto one:

„Dwie kobiety”

Tytułowe „Dwie kobiety” to Roz – matka Toma i Lil - matka Iana, które zaprzyjaźniły się ze sobą w szkole i od tego czasu są nierozłączne. Liliane - Lil – była szczupła i drobna, o delikatnych rysach twarzy, a Rozeanne – Roz – bardziej krępa. Lil patrzyła na świat z absolutną powagą, a Roz we wszystkim doszukiwała się żartu. Miło jednak było myśleć i mówić, że są ‘jak siostry‘ albo ’jak bliźniaczki, bo przyjemnie jest odnajdywać podobieństwa tam, gdzie pewnie nie ma żadnych (…). Kobiety były ze sobą zawsze, jedna nie mogła żyć bez drugiej. Nie dziwi więc, iż miały podwójny ślub i zamieszkały w domach na tej samej ulicy. Dla Roz liczyła się tylko Lil i odwrotnie. Ich małżeństwa stanowiły fikcję. Kiedy mąż Lil zginął w wypadku, a mąż Roz odszedł, [d]wie przystojne kobiety były znów razem (…) i pokazywały się z dwoma pięknymi chłopcami. Mimo, że ich synowie byli już dorośli, nadal z nimi mieszkali, spędzając razem cały swój wolny czas i skutecznie unikając rówieśników. Problem pojawił się wtedy, gdy matki zaczęły traktować synów swoich przyjaciółek jak własnych partnerów i zamiast przychylić im nieba, otworzyły przed nimi bramy piekieł…

„Wiktoria i Staveneyowie”

Matka czarnoskórej 9-letniej Wiktorii nie żyje od kilku lat. Opiekę nad zakompleksioną, samotną dziewczynką sprawuje ciotka, która jest bardzo chora. Pewnego dnia, kiedy ona trafia do szpitala, Wiktorię ma odebrać ze szkoły Edward, brat jej szkolnego kolegi Thomasa, ale niestety zapomina o tym. I choć Edward pochodzi(…) z rodziny liberałów i żarliwie stara(…) się identyfikować z nieszczęściami krajów Trzeciego Świata, to prawda jest taka, że nie zabrał Wiktorii ze sobą, bo ta była czarna. Wraca po nią, opiekuje się nią troskliwie, kiedy ona przebywa u nich w domu, co sprawia, że dziewczynka czuje się przy nim bezpieczna i dość szybko ulega urokowi chłopaka. Ze względu na dzielącą ich przepaść społeczną i finansową, musi jednakże o nim zapomnieć. Po latach przypadkowo spotyka Thomasa, nawiązuje z nim luźną relację, choć nadal rozmyśla o ‘idealnym’ Edwardzie. Kiedy zachodzi w ciążę z młodszym z braci Staveneyów, nie mówi o tym ojcu dziecka. W tym czasie poznaje ekscentrycznego muzyka, zakochuje się w nim, szybko wychodzi za niego za mąż, zachodzi w kolejną ciążę i kiedy wydaje jej się, że jej życie wreszcie się ułoży, jej mąż ginie w wypadku. Wtedy kobieta postanawia powiedzieć Thomasowi i jego bogatej rodzinie, że jej córka ma w swoich żyłach ich krew. Ta decyzja niesie z sobą poważne konsekwencje, także dla dziecka, które szuka lepszego, łatwiejszego życia opływającego w luksusy, niekoniecznie z matką…

„Przyczyna”

Jest to jedyna historia science fiction w tym zbiorze, prawdopodobnie przez to odstająca od całości. Akcja toczy się w bliżej nieokreślonych Miastach, w których dość istotną rolę odgrywa Rada Dwunastu, czyli grono mędrców, mających stać na straży dziedzictwa i kultury cywilizacji Rodytów. Po śmierci jedenastu z nich Dwunasty analizuje jak mogło dojść do przejęcia władzy przez osobę, która nie nadaje się do zarządzania, za sprawą której nastąpiło zatracenie ducha i potęgi Miast. Starzec jest przerażony upadkiem moralności wśród młodzieży, brakiem szacunku do wartości ich przodków (Nasza młodzież gardzi pracą, pochylaniem się, pielęgnowaniem, babraniem się w ziemi), brakiem wychowania (Młodzi lubią układać sobie nawzajem fryzury, zdobić ciała, wymyślać nowe dania i stroje. Wciąż jesteśmy bogaci, choć teraz już tylko tym, co zagrabimy innym. Jesteśmy bogaci, bo nie toczymy wojen, Najeżdżamy i okradamy, ale nasze ofiary są zastraszone i nie stawiają oporu) i brakiem perspektyw. Czy to wszystko nie brzmi znajomo?...

„Dziecko miłości”

Wrażliwy James Reid, czytujący poezję, dostaje wezwanie do wojska w 1939 roku. Ta wiadomość rujnuje jego pozornie spokojny, ułożony świat. Początkowo uczestniczy on w walkach na terenie kraju, ale wkrótce po nich musi opuścić Anglię i rozpocząć najtrudniejszy okres w swoim życiu – podróż statkiem do Indii razem z wieloma innymi żołnierzami. Ta staje się prawdziwym koszmarem, szkołą przetrwania dla nich wszystkich. W Kapsztadzie mężczyzna poznaje Daphne, żonę jednego z agielskich kapitanów, która razem ze swoją przyjaciółką gości przybyłych wojskowych, dając im kilka chwil radości i zapomnienia o tym, co przeżyli i o tym, co jeszcze przed nimi. James zakochuje się z wzajemnością w Daphne i spędza z nią po kryjomu upojne chwile w domku przy plaży. Mimo iż musi zostawić ukochaną i stawić się na statku, zamierza do niej wrócić po zakończeniu wojny, a przez ten czas towarzyszyć mu będzie [m]arzenie o szczęściu. Będzie tulił je w głowie i nie myślał o niczym innym, tylko o tym, póki nie skończy się ta cholerna wojna. Pobyt w Indiach jest dla Jamesa męczarnią – to ciągłe trwanie i zmaganie się ze sobą, trudności z zaaklimatyzowaniu się i myśli o ukochanej zmieniają go. Po powrocie do ojczyzny Reid nie jest już taki sam jak kiedyś: nie żyje własnym życiem, wciąż myśli o dziewczynie z Kapsztadu, widać jego cierpienie gołym okiem. Żeni się z Helen, dobrą dziewczyną ze wsi, od początku będąc z nią szczerym - wyjawia jej swoją tajemnicę sprzed lat, co niesie za sobą pewne konsekwencje... Cechą tego opowiadania jest dobrze zarysowany kontekst polityczny – młodzi żyjący z obciążeniami pierwszej wojny światowej, mają swoje marzenia i plany, których nie mają szans zrealizować w okrutnym czasie rozpoczynającej się właśnie kolejnej wojny…

Nierówności klasowe i rasowe, związki, które niszczą zamiast przynosić szczęście, a przede wszystkim człowiek, jego rozterki i miłość, która z różnych przyczyn nie może się ziścić – oto tematy całego zbioru opowiadań „Dwie kobiety”. Historie Doris Lessing są prawdziwe do bólu. Autorka powoli, spokojnie prowadzi swoich bohaterów. To sprawia, że nie ma tu wartkiej akcji, a często panuje cisza przed burzą. Jako przykład niech posłuży opowiadanie „Dwie kobiety”: Senna, pełna zadowolenia scena. Przy innych stolikach w cieniu wysokich drzew odpoczywali podobnie szczęśliwi ludzie. Ledwie kilka metrów niżej pluskało, wzdychało i szumiało morze, a wokół słychać było ciche, rozleniwione głosy – niby nic się nie dzieje, wszędzie panuje atmosfera błogości i obfitości, a przecież scena w restauracji kipi od emocji, w której ludzkie uczucia aż buzują. Każde zdanie Brytyjki jest obciążone tak wielkim ładunkiem emocjonalnym, że trudno je udźwignąć. Historie tej autorki tkwią w nas na długo i ciężko przejść nad nim do porządku dziennego. Niewielkim nakładem doskonale dobranych słów (a może wręcz lakonicznym stylem) Lessing tworzy niezwykle poruszające opowieści, z których bohaterami, czytelnik może się identyfikować. Tu nie ma gotowych odpowiedzi, te czytelnik musi znaleźć sam.
Na koniec muszę wspomnieć o przepięknej szacie graficznej książki: twarda oprawa, stonowany, lecz bardzo pasujący do całości wizerunek dwóch identycznych wręcz kobiet z dziećmi na rękach. Bo „Dwie kobiety” to rzecz o kobietach właśnie i chyba szczególnie przeznaczona dla pań, które prozę Doris Lessing czują same sobą. Polecam gorąco!


Cytaty za: Dwie kobiety, Doris Lessing, Wielka Litera, Warszawa 2013.

Ocena 6-/6

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz